W tym artykule dowiesz się o:
W sporcie żużlowym nieustannie mówi się o atucie własnego toru. Sprawdziliśmy, jak wygląda to naprawdę. Okazuje się, że we wszystkich meczach w ramach polskich lig żużlowych począwszy od sezonu 2011, aż 70,21 procent spotkań wygrywali gospodarze, a tylko 25,41 procent pojedynków kończyło się zwycięstwami gości. W pozostałych potyczkach padały zaś remisy. Ta statystyka dogłębnie pokazuje, iż atut własnego toru ma w żużlu niebagatelne znaczenie. Dużo większe aniżeli w innych dyscyplinach sportu. W piłce nożnej własne boisko zwiększa szanse gospodarzy, ale tylko do około 40 procent. Reszta to remisy, bądź triumfy przyjezdnych. W żużlu ten współczynnik jest niemal dwukrotnie większy.
Przygotowaliśmy zestawienie, w którym pod uwagę wzięliśmy wszystkie mecze poszczególnych drużyn w okresie 2011-2016 na domowym obiekcie. W zestawieniu jest kilka niespodzianek, a niektóre ekipy choć utytułowane w ostatnich latach, znalazły się w rankingu zaskakująco nisko. Opinii zasięgnęliśmy u ekspertów: Krzysztofa Cegielskiego, Jacka Frątczaka oraz Zenona Plecha, którzy odnosząc się do naszego zestawienia, ocenili postawę poszczególnych drużyn na własnym torze oraz wytłumaczyli, jakie czynniki mają w poszczególnych przypadkach wpływ na prezentowaną statystykę.
Dziewięć wybranych klubów omówiliśmy szczegółowo na kolejnych stronach artykułu. Na ostatniej znajduje się pełne zestawienie z uwzględnieniem wszystkich drużyn, które od sezonu 2011 brały udział w rozgrywkach ligowych naszego kraju.
[b]
16. Unia Leszno [/b]
Tak odległa lokata Unii Leszno jest ogromnym zaskoczeniem. Byki w latach 2011-2016 aż trzykrotnie stawały na podium DMP, a w sezonie 2015 zdobyły nawet tytuł mistrzowski. Ale obiekt Alfreda Smoczyka nie jest twierdzą nie do zdobycia. Doskonale wiedzą o tym chociażby w Zielonej Górze czy w Tarnowie. Dość powiedzieć, że w tej dekadzie leszczynianie już 19 razy stracili punkty u siebie.
- Kiedyś tor w Lesznie był ogromnym atutem Unii. Mam na myśli okres do 2011 roku. Nawierzchnia była bardzo przyczepna, a to sprzyjało Adamsowi, Hampelowi czy Kasprzakowi. Oni byli doskonale spasowani do tego toru, a Smoczyk był prawdziwą twierdzą. Ale w ostatnich latach wiele się pod tym kątem zmieniło - mówi Krzysztof Cegielski. - Nastała tendencja, że tory stają się coraz twardsze i przez to dochodzi do pewnej uniwersalizacji. Najlepiej widać to właśnie na przykładzie leszczyńskiego toru, który stracił niektóre cechy sprzed kilku lat - dodaje Cegielski.
Nasz ekspert uważa ponadto, że słabsze wyniki Unii nie są spowodowane wyłącznie tym, iż tory stają się coraz twardsze, a tym samym łatwiejsze dla gości. Cegielski wskazuje, że równie ważnym czynnikiem, który spowodował utratę atutu własnego toru przez leszczynian, jest ogrom pozaligowych imprez na tym obiekcie. - Tor w Lesznie w ostatnich latach jest bardzo mocno eksploatowany i to nie tylko podczas spotkań ligowych. Corocznie organizuje się tam turnieje krajowe. Mam na myśli takie imprezy jak IMP, MIMP czy Złoty Kask, a także liczne młodzieżówki. Jeśli dodamy do tego Memoriał Smoczyka czy finał IMME sprzed roku, to wychodzi na to że leszczyński tor zna niemalże każdy zawodnik. A to nie służy drużynie Unii - tłumaczy Cegielski.
Warto zwrócić uwagę, że Unia Leszno od sześciu sezonów nie potrafi zanotować kompletu zwycięstw przed własną publicznością. Najgorszy pod tym względem był sezon 2013. Leszczynianie przez cały rok wygrali wówczas zaledwie dwukrotnie. Przeciętnie spisywali się również w minionym sezonie, kiedy odnieśli zaledwie trzy zwycięstwa. Nawet w latach 2014-2015, kiedy Unia zdobywała wicemistrzostwo, a następnie mistrzostwo kraju - nie ustrzegła się wpadek na własnym torze. Co ciekawe, od sezonu 2011 leszczynianie nie tylko odnoszą przynajmniej jedną porażkę na własnym torze, ale także przynajmniej raz mecz na Smoczyku kończy się remisem.
Bilans Unii Leszno w latach 2011-2016 na własnym torze: Zwycięstw - 34 Remisów - 8 Porażek - 11
Skuteczność: 64,15 procent
ZOBACZ WIDEO Witold Skrzydlewski: Myślę, że mamy skład, który pozwoli nam się utrzymać
10. Lokomotiv Daugavpils
Od wielu sezonów stadion Lokomotivu Daugavpils uchodzi za twierdzę, którą bardzo trudno jest zdobyć. Tymczasem statystyki pokazują zupełnie co innego. Owszem, Łotysze w pierwszych latach startów w naszej lidze byli bardzo trudnym przeciwnikiem. Ale od ich debiutu na polskich torach minęło już przeszło 10 lat. To wystarczający okres czasu, by polscy żużlowcy zdążyli się dobrze zapoznać z obiektem położonym nad Dźwiną.
- Pamiętam jak pojechaliśmy tam z Polonią Bydgoszcz i dostaliśmy bęcki. Jeśli jakaś drużyna wygrywa na Łotwie to świadczy to o tym, że jest po prostu bardzo silna albo Lokomotiv nie wystawia swojego najsilniejszego składu - mówi bez zastanowienia Zenon Plech, wicemistrz świata na żużlu z sezonu 1973 i 1979.
Łotysze w tej dekadzie przegrali na własnym obiekcie aż dziesięciokrotnie. Najlepiej smak zwycięstwa nad Dźwiną znają żużlowcy Wybrzeża Gdańsk, ale niespodzianki sprawiali tam także rzeszowianie czy łodzianie. Lokomotiv jest pod pewnym względem szczególnie wymagającym przeciwnikiem. Praktycznie nie ma możliwości, by przystąpić do meczu na Łotwie z "marszu". Choć zdarzają się takie przypadki, to zdecydowana większość drużyn przyjeżdża do Daugavpils już dzień wcześniej. Paradoksalnie jest do jednak atut gości, którzy przystępują do spotkania zregenerowani i wypoczęci.
- Odradzam komuś jechać tam w jeden dzień, albo przez całą noc. Zawodnicy z reguły są przystosowani do podróży, ale z południa Polski na Łotwę jest blisko 20 godzin nieustannej jazdy. Nie ma możliwości przejechać tego dystansu szybciej, chyba że chcemy zapłacić po drodze kilka mandatów - ostrzega Plech. Z roku na rok, polskie ekipy wyjeżdżają z Łotwy z kolejnym, cennym doświadczeniem. A to sprawia że tamtejszy owal powoli można wykreślić z kategorii "nieznany".
Bilans Lokomotivu Daugavpils w latach 2011-2016 na własnym torze: Zwycięstw - 35 Remisów - 3 Porażek - 10
Skuteczność: 72,92 procent
7. GKM Grudziądz
GKM Grudziądz tak wysokie miejsce w naszym zestawieniu zawdzięcza w głównej mierze wynikom z sezonu 2016. Przypomnijmy, że GKM w zakończonych rozgrywkach skompletował serię zwycięstw na własnym torze. Poprzednio grudziądzanom udało się to w 2003 roku, ale wówczas drużyna występowała o dwie klasy rozgrywkowe niżej. Niemniej, siedem zwycięstw podopiecznych Robert Kempiński przy Hallera sprawił, że ekipa z kujawsko-pomorskiego uplasowało się na siódmym miejscu w rankingu.
Eksperci są zgodni. Siłą GKM-u od kilku sezonów jest wyjątkowo twardy tor. Co jednak bardziej istotne, obecnie w drużynie ścigają się zawodnicy, którzy wręcz uwielbiają twarde nawierzchnie. Dla nich jazda przy Hallera to czysta przyjemność. - To jest drużyna jednego toru i tyle. Okoniewski, Buczkowski i wreszcie Gollob są bardzo mocni u siebie. Na wyjeździe bywa z tym różnie, ale w Grudziądzu to bardzo silna ekipa - twierdzi Zenon Plech. I ma rację. Grudziądzanie od dwóch lat nie wygrali na wyjeździe ani razu. Cały dorobek punktowy w tabeli zawdzięczają wyłącznie spotkaniom na własnym torze. Czy ta tendencja zmieni się w przyszłym sezonie? - Trudno powiedzieć. Doszedł Pieszczek i to tak naprawdę od tego zawodnika może wiele zależeć w kontekście wyjazdów - dodaje Plech.
Bilans GKM-u Grudziądz w latach 2011-2016 na własnym torze: Zwycięstw - 39 Remisów - 3 Porażek - 8
Skuteczność: 78,00 procent
6. Unia Tarnów
Przez ostatnie lata Unia Tarnów była najbardziej powtarzalnym klubem w Polsce, jeśli chodzi o wyniki. Jaskółki w latach 2012-2015 za każdym razem kończyły sezon na podium DMP. W międzyczasie tylko trzykrotnie przegrały na własnym torze. Wielka w tym zasługa Marka Cieślaka, który niemalże do maksimum wykorzystywał atut Jaskółczego Gniazda. Były szkoleniowiec Unii podkreślał, że obiekt w Tarnowie jest specyficzny, nie tylko ze względu na nawierzchnię, ale przede wszystkim na geometrię. Oba łuki znacząco różnią się od siebie. Pierwszy jest dość ostry, podczas gdy drugi mocno zakręcony.
Tor w Tarnowie z reguły jest twardy. Ale nie w tym tkwi sekret tarnowskiej nawierzchni. - Nie ma tam żadnych pułapek ani nierówności. W Tarnowie jest równo jak na stole. Ale bardzo ciężko jest się do niego dopasować. Zawodnicy gości często mają problemy z doborem właściwych zębatek i przez cały mecz szukają w ustawieniach. Problemem są też odsypujące się ścieżki. Czasem trzeba jeździć pod płotem, a innym razem nie przynosi to żadnego efektu. Tak naprawdę nie wiadomo, kiedy która część toru będzie optymalna - mówi Cegielski, który na torze w Tarnowie spędził w ostatnich latach bardzo dużo czasu za sprawą swojego podopiecznego Janusza Kołodzieja.
Nasz ekspert zaznacza jednak, że tor w Tarnowie z każdym rokiem może sprawiać coraz mniej kłopotów przyjezdnym. Pierwsze syndromy zniżki formy Jaskółek u siebie widać analizując już ubiegły sezon. Fakt, Unia nie dysponowała może zbyt mocnym składem pod względem kadrowym, ale na domowym obiekcie przegrała aż cztery razy. To więcej niż za całej kadencji Marka Cieślaka.
- Kilka lat temu w Tarnowie było więcej luźnej nawierzchni i można było ten tor jeszcze dokładniej przygotować pod drużynę gospodarzy. Teraz tej luźnej nawierzchni zaczyna powoli brakować, bo ona się odmiata i z torem nie można zbyt wiele zrobić - zaznacza Cegielski.
Niemniej, kibice biało-niebieskich w tej dekadzie aż 47 razy wracali ze stadionu z podniesionymi głowami, co jest jednym z najlepszych wyników w Polsce. Problem pojawia się z reguły tylko wtedy, gdy przed meczem mocno popada. Wtedy Jaskółki potrafią całkowicie stracić atut własnego toru i przegrać nawet z teoretycznie słabszym zespołem.
Bilans Unii Tarnów w latach 2011-2016 na własnym torze: Zwycięstw - 47 Remisów - 1 Porażek - 11
Skuteczność: 78,18 procent
5. Polonia Piła
Dobry wynik Polonii w naszym zestawieniu tłumaczy po części fakt, że drużyna z Wielkopolski przez ostatnie lata ścigała się głównie w najniższej klasie rozgrywkowej. Jednak 30 zwycięstw, remis i tylko 7 porażek, to bilans który jest jednym z najlepszych w Polsce. Pilanie stosunkowo rzadko przegrywają na własnym torze, a to przekłada się na ligową frekwencję.
- Tor w Pile wciąż pozostaje zagadką dla obcych zawodników. Klub wciąż stosunkowo niedawno powrócił do rozgrywek i przez większość czasu ścigał się w drugiej lidze. W Pile mało który zawodnik z czołówki miał okazję jeździć. Niektórzy wracają tam po kilkunastu latach, ale to zdecydowanie zbyt długi okres czasu, by recepta sprzed lat, sprawdziła się również teraz - tłumaczy Krzysztof Cegielski.
Były żużlowiec zauważa również, że zawodnicy gości często są zdezorientowani przyjeżdżając do Piły. Tyczy się to głównie obcokrajowców. A wszystko za sprawą specyficznej nawierzchni z domieszką tradycyjnego żużla, która jest dużo ciemniejsza niż te na innych torach. - W praktyce nie ma wielkiej różnicy w jeździe po takiej nawierzchni. Ale zdarza się, że zawodnicy którzy pierwszy raz ją napotykają, nie wiedzą co jest zgrane. Zaczynają niepotrzebnie kombinować, a to nie zawsze wychodzi na dobre - dodaje Cegielski.
Bilans Polonii Piła w latach 2011-2016 na własnym torze: Zwycięstw - 30 Remisów - 1 Porażek - 7
Skuteczność: 78,95 procent
[b]
4. Falubaz Zielona Góra[/b]
Ekipa z Winnego Grodu wygrywa ponad 80 procent spotkań na swoim torze. W latach 2011-2012 zielonogórzanie byli przy Wrocławskiej niepokonani. Teraz zdarza im się uznać wyższość gości, ale są to raczej pojedyncze przypadki.
- To nie jest tor, który byłby trudny pod względem technicznym. Ale nie ukrywam że właśnie przed sezonem 2011 dokonaliśmy na nim sporych korekt. Tamta przebudowała odnosiła się do dwóch rzeczy. Z jednej strony podniesione zostały łuki, a z drugiej poszerzone wejścia i wyjścia z nich. Tor zaczął bardziej przypominać agrafkę i stał się szybszy - opisuje Jacek Frątczak, były menedżer Falubazu.
Nasz rozmówca nie ma wątpliwości, że dobrą statystykę klub zawdzięcza w znacznej mierze osobie Piotra Protasiewicza. Doświadczony żużlowiec zna zielonogórski owal jak własną kieszeń, a jego wskazówki podczas ligowych meczów stają się bezcenne dla kolegów z drużyny. Frątczak nie waha się określenia, iż popularny Pepe to król obiektu położonego przy ulicy Wrocławskiej.
- Królem tego toru jest Piotr Protasiewicz i to nie jest żadna tajemnica. Jeśli jakiś zawodnik chce znaleźć odpowiednie ścieżki w Zielonej Górze, to patrzy właśnie na niego. Piotr dzieli się swoją wiedzą cały czas i jest głównym autorem sukcesów Falubazu na własnym torze. Goście z dopasowaniem do tego obiektu nie mają jednak większych problemów. Tu liczą się przede wszystkim dobre ścieżki. Najważniejsze, by nie jeździć środkiem toru, bo to jest najprostsza recepta na porażkę - dodaje Frątczak.
Bilans Falubazu Zielona Góra w latach 2011-2016 na własnym torze: Zwycięstw - 47 Remisów - 4 Porażek - 6
Skuteczność: 82,46 procent
3. Ostrovia Ostrów
Zaskakująco wysoko w zestawieniu znalazł się klub z Ostrowa. Drużyna, która w poprzednim roku nie startowała w lidze ze względu na problemy finansowe, osiągała jednak dobre wyniki na własnym torze w latach poprzednich. Jacek Frątczak jest jednak zdania, że dobra statystyka ostrowian na domowym obiekcie bierze się z faktu, że ekipa z Wielkopolski ścigała się w ostatnich w I bądź nawet w II lidze.
- Te ich dobre wyniki na swoim torze są z tego względu nieco złudne. Ja nigdy nie słyszałem, żeby któraś z drużyn narzekała na tor w Ostrowie. On jest duży, szeroki, szybki i przyjemny. Zawodnicy wypowiadają się o nim raczej w samych superlatywach. W mojej ocenie dobre statystyki ostrowian na własnym torze wynikają wyłącznie z faktu, że klub miał do tej pory słabszą konkurencję - mówi Jacek Frątczak.
Faktem jest jednak, że w sezonie 2014 ostrowianie byli nie do zatrzymania przy Piłsudskiego. Podobnie było także w roku następnym, kiedy wielkopolanie polegli dopiero w meczu barażowym przeciwko Stali Rzeszów.
Bilans klubu z Ostrowa w latach 2011-2016 na własnym torze: Zwycięstw - 29 Remisów - 0 Porażek - 6
Skuteczność: 82,86 procent
2. Stal Gorzów
Stal Gorzów jeszcze przed rokiem byłaby liderem w naszym zestawieniu. W tym sezonie gorzowianie, choć zdobyli tytuł Mistrza Polski, to nie uniknęli porażki na własnym torze. Mowa o derbowym spotkaniu z Falubazem, który późniejsi mistrzowie przegrali 44:46. Stadion im. Edwarda Jancarza potrafi być jednak twierdzą z prawdziwego zdarzenia, a miejscowi często wręcz rozbijają swoich oponentów na domowym torze, który uchodzi za jeden z najbardziej wymagających w Polsce.
- Biorąc pod uwagę stosunek nawierzchni do geometrii, to jest to niezwykle trudny tor. Niebawem ma być zmieniana nawierzchnia na bardziej sypką, ale do tej pory było z tym naprawdę ciężko. Tor w Gorzowie jest niezwykle wrażliwy na pogodę. Kiedy pada, to robi się niebezpiecznie przyczepny, gumiasty. Guma na torze, który jest tak bardzo techniczny, powoduje ze staje się on po prostu niebezpieczny i o wypadek nietrudno. Bez wody jest natomiast zbyt suchy. I to także jest niebezpieczne. Zbyt twardy tor przestaje się odsypywać, a zaczyna się wyrywać i powstają koleiny oraz dziury - tłumaczy Jacek Frątczak, ekspert WP SportoweFakty.
Były menedżer Falubazu przyznaje, że problem z torem mają przede wszystkim osoby, które są za niego odpowiedzialne. I nie chodzi tu o kary finansowe za preparowanie toru. - On jest trudny nie tylko dla gości. Zbyt duża ilość gliny na torze powoduje, że staje się on mankamentem także dla toromistrzów. Niezwykle ciężko jest go przygotować tak samo na każdą kolejkę. Minimalne wahnięcia pogodowe sprawiają, że gorzowianie mają też dodatkowy kłopot przed meczem - dodaje Frątczak.
Stal Gorzów na swoim torze posiada także prawdziwą stałą pułapkę na oponentów. Jest nim wyjście z drugiego łuku. Linię wewnętrzną nie wyznacza krawężnik, tylko nieco przesunięta na zewnętrzną kreda. - W każdym sezonie zawodnicy gości tracą punkty w tym miejscu, bo przekraczają wewnętrzną część toru dwoma kołami. Z czego to wynika? Na normalnych torach zawrócenie motocykla następuje w połowie łuku. Zawodnik, który chce rozpocząć długą prostą już w szczycie łuku, natrafia na garb, którego normalnie nie ma. Jeszcze częściej zdarza się tak, że zawodnik musi z niego uciekać i wtedy w nienaturalny sposób zmuszony jest poszerzyć tor jazdy - analizuje Frątczak.
Gorzowianie atut własnego toru wykorzystują dużo lepiej niż większość polskich drużyn. Ale po raz ostatni "oczko" zainkasowali w 2011 roku. Od tego czasu, podobnie jak sąsiadom z Zielonej Góry, przynajmniej raz w roku zdarza się słabszy mecz, który narusza pokaźną statystykę.
Bilans Stali Gorzów w latach 2011-2016 na własnym torze: Zwycięstw - 47 Remisów - 0 Porażek - 8
Skuteczność: 85,45 procent
1. KS Toruń
Liderem naszego zestawienia jest Get Well Toruń. Miejscowym toromistrzom należą się wielkie słowa uznania. Toruń w sezonie 2011, 2014 oraz 2016 był niepokonany na własnym torze. Fakt, że na MotoArenie zawsze występowała piekielnie mocna drużyna, a w sezonie 2014 prawdziwy "dream-team" - nie umniejsza jednak faktu, że osoby odpowiedzialne za przygotowanie toruńskiej nawierzchni, wykonują swoją pracę bardzo dobrze. Spore znaczenie ma również dach stadionu, który sprawia że owal nie jest narażony na opady deszczu i dużo łatwiej jest o powtarzalność nawierzchni.
- Wygrywają, bo mają bardzo dobrą drużynę. Przez te wszystkie lata w Toruniu byli silni liderzy, a także Miedziński z Holderem znający doskonale ten obiekt oraz mocny junior Łaguta, Doyle, Hancock, Vacullik to czołowa dziesiątka na świecie. Nie jest to jakiś trudny tor. Jedynie wyjście z pierwszego łuku różni się nieco od pozostałych obiektów - opowiada Plech.
Wicemistrz świata jest jednak zdania, że KS Toruń może stracić pozycję lidera w naszym zestawieniu po zakończeniu przyszłego sezonu. Wszystko za sprawą Pawła Przedpełskiego, który ukończył już wiek juniorski i od przyszłego sezonu będzie już jeździł na pozycjach seniorskich. - Nie wiem czy Kopeć podoła temu, by zastąpić Przedpełskiego. To się wszystko okaże, ale bez tak mocnego juniora będzie im już bardzo trudno powtarzać wyniki z poprzednich sezonów - obawia się Plech.
W ostatnich latach torunianie wykorzystywali najlepiej atut własnego toru spośród wszystkich drużyn w kraju. W tej dekadzie przegrali tylko pięciokrotnie. Ponadto, w roku 2014 oraz 2016 zachowali na MotoArenie czyste konto.
Bilans klubu z Toruniu na własnym torze w latach 2011-2016: Zwycięstw - 48 Remisów - 3 Porażek - 5
Skuteczność: 85,71 procent
Poniżej pełne zestawienie:
Bilans | Skuteczność | ||
---|---|---|---|
1. Get Well Toruń | 48-3-5 | 85,71% | |
2. Stal Gorzów | 47-0-8 | 85,45% | |
3. Ostrovia Ostrów | 29-0-6 | 82,86% | |
4. Falubaz Zielona Góra | 47-4-6 | 82,46% | |
5. Polonia Piła | 30-1-7 | 78,95% | |
6. Unia Tarnów | 43-1-11 | 78,18% | |
7. GKM Grudziądz | 39-3-8 | 78,00% | |
8. ROW Rybnik | 35-1-9 | 77,78% | |
9. Orzeł Łódź | 31-1-9 | 75,61% | |
10. Lokomotiv Daugavpils | 35-3-10 | 72,92% | |
11. Polonia Bydgoszcz | 36-2-12 | 72,00% | |
12. Wybrzeże Gdańsk | 36-0-14 | 72,00% | |
13. Stal Rzeszów | 36-4-11 | 70,59% | |
14. Wanda Kraków | 29-0-13 | 69,05% | |
15. KMŻ Lublin | 24-1-11 | 66,67% | |
16. Unia Leszno | 34-8-11 | 64,15% | |
17. Włókniarz Częstochowa | 28-1-15 | 63,04% | |
18. Sparta Wrocław | 31-5-17 | 58,49% | |
19. Kolejarz Opole | 20-1-14 | 57,14% | |
20. Start Gniezno | 23-3-17 | 53,49% | |
21. KSM Krsono | 19-2-16 | 51,35% | |
22. Speedway Równe | 3-0-4 | 42,86% | |
23. Kolejarz Rawicz | 16-0-23 | 41,03% | |
24. PSŻ Poznań | 2-0-5 | 28,57% |