Norweska telewizja prowadzi swoje własne śledztwo w sprawie, która niby jest w toku, ale brak w niej jakichkolwiek konkretów. TV2 twierdzi, że Międzynarodowy Komitet Olimpijski zaczął się nią zajmować już dawno, ale od dłuższego czasu nie ma żadnych wieści odnośnie ewentualnej dyskwalifikacji Kristiny Smigun, choć zdaniem dziennikarzy wszystko ma wydawać się klarowne. O możliwej weryfikacji wyników z Turynu mówiło się już w trakcie ostatnich igrzysk w Soczi. - Najpierw były to tylko pogłoski, ale potem zaczęło być o tym głośno. Nagle spadła jednak na to zasłona milczenia i później nic już na ten temat więcej nie słyszałam - powiedziała Kristin Stoermer Steira, jedna z wieloletnich rywalek Smigun na trasach biegowych.
MKOl zapowiadał, że po igrzyskach w Soczi zajmie się medialnymi informacjami, według których przeprowadzone po latach ponowne badania dawnych próbek, już z większą wiedzą i większą dokładnością, wykazały doping (ma chodzić tu o Smigun). Od tamtej pory minęło przeszło półtora roku, ale konkretów nadal brak.
TV2 uzyskała nawet potwierdzenie od Estońskiego Komitetu Olimpijskiego, że tamtejsza gwiazda biegów faktycznie wpadła na stosowaniu nielegalnych środków, ale Estończycy zaznaczyli jednocześnie, że od grudnia 2013, czyli od momentu gdy otrzymali taką wiadomość, sami również nie mają żadnych nowych danych i sprawa jest w gestii MKOl.
Norwescy dziennikarze wielokrotnie wysyłali więc zapytania dlaczego mimo informacji o pozytywnym wyniku badania Smigun, sprawa wygląda jak zamiatana pod dywan i od półtorej roku najwyraźniej nie ruszyła się ani o milimetr. TV2 pyta o powody braku wiadomości czy Estonka faktycznie stosowała doping, a jeśli tak to czemu nie została jeszcze ukarana i kiedy się to stanie. Jedyna odpowiedź, którą telewizja otrzymała na swoje oficjalne zapytanie, jest pełna ogólników - MKOl twierdzi, że "musi przestrzegać procedur i nie może niczego komentować".
Dzień po opublikowaniu na stronie TV2 artykułu na temat ciszy wokół sprawy, głos zabrał Gerhald Heigberg, norweski działacz MKOl, przewodniczący komitetu organizacyjnego igrzysk w Lillehammer. Zapewnił on, że sprawa rozstrzygnie się w ciągu trzech do sześciu miesięcy i że zajmuje się nią także Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu (CAS). Wcześniej ze strony CAS pojawiały się informacje, że nie prowadzi on sprawy Smigun.
Zainteresowanie norweskich mediów nie dziwi - ewentualna dyskwalifikacja Estonki sprawi, że biegaczki z Norwegii zajęłyby trzy pierwsze miejsca w biegu na 10 km stylem klasycznym, w którym pierwszy czas uzyskała Smigun. Po weryfikacji mistrzynią olimpijską zostałaby wówczas Marit Bjoergen. Estonka wygrała także bieg łączony - w tej konkurencji złoto może trafić w ręce Kateriny Neumannovej.
Jak nie Bjoergen to kto? Kowalczyk, Kalla, Johaug?
{"id":"","title":""}