Konkurs najwyższych lotów. Królowie skoku wzwyż na Stadionie Śląskim

Materiały prasowe / Giancarlo Colombo / Materiał Partnera
Materiały prasowe / Giancarlo Colombo / Materiał Partnera

Po co mieć jednego mistrza olimpijskiego, jeżeli można dwóch? Gianmarco Tamberi i Mutaz Essa Barshim w Tokio napisali historię sportu, a wzajemnym gestem fair play zdobyli serca kibiców.

16 lipca na Stadionie Śląskim przekonamy się, czy królowie skoku wzwyż już zawsze będą skakali na remis. Sprzedaż biletów na starcie gigantów lekkoatletyki podczas Silesia Memoriału Kamili Skolimowskiej nadal trwa.
 
Polski przystanek lekkoatletycznej Diamentowej Ligi zbliża się wielkimi krokami. W tegorocznym Memoriale wystąpią lekkoatleci najwyższych lotów, bo właśnie na takie stać Gianmarco Tamberiego i Mutaza Essę Barshima.

Razem mają aż 25 medali najważniejszych międzynarodowych imprez. Barshim, który w treningach przeskakiwał poprzeczkę wieszaną powyżej rekordu świata (2,45 metra), zdobywał medale olimpijskie na trzech ostatnich igrzyskach. W konkurencji, której czołówka zmienia się dość często, a żywotność liderów jest raczej ograniczona, to pomnikowe postacie. Do tego charyzmatyczne. W przypadku Katarczyka należy dodać, że to rzadki gość na mityngach. Od dłuższego czasu starannie dobiera występy, szykując się do głównych imprez sezonu. To pokazuje, co go interesuje: być jeszcze większą legendą, a przecież już zasługuje na takie miano – cieszy się Piotr Małachowski, dyrektor sportowy Silesia Memoriału Kamili Skolimowskiej.

Nie mogę doczekać się przyjazdu na Śląsk. To mój pierwszy raz w tym regionie. Od lat moje relacje z Polską są szczególnie zażyłe, z uwagi na polskiego trenera. Regularnie bywam w waszym kraju na obozach i zawsze ciepło je wspominam te wizyty. Chcę odwdzięczyć się za tę gościnę wysokimi lotami! – zapowiada Barshim. Te same marzą się Tamberiemu. – Pamiętacie mnie jeszcze na Śląsku? Bo ja was tak. Mój ostatni start tutaj był otoczony genialną, głośną i żywą publicznością. Polscy kibice są naprawdę wyjątkowi, to żadna przesada. Dlatego zakreśliłem już datę w kalendarzu, cudownie byłoby widzieć was tam znów taki tłum fanów lekkoatletyki – ma nadzieję Włoch.

fot. Giancarlo Colombo Materiał Partnera
fot. Giancarlo Colombo Materiał Partnera

Skok wzwyż w takiej obsadzie marzy się fanom Królowej Sportu na wszystkich kontynentach. Możliwość obejrzenia rywalizacji Włocha i Katarczyka stała się tak pożądana, odkąd obaj na igrzyskach w Tokio wywalczyli złoty medal. Tam Japończycy na ostatnią chwilę grawerowali dodatkowy krążek za pierwsze miejsce, bo nikt nie miał prawa wcześniej spodziewać się w tej konkurencji remisu. Nikt, kto nie wiedział, jakie relacje łączą prywatnie obu mistrzów.

Jesteś moim prawdziwym przyjacielem – to wtedy na Stadionie Olimpijskim padły z ust Tamberiego słowa, które przedrukowano w kolejnych dniach we wszystkich sportowych gazetach na świecie.

Trenowany przez Stanisława Szczyrbę Barshim zapracował na takie miano, odkąd przed igrzyskami zmotywował swojego rywala do powrotu do sportu po poważnej kontuzji, zerwaniu ścięgna Achillesa. Włoch zacisnął zęby, cierpliwie leczył uraz i zdążył powrócić do formy w najważniejszym momencie kariery. Kiedy obaj w finale olimpijskim odpadli na tej samej wysokości z taką samą liczbą zrzutek, to znów Katarczyk zademonstrował wielkie serce. Miliony telewidzów były świadkami rozmowy Mutaza z sędzią, którego skoczek spytał o konieczność rozgrywania dogrywki. – Nie, nie jest potrzebna. Obaj możecie być zwycięzcami – padło w odpowiedzi. – OK, kończmy więc – uznał 30-latek. Chwilę później przekazał wiadomość koledze i po prostu się rozpłakali. Tamberi położył się na stadionie i wyciągnął gips – ten sam, który noszony wcześniej na nodze o mały włos pozbawiłby go marzeń.

Występy tej dwójki są dziś nie tylko gwarancją wielkich sportowych emocji i skoków najwyższej klasy. Mutaz i Gianmarco to ambasadorzy człowieczeństwa, empatii i takich wartości jak przyjaźń. Czuję dumę na myśl, że 16 lipca obaj upamiętnią Kamilę Skolimowską i wystąpią na Stadionie Śląskim – komentuje marszałek województwa śląskiego Jakub Chełstowski.

fot. Giancarlo Colombo Materiał Partnera
fot. Giancarlo Colombo Materiał Partnera

Barshim i Tamberi byli już gośćmi na „Kamie”. W 2016 roku, jeszcze w Warszawie, Katarczyk wygrał wynikiem 2,35 m, który do teraz pozostaje rekordem zawodów. Z kolei Włoch miał okazję startować na Śląskim i przed dwoma laty uzyskał 2,30 m. W Diamentowej Lidze w Polsce będzie to jednak ich debiut. Skoczkowie tym samym dołączają do już elitarnego grona gwiazd tegorocznego mityngu – m.in. Armanda Duplantisa – rekordzisty świata w skoku o tyczce, Jakoba Ingebrigtsena, najszybszego Europejczyka w biegu na 1500 m w dziejach, czy Ryana Crousera – rekordzisty świata w pchnięciu kulą.

16 lipca na Stadionie Śląskim nie zabraknie oczywiście fundamentów naszej reprezentacji i multimedalistów największych imprez. W polskim mityngu Diamentowej Ligi wystąpią m.in Paweł Fajdek, Wojciech Nowicki, Natalia Kaczmarek, Piotr Lisek czy Ewa Swoboda. Do tego dodajmy kolejne znakomite nazwiska z zagranicy: wybitne sprinterki Sha’Carri Richardson i Shericka Jackson, czy płotkarka Tobi Amusan. Naszą ambicją jest mityng na sportowym poziomie, jakiego nasz kraj w lekkoatletyce do tej pory nie widział – zapowiada Małachowski.

Sprzedaż biletów na Diamentową Ligę na Stadionie Śląskim trwa na platformie eBilet.pl.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty