Rosjanie odpierają zarzuty o doping. "To gra polityczna"

PAP / DPA / Hendrik Schmidt
PAP / DPA / Hendrik Schmidt

Nie milkną echa afery dopingowej w rosyjskim sporcie. Zawodnicy, których nazwiska wymieniane są w jej kontekście, odpierają zarzuty. Według oskarżonych to gra polityczna skierowana przeciwko Rosji.

Szokujące doniesienia podał "New York Times". Nowojorski dziennik opublikował rozmowę z Grigorijem Rodczenko, byłym szefem laboratorium antydopingowego w Moskwie. Rosjanin przyznał, że w czasie igrzysk olimpijskich w Soczi w 2014 roku kilkudziesięciu rosyjskich sportowców, w tym 15 medalistów, znajdowało się pod
wpływem środków dopingujących.

Wśród oskarżonych sportowców znaleźli się między innymi bobsleista Aleksander Zubkow i biegacz narciarski Aleksander Legkow. Zawodnicy odpierają zarzuty.

- To oszczerstwo wobec rosyjskich sportowców i mnie w szczególności. Brałem udział w pięciu igrzyskach olimpijskich, zdobywałem medale. Za każdym razem przechodziłem kontrolę antydopingową, a teraz ktoś mnie oskarża - oburza się Zubkow.

Wtóruje mu Legkow. - Bardzo łatwo wygadywać takie bzdury, gdy jest się tak daleko. Myślę, że powinniśmy pozwać Rodczenkę. Przedyskutuję to z moim zespołem - powiedział.

- Jestem oskarżony o przyjmowanie środków dopingujących przez człowieka, którego nigdy nie widziałem. To jest gra polityczna, w tym celu używane są wszystkie metody. Nigdy nie przyjmowałem zakazanych substancji i mogę to udowodnić - dodał kolejny z oskarżonych - skeletonista Aleksander Tretiakow.

ZOBACZ WIDEO Hula: w życiu jeszcze tak nie skakałem (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: