Polka ma obawy przed mistrzostwami świata. "Żałuję, niechętnie tam wracam"

Materiały prasowe / Dmitriy Yevenko/PZBiath / Na zdjęciu: Kamila Żuk
Materiały prasowe / Dmitriy Yevenko/PZBiath / Na zdjęciu: Kamila Żuk

Już w środę rozpoczną się mistrzostwa świata w biathlonie. Liderką reprezentacji Polski będzie Kamila Żuk. Polka najbardziej liczy na dobry wynik w sprincie, choć przyznała, że nie lubi startować w Oberhofie.

W tym artykule dowiesz się o:

Ostatnie pucharowe starty naszej reprezentacji miały miejsce 22 stycznia w Anterselwie. Od tego czasu minęły dwa tygodnie. Jak spędzili je kadrowicze przygotowujący się do startu na Mistrzostwach Świata w Oberhofie?

- Okres przygotowawczy do MŚ mieliśmy podzielony na dwie części. Pierwszy tydzień spędziliśmy w domu, gdzie mieliśmy trochę więcej luzu. Cel był taki, by zregenerować się i nabrać siły do pracy w drugim tygodniu, w którym trenowaliśmy już na obozie w Kościelisku - powiedziała Kamila Żuk w rozmowie ze stroną PZBiath.

- To był tylko tydzień zgrupowania, w tym czasie za dużo się nie da zrobić. Głównie szlifowaliśmy formę. Chciałabym utrzymać skuteczność strzelecką, którą kończyłam styczniowe starty plus troszeczkę poprawić formę biegową, bo wiem, że w tym elemencie jest sporo rezerwy - dodała.

ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu

Żuk jest jedną z pięciu zawodniczek powołanych do reprezentacji przez trenera Tobiasa Torgersena. Obok niej w składzie znalazły się Anna Mąka, Joanna Jakieła, Natalia Sidorowicz oraz Dominika Bielecka. Trener kadry mężczyzn Rafał Lepel postawił na Grzegorza Guzika, Andrzeja Nędzę-Kubińca oraz juniorów Jana Guńkę i Marcina Zawoła. Cała reprezentacja zakończyła już obóz i udała się do Oberhofu.

Żuk liczy, że na docelowej imprezie tej zimy będzie w najwyższej formie. Do tej pory jej najlepszy wynik w tym sezonie to piętnaste miejsce w sprincie w Pokljuce.

- Drugi trymestr PŚ był dla mnie udany. Oczywiście w każdym starcie było coś do poprawy, ale ogólnie jestem z nich zadowolona ze swojej postawy. Na MŚ nie jadę po jakiś konkretny wynik. W najgorszym wypadku chciałabym utrzymać tę formę, którą prezentowałam w styczniu. Liczę jednak na nieco więcej pod kątem biegu. Wiem, że satysfakcjonującymi lokatami będzie pierwsza dwudziestka - powiedziała.

Najlepsza polska biathlonistka tego sezonu w najbliższych dwóch tygodniach będzie walczyć nie tylko z rywalkami, ale własnymi uprzedzeniami. Żuk zdradziła bowiem, że należy do grona osób, które nie lubią startować w Oberhofie.

- Jest to trochę depresyjne miejsce i niechętnie tam wracam. Żałuję, że mistrzostwa są akurat tam, ale zdaję sobie sprawę, że im trudniejsze warunki, tym rosną nasze szanse na lepszy rezultat - dodała.

- Najważniejszym startem będzie dla mnie sprint, liczę także na obie sztafety. Nie mogę się już doczekać mistrzostw - zakończyła.

Czytaj także:
Maciusiak zareagował na sukces Habdasa. Te słowa mogą zaskoczyć
Andrzej Stękała mocno o trudnym okresie. "Tkwiłem w tym sam"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty