W tym artykule dowiesz się o:
Tomasz Gollob (MRGARDEN GKM Grudziądz) - 13 (3,1,3,3,3), pierwszy raz w siódemce kolejki
To był majstersztyk w wykonaniu Tomasza Golloba. Były mistrz świata w potyczce przeciwko Ekantor.pl Falubazowi Zielona Góra pokazał żużel wręcz z innej planety. Gollob grudziądzki tor zna znakomicie i wykorzystał to w meczu przeciwko ekipie spod znaku Myszki Miki. Nie było dla niego straconych pozycji, a zgromadzonych na stadionie fanów raczył świetnymi szarżami.
Większość z nich była udana i Gollob z łatwością wyprzedzał rywali. Na drugim łuku wręcz odbijał się od dmuchanej bandy, ale mimo to nie tracił prędkości i zyskiwał kolejne metry przewagi nad przeciwnikami. Tylko raz nie udało mu się wyprzedzić zielonogórzan, ale w pozostałych biegach notował zwycięstwa.
- Myślę, że te zawody miały jednego superbohatera, czyli Tomasza Golloba, który po prostu w nieprawdopodobnych sytuacjach wyprzedzał naszych zawodników. Był nie do zatrzymania i myślę, że to on jest głównym aktorem wygrania meczu przez drużynę z Grudziądza - chwalił byłego mistrza świata trener rywali, Marek Cieślak. Mecz zakończył się triumfem MRGARDEN GKM-u Grudziądz 46:44.
Grigorij Łaguta (ROW Rybnik) - 11 (2,3,3,1,2), drugi raz w siódemce kolejki
Pozyskanie Grigorija Łaguty to dla ROW-u Rybnik przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Rok temu Rosjanin nie potrafił odnaleźć formy i w meczach KS-u Toruń najczęściej zawodził, ale po przenosinach na Śląsk jest liderem beniaminka PGE Ekstraligi i poprowadził ROW do kolejnego zaskakującego rezultatu.
Rybniczanie przed wyjazdowym starciem z Fogo Unią Leszno byli skazywani na pożarcie, lecz udowodnili, że mogą być czarnym koniem rozgrywek. Przed biegami nominowanymi ROW prowadził czterema punktami i dopiero w dwóch ostatnich biegach leszczynianom udało się uratować remis.
Z dobrej strony pokazał się właśnie Grigorij Łaguta, który na swoim koncie zapisał 11 punktów, był szybki na dystansie i pomagał w parkingu swoim kolegom. Potrafił skutecznie odpierać ataki rozpędzonych rywali. Fani ROW-u Rybnik tak jadącego Rosjanina chcieliby oglądać w każdym ligowym pojedynku.
Piotr Pawlicki (Fogo Unia Leszno) - 12 (2,2,3,2,3), pierwszy raz w siódemce kolejki
O ile dla ROW-u Rybnik zdobycie punktu w Lesznie jest sporym sukcesem, o tyle dla Fogo Unii jest to duże rozczarowanie. W przedmeczowych ocenach wydawało się, że Byki odniosą łatwe zwycięstwo, lecz rzeczywistość okazała się całkiem inna. Mistrzowie Polski dopiero w ostatnim biegu uratowali remis w starciu z beniaminkiem PGE Ekstraligi.
Spora w tym zasługa właśnie Piotra Pawlickiego, który udowodnił, że kryzys z początku rozgrywek ma już za sobą. "Piter" był liderem swojego zespołu, pewnym punktem, który w najtrudniejszym momencie pociągnął Fogo Unię Leszno do walki o choćby jeden meczowy punkt.
W decydującym wyścigu Pawlicki nie zawiódł. Stanął pod taśmą maksymalnie skoncentrowany i to on był najlepszy. Trzeci do mety dojechał Grzegorz Zengota i leszczynianie mogli się cieszyć z uratowania remisu. Apetyty były zdecydowanie większe, ale jak głosi znane przysłowie: jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Krzysztof Kasprzak (Stal Gorzów) - 11+4 (2*,3,2*,2*,2*), pierwszy raz w siódemce kolejki
Krzysztof Kasprzak zapomniał już o poprzednim, fatalnym sezonie. W tym roku ponownie jest bohaterem Stali Gorzów, kluczowym zawodnikiem, który nie zawodzi oczekiwań. Tak było w starciu z Get Well Toruń, w którym "KK" był motorem napędowym swojego zespołu i zdobył płatny komplet punktów.
Cztery biegi z jego udziałem zakończyły się podwójnymi wygranymi Stali Gorzów. W każdym z tych wyścigów partnerem z pary Kasprzaka był rewelacyjny Bartosz Zmarzlik. Były wicemistrz świata tylko raz jechał w parze z innym zawodnikiem - Adrianem Cyferem. "KK" nie zawiódł, wyścig ten ukończył na pierwszym miejscu.
- Trudny mecz. Toruń ma bardzo dobrych zawodników, startowców. Ja tych startów akurat nie wygrywałem. Do pary miałem najszybszego, wydaje mi się na dzień dzisiejszy, zawodnika świata - Bartka Zmarzlika. Musiałem go gonić, robić wszystko, aby dotrzymać mu kroku. To się udało i jesteśmy zadowoleni, że drużyna wygrała - stwierdził Kasprzak.
Tai Woffinden (Betard Sparta Wrocław) - 11 (3,3,0,2,3), drugi raz w siódemce kolejki
Betard Sparta Wrocław sprawiła dużą niespodziankę w Tarnowie. Wrocławianie byli skazywani na pożarcie, ale długo prowadzili. Przed biegami nominowanymi był remis 39:39, ale zabójczo skutecznie w dwóch ostatnich wyścigach pojechali żużlowcy z Wrocławia i to właśnie Spartanie mogli cieszyć się z wygranej.
Spora w tym zasługa Taia Woffindena, który przyzwyczaił już kibiców do regularnego zdobywania powyżej dziesięciu punktów. W Tarnowie wywalczył jedenaście "oczek", ale nie ustrzegł się wpadki. W jednym z biegów dojechał do mety na końcu stawki i nie potrafił wyprzedzić mądrze broniącego się Krystiana Rempały.
Woffinden imponował jednak szybkością. Nie licząc jednej wpadki, był niemalże poza zasięgiem rywali. Do tego wykręcił najlepszy czas zawodów.
Bartosz Zmarzlik (Stal Gorzów) - 15 (3,3,3,3,3), drugi raz w siódemce kolejki
Trudno znaleźć odpowiedni przymiotnik opisujący formę prezentowaną przez Bartosza Zmarzlika. Słowo "fenomenalna" to zbyt mało, by docenić jazdę juniora Stali Gorzów w potyczce przeciwko Get Well Toruń. Zmarzlik był poza zasięgiem rywali, którzy równali się z nim tylko stając pod taśmą, a następnie musieli oglądać jego plecy.
Zmarzlik z łatwością wygrywał wszystkie swoje wyścigi. Nie miał problemów, by nawet po słabszym starcie szybko uporać się z rywalami, omijał ich niczym slalomowe tyczki. Mecz zakończył z czystym kompletem punktów i po raz kolejny potwierdził, że jest najlepszym juniorem rywalizującym w PGE Ekstralidze, a także nie bez powodu zalicza się go do grona najlepszych żużlowców świata.
15 punktów zdobytych przez młodzieżowca to imponujący wynik, lecz Zmarzlik przyzwyczaił już fanów do tak wspaniałych występów. Oby wysoką formę 21-latek przełożył na udane występy w cyklu Grand Prix.
Maksym Drabik (Betard Sparta Wrocław) - 12+1 (3,3,2,1*,3), pierwszy raz w siódemce kolejki
W weekend Maksym Drabik miał mieszane nastroje. W piątek w Zielonej Górze zawiódł i zaliczył jeden z najsłabszych występów w swojej krótkiej karierze występów w PGE Ekstralidze. Z kolei w niedzielę w Tarnowie po raz kolejny był bohaterem Betard Sparty Wrocław i znacznie przyczynił się do zwycięstwa nad tarnowską Unią.
Drabik mecz przeciwko Jaskółkom rozpoczął od wygrania biegu młodzieżowego, a w kolejnym wyścigu w pokonanym polu pozostawił Leona Madsena, który w Tarnowie rzadko przegrywa. W dalszej fazie spotkania Drabik z powodzeniem zastępował słabiej spisującego się Tomasza Jędrzejaka.
Młodzieżowiec Betard Sparty Wrocław wygrał ważny czternasty wyścig, który był kluczem do zwycięstwa ekipy z Dolnego Śląska. Tym samym Drabik potwierdził, że nadal prezentuje wysoką dyspozycję i jest czołowym juniorem najlepszej ligi świata.