Edward Budny: Nie psioczmy na słabsze starty Kowalczyk. Jej celem są IO 2018

PAP
PAP

Zdaniem znanego trenera narciarskiego nasza najlepsza zawodniczka jest o wiele lepiej przygotowana do sezonu niż przed rokiem. "Będzie dobrze" - uspokaja wszystkich kibiców.

Czy Justyna Kowalczyk jest jeszcze w stanie walczyć o czołowe lokaty podczas najważniejszych zawodów? Dlaczego rozpadła się reprezentacja Polski? Dlaczego w naszym kraju nie ma ani jednej juniorki, która byłaby przygotowana na start w Pucharze Świata? Wreszcie, kiedy w Zakopanem powstanie trasa biegowa, na której młodzież będzie mogła trenować od listopada do kwietnia? Odpowiedź na te wszystkie pytania próbowaliśmy znaleźć w rozmowie z wychowawcą wielu pokoleń polskich biegaczy i medalistów MŚ (m.in. Józef Łuszczek, Jan Staszel), Edwardem Budnym.

WP SportoweFakty: Za nami już siedem startów Pucharu Świata 2015/16 w biegach narciarskich. Justyna Kowalczyk w klasyfikacji generalnej zajmuje 20. miejsce. Do Therese Johaug traci aż 473 punkty. Co się dzieje?

Edward Budny: Przecież Justyna przed sezonem jasno powiedziała, że skupia się na walce w technice klasycznej. To właśnie w klasyku chce zdobyć medale mistrzostw świata w 2017 roku i igrzysk olimpijskich 2018.

W klasyku na 10 km w Kuusamo zajęła ósme miejsce (biorąc po uwagę tylko ten bieg, bez wcześniejszych wyników ze sprintu i biegu na 5 km - przyp. red.), nie tylko do Johaug, ale także do Charlotte Kalli czy Idy Ingemarsdotter straciła kilkadziesiąt sekund. Dużo!

- Chorzy nie powinni biegać! Justyna złapała infekcję, powinna leżeć w łóżku, a nie biegać. Pewnie na jakimś lotnisku przyplątał jej się wirus, który trzeba około 10-14 dni leczyć. Ambicja Justyny wzięła górę. Niepotrzebnie. Jako trener odradzałbym jej start w Kuusamo. Z tej perspektywy ósme miejsce nie wygląda źle. Dodam jeszcze, że to był bieg pościgowy, Justyna wyprzedziła aż 13 rywalek, na każdą musiała stracić przypuśćmy dwie sekundy, co nam daje w sumie 26 sekund. Byłaby więc w okolicach czwartego miejsca. A to już inaczej brzmi. Nieprawdaż?

[b]

Potem był start w maratonie we włoskim Livigno. Polka zajęła dopiero trzecie miejsce, za Kateriną Smutną i Brittą Johansson. Do tej pory Kowalczyk takie biegi wygrywała. To nie jest kolejny dowód na kryzys?[/b]

- Niech pan nie żartuje. Co to za maraton? Ledwie 24 kilometry, godzinka biegu. Poza tym trasa bardziej turystyczna niż wyczynowa. Justyna prowadziła resztę grupy przez cały dystans, dopiero na koniec dwie zawodniczki wyskoczyły jej zza pleców. Naprawdę, nie szukajmy dziury w całym. Moim zdaniem Kowalczyk całkiem nieźle zaczęła sezon i jest w zupełnie innej, wyższej, formie niż przed rokiem.

Czyli jeszcze w tym sezonie zobaczymy naszą zawodniczkę na podium zawodów Pucharu Świata?

- Jestem o tym przekonany. Bardzo ładnie przepracowała sezon przygotowawczy, jej głowa odpoczęła, nie ma problemów osobistych, jak przed rokiem. Będzie dobrze. I to już w najbliższą niedzielę (20 grudnia - przyp. red.). W Toblach jest bieg na 10 km klasykiem. Z Johaug nie wygra, ale o drugie miejsce może walczyć. Trzymam kciuki.

Trzeba też przyznać, że mamy sezon bez wielkiej imprezy, możemy więc - jako kibice - trochę odpuścić Kowalczyk. Niech popracuje w spokoju, bez presji. Zgodzi się pan?

- Dokładnie tak. To jest sezon na specjalizację, wskoczenie w tryb startów w klasyku, odpuszczania "łyżwy". Najważniejsze są igrzyska olimpijskie za nieco ponad dwa lata, które będą zwieńczeniem bogatej kariery Justyny. Nie psioczmy więc na jej słabsze starty, który będą się przydarzały. Więcej spokoju, to nam wszystkim pomoże.

Trudno zachować ten spokój, jak się spojrzy na to, co się dzieje w polskich biegach. Kowalczyk jest jedyną zawodniczką startującą w PŚ!

- Paulina Maciuszek i Kornelia Kubińska są w ciąży, a Sylwia Jaśkowiec oraz Ewelina Marcisz złapały kontuzje, które eliminują je praktycznie do wiosny 2016. Trudno było przewidzieć taką sytuację.

Polska nie ma dwóch juniorek, które mogłyby w takiej sytuacji zbierać międzynarodowe doświadczenie?

- Nie ma.

Mówi pan to z takim spokojem?

- To ja teraz zadam panu pytanie: ile zawodniczek z naszego kraju startowało w ostatnich mistrzostwach świata juniorek?

Żadnej. Polski Związek Narciarski nie wysłał ani jednej biegaczki.

- Dlaczego więc dziwi się pan, że Justyna jest naszym rodzynkiem w Pucharze Świata? Niestety, sytuacja w polskich biegach jest dramatyczna. Nie mamy w chwili obecnej zawodniczek, które nadawałyby się, aby je wysłać na PŚ.

Smutne... Przecież to sport, który od lat przynosi nam medale z igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata. I nie mówię tylko i wyłącznie o Kowalczyk. Z MŚ w Falun, zaledwie 10 miesięcy temu, przywieźliśmy brąz w sztafecie.

- Największy paradoks polega na tym, że od wielu lat jesteśmy, jako dyscyplina karani za te świetne osiągnięcia.

O czym pan mówi?

- Generalnie o tym, jak jesteśmy dotowani. Ale jak chce pan konkretów, to wrócę do sprawy, którą wielokrotnie poruszała sama Justyna. Jak to możliwe, że nie stać nas na przygotowanie choćby jednej trasy biegowej, na której młodzież mogłaby trenować od listopada do kwietnia?

Rozmawiałem o tym z panem, działaczami PZN-u, a nawet ministerstwem sportu wielokrotnie. Wyczułem, że tak naprawdę nie wiadomo, o co chodzi.

- Nie wiadomo, o co chodzi, a my tracimy kolejne pokolenia sportowców. Na całe szczęście widać światełko w tunelu.

Rzeczywiście, słyszałem, że w Zakopanem w końcu będzie można potrenować. Zna pan szczegóły?

- Tak, wygląda na to, że w końcu jest wola i pieniądze, aby przygotować trasę w stolicy polskich gór. Jesteśmy właśnie na końcowym etapie przed ogłoszeniem przetargu na wykonawstwo. Jeżeli nic nas nie zablokuje, to późną wiosną rozpoczniemy procedurę, latem zostaną wykonane niezbędne prace, a od listopada 2016 znów będziemy mogli wrócić do ciężkiego treningu z młodzieżą. Na miejscu, w Polsce.

[b]

"Jest wola i pieniądze"... O jakich kwotach mówimy, że od wielu lat tej sprawy nie udało się załatwić?[/b]

- Musiałby pan oficjalnie pytać u urzędników. Wedle moich informacji tak mniej więcej to ok. 150-200 tysięcy złotych.

Przecież tyle kosztuje jedno auto służbowe dla urzędnika skarbowego w Legnicy!

- Dlatego w pierwszej kolejności powiedziałem: wola, dopiero potem pieniądze.

Dobrze, trasa jest gotowa na jesień 2016. Co to oznacza dla przyszłości polskich biegów?

- Ciągłość. Jesteśmy w stanie za dwa, trzy lata przygotować kilka zawodniczek, które wskoczą do Pucharu Świata i nie będziemy się musieli za nie wstydzić. Znów będziemy obecni na międzynarodowej arenie.

[b]Rozmawiał Marek Bobakowski



[/b]

Źródło artykułu: