W biegach narciarskich mamy Justynę Kowalczyk i długo, długo nic. Niestety, w tej dyscyplinie nie wykorzystano momentu, gdy sportsmenka z Kasiny Wielkiej była na szczycie i osiągała wielkie sukcesy. Efekt jest taki, że gdy mistrzyni olimpijska zbliża się do końca kariery, nie widać na horyzoncie jej następców. Powodów jest wiele, a jeden z podstawowych to fakt, że w Polsce do dzisiaj nie ma profesjonalnych tras do trenowania tej dyscypliny.
To właśnie o to Kowalczyk ma największy żal. Przy wielu okazjach publicznie krytykuje Polski Związek Narciarski, który na pierwszym miejscu stawia skoki, a często zapomina o biegach narciarskich. Utytułowana Polka wiele razy otwarcie krytykowała Apoloniusza Tajnera.
Tak znowu się stało. 34-latka przyjechała do kraju z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia. W Polsce chce normalnie trenować, ale nie ma do tego warunków. Na Facebooku zamieściła wierszyk, którym kpi z Tajnera.
- Prezes PZN w Zakopanem skoczni i skoczków doglądał. A o trasie dla biegaczy narciarskich jak zawsze zapomniał - pisze Kowalczyk.
"Prezes PZN w Zakopanem skoczni i skoczków doglądał A o trasie dla biegaczy narciarskich jak zawsze zapomniał" Ale dzięki temu, że trasy nie ma, Trener mi w góry pozwolił
Opublikowany przez Justyna Kowalczyk - oficjalna strona na 22 grudnia 2017
Biegaczka w zaistniałej sytuacji musiała ratować się treningiem w Tatrach.
ZOBACZ WIDEO: "Rywalizacja Stocha z Kraftem napędziła oglądalność, walka na miarę Małysza ze Schmittem i Hannawaldem"
Reszta leży i to daleko.