W tym artykule dowiesz się o:
Klub z Grudziądza od kilku sezonów pukał do bram żużlowego eldorado. W sezonie 2014 w końcu miało być inaczej, ale na przeszkodzie w realizacji marzeń stanęła ekipa Orła Łódź, która rozstrzygnęła półfinałowy dwumecz Nice Polskiej Ligi Żużlowej na własną korzyść i pogrzebała marzenia żółto-niebieskich o jeździe w najwyższej klasie rozgrywkowej. W związku z finansowymi kłopotami Włókniarza Częstochowa i Wybrzeża Gdańsk, przed grudziądzanami otworzyła się jednak szansa na spróbowanie swoich sił w najwyższej klasie rozgrywkowej. Klub znad Wisły szybko przystąpił do konkursu o "dziką kartę" i udowodnił, że jest w stanie poradzić sobie w Ekstralidze. Po oficjalnym przyjęciu do najsilniejszej ligi świata działacze GKM Grudziądz szybko zakasali ręce do pracy i zaczęli budować zespół na miarę utrzymania.
Priorytetem dla GKM było zakontraktowanie Krzysztofa Buczkowskiego, który marzył o jeździe dla swojego macierzystego klubu w Ekstralidze. Lokalny matador szybko podjął decyzję i zasilił szeregi beniaminka. Zaskoczenie in plus to z pewnością zatrudnienie Artioma Łaguty. W Grudziądzu nikt nie spodziewał, ze Rosjanin będzie przywdziewał żółto-niebieskie barwy. Prawdziwym hitem okazał się jednak dopiero kontrakt Tomasza Golloba. Po transferach tych trzech zawodników i wcześniejszym przedłużeniu kontraktów przez Rafała Okoniewskiego i Daniela Jeleniewskiego, grudziądzcy fani nie mieli wątpliwości, że GKM stać na utrzymanie w lidze.
Początek był zresztą całkiem dobry. Podopieczni trenera Roberta Kempińskiego z niezłej strony pokazali się na inaugurację w Lesznie i zgotowali swoim kibicom fantastyczny speedway, okraszony zwycięstwem nad mistrzem Polski z Gorzowa. Wydawało się, że ekipa znad Wisły powalczy nawet o coś więcej niż utrzymanie, ale kolejne spotkania boleśnie sprowadziły ich na ziemię. Fatalna postawa w meczach wyjazdowych i przede wszystkim porażka na Hallera z Unią Tarnów spowodowały, że to ostatecznie MRGARDEN GKM pożegnał się z PGE Ekstraligą. - Nie żałujemy decyzji odnośnie startów w Ekstralidze. Naszym celem było utrzymanie, ale niestety nie udało się go zrealizować. Mamy świadomość błędów jakie popełniliśmy i będziemy na przyszłość na pewno dużo bardziej mądrzejsi. Mimo spadku myślę, że dostarczyliśmy kibicom sporo emocji - ocenia prezes, Arkadiusz Tuszkowski.
Najlepszy zawodnik: Artiom Łaguta
Na szczególne wyróżnienie zasłużył przede wszystkim Rosjanin. Uczestnik tegorocznego cyklu SEC notował fantastyczne rezultaty na własnym torze i praktycznie we wszystkim spotkaniach wyjazdowych pokazał się na tle słabo dysponowanej drużyny z całkiem dobrej strony. Łaguta miewał oczywiście też słabsze występy. Grudziądzaninie mieli szczególnie żal do "Tiomki" o fatalną postawę w bardzo ważnym spotkaniu przeciwko tarnowskim Jaskółkom. Tamta porażka okazała się jednym z głównych czynników spadku żółto-niebieskich z Ekstraligi.
Patrząc jednak na całokształt, Artiom wniósł ogromną jakość do drużyny beniaminka. Doskonale odnalazł się na twardym grudziądzkim torze, co do którego miał zresztą przed sezonem obawy. Już pierwsza batalia przy Hallera z MONEYmakesMONEY.pl Stalą Gorzów pokazała kunszt jazdy reprezentanta "Sbornej". Doskonale wychodził ze startu i rozwijał prędkość w każdym fragmencie toru, zapisując przy swoim nazwisku czternaście punktów z bonusem. - W Grudziądzu było trochę jak w Tarnowie. Fajna atmosfera i super kibice, ale zabrakło wyników. GKM powinien być w Ekstralidze i mam nadzieję, że jak najszybciej do niej wróci - mówi młodszy z braci Łagutów.
Każdy kibic speedwaya w Grudziądza pamięta jego niesamowite szarże przy samej bandzie, a już na pewno jeden z wyścigów derbowego pojedynku z KS Toruń, kiedy przebił się z ostatniej pozycji na czoło stawki. Po sezonie wydawało się, ze Łaguta poszuka nowego pracodawcy wśród ekstraligowych klubów. Działacze GKM-u trzymali jednak rękę na pulsie i przekonali Rosjanina do dalszych startów nad Wisłą.
Największe rozczarowanie: Jurica Pavlic
Chorwat jako jedyny z wszystkich zawodników zespołu Roberta Kempińskiego nie zanotował żadnego dobrego występu. GKM podpisując kontrakt z Pavlicem liczył, że wykorzysta on doświadczenie z wieloletnich startów na najwyższym szczeblu rozgrywek w Polsce i przełamie niemoc z ostatnich sezonów, kiedy stracił swoją skuteczność. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna.
Już przedsezonowe sparingi pokazały, że "Jura" jest daleki od swojej najwyższej formy. Zdecydowanie lepiej spisywał się Daniel Jeleniewski i to on wygrał rywalizację o miejsce w składzie żółto-niebieskich. Dopiero po serii słabszych spotkań w wykonaniu "Jelenia", Pavlic otrzymał swoją szansę. W Toruniu nie pokazał jednak niczego specjalnego i utwierdził "Kempesa" w przekonaniu, że nie jest gwarancją jakichkolwiek punktów. Chorwata ujrzeliśmy jeszcze w barwach GKM-u podczas ostatniej ligowej kolejki w Zielonej Górze, gdzie po raz kolejny pojechał bez błysku. - Za mną kolejny trudny sezon. Miałem problemy głównie z silnikami, których nie mogłem dopasować do twardego toru w Grudziądzu. Ciężko było mi się tam odnaleźć, a mała ilość startów nie pozwalała na dojście do odpowiedniej formy - twierdził Pavlic.
Oczekiwań nie spełnił z pewnością również Tomasz Gollob. Mimo słabszej postawy na wyjazdach, świetnie radził sobie na grudziądzkim torze, zdobywając sporo punktów. Bolączką GKM byli także juniorzy. Takiego stanu rzeczy spodziewała się jednak większość już przed startem ligowego sezonu.
Najlepszy mecz: MRGARDEN GKM Grudziądz - MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów 50:40
Na ten mecz czekało całe środowisko żużlowe w Grudziądzu aż piętnaście lat. Przed spotkaniem w ekipie GKM było trochę niepewności i presji, ale pojawiła się także ogromna mobilizacja i wiara w odniesienie zwycięstwa. Ostatecznie wszystko zagrało perfekcyjnie i zespół Roberta Kempińskiego pokonał mistrzów Polski 50:40. Po wyrównanym początku, beniaminek wypracował sobie niezłą przewagę, powiększając ją w decydującej fazie spotkania.
Genialne spotkanie odjechał przede wszystkim niepokonany Artiom Łaguta. Królem meczu okazał się jednak Tomasz Gollob, który swoimi szarżami rozpalał grudziądzkich fanów do czerwoności. Jedenasta odsłona, gdzie wymieniał się pozycjami z Krzysztofem Kasprzakiem i Matejem Zagarem, wpadając ostatecznie na metę przed rywalami, została zresztą wybrana podczas Gali PGE Ekstraligi jako "Wyścig Sezonu". Z kolei w pierwszym z biegów nominowanych mistrz świata z 2010 przywiózł dwa punkty, zapewniając tym samym zwycięstwo swojej drużynie.
Mecz z gorzowską Stalą był prawdziwym świętem żużla w mieście nad Wisłą. Na stadionie przy ulicy Hallera zapanowała euforia i niesamowita radość, która towarzyszyła grudziądzkiej drużynie także w dalszej części sezonu. - Wielkie emocje za nami - dopisali kibice, zawodnicy i pogoda. Wszystko zagrało tak jak chcieliśmy. Towarzyszy nam niesamowita euforia i bardzo się cieszymy z wygranej - powiedział po spotkaniu prezes Tuszkowski.
Najgorszy mecz: MRGARDEN GKM Grudziądz - Unia Tarnów 37:52
Pierwszy mocny cios przyszedł szybciej niż się spodziewano. Grudziądzanie chcieli zmazać plamę po klęsce we Wrocławiu i w zdecydowany sposób pokonać Jaskółki. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna i GKM nie miał nic do powiedzenia w starciu z ekipą Pawła Barana, przegrywając 37:52. Beniaminek zakładał przed sezonem komplet zwycięstw na własnym podwórku, a już w drugim spotkaniu na Hallera wyraźnie poległ z rywalem, który był teoretycznie spokojnie do pokonania.
Goście od razu znaleźli receptę na grudziądzki tor i kontrolowali przebieg spotkania od samego początku. Z kolei zespół Roberta Kempińskiego nie mógł kompletnie odnaleźć się na mocno zmoczonej po opadach deszczu nawierzchni. Na pojedyncze przebłyski stać było tylko Krzysztofa Buczkowskiego, Tomasza Golloba i Daniela Jeleniewskiego.
Zawiódł przede wszystkim Artiom Łaguta. Rosjanin zdobył zaledwie punkt i został uznany za głównego winowajcę porażki. Swoją słabszą postawę tłumaczył złym samopoczuciem i problemami sprzętowymi. - Bardzo źle się czuje. Boli mnie głowa i nie byłem sobą. Do tego kompletnie nie jechały moje silniki - wyjaśniał Artiom.
Budżet: około pięć milionów złotych
Budżet MRGARDEN GKM Grudziądz na sezon 2015 oscylował w granicach 5 milionów złotych. Główną jego część stanowią wpływy z Urzędu Miasta, który jest największym akcjonariuszem spółki. W związku z jazdą w najwyższej klasie rozgrywkowej, klub otrzymał więcej pieniędzy od dotychczasowych sponsorów. Zarząd robił też wszystko, aby przyciągnąć jak najwięcej nowych darczyńców. Za sprawą pozyskania Tomasza Golloba wartość medialna GKM znacznie wzrosła, co znalazło odzwierciedlenie także w finansach.
Kasę klubową znacznie wzmocniła umowa sponsorska z firmą "MRGARDEN", która została sponsorem tytularnym. Warto przypomnieć, że grudziądzki klub mimo spadku z PGE Ekstraligi, w następnym sezonie również otrzyma podobny lub identyczny zastrzyk gotówki od swojego tytularnego darczyńcy.
GKM to jeden z nielicznych klubów w Polsce, który od kilku lat zachowuje płynność finansową. Zarząd klubu rozsądnie i realnie zaplanował swoje wydatki, dlatego nie ma żadnych zaległości i ze spokojem może podejść do procesu licencyjnego.
Grudziądzanie mogą być także zadowoleni z frekwencji na stadionie podczas spotkań ligowych. Już przed rozpoczęciem sezonu GKM sprzedał rekordową liczbę karnetów, a na meczach drużyny zasiadał praktycznie komplet widzów. - Jest potencjał w grudziądzkich kibicach i jest dla kogo "robić" w Grudziądzu żużel. Przez cały sezon kibice byli z nami mimo niepowodzeń, które odnosiliśmy na wyjazdach. Chciałbym im za to bardzo podziękować - mówi Arkadiusz Tuszkowski.
Plany na rok 2016
Klub z Grudziądza chce jak najszybciej powrócić do rywalizacji w najsilniejszej lidze świata i zbudował solidne podstawy, aby zrealizować ten cel już w przyszłym roku. MRGARDEN GKM szybko przedłużył kontrakty z czterema seniorami, choć niewielu kibiców spodziewało się, że w zespole zostaną Artiom Łaguta i Krzysztof Buczkowski. W dalszym ciągu toczą się natomiast rozmowy z Tomaszem Gollobem, który de facto sam nawoływał wszystkich zawodników do kontynuowania współpracy z grudziądzkim klubem po spadku z PGE Ekstraligi.
Przedstawiciele GKM-u oficjalnie mówią o przygotowaniach do startu w rozgrywkach Nice PLŻ. Po cichu liczą natomiast, że nie opuszczą szeregów Ekstraligi. Lokomotiv Daugavpils nie spełnił wymogów licencyjnych i Ekstraliga czeka na odpowiedź od kolejnych w kolejce, czyli ŻKS Ostrovii i ŻKS ROW-u Rybnik. Jeżeli żaden z tych zespołów nie spełni wymagań i nie wyrazi chęci jazdy, wzorem ubiegłego roku zostanie zorganizowany konkurs na "dziką kartę". Największe szanse na jego wygranie miałby właśnie GKM.
Grudziądzanie są przygotowani na każde rozwiązanie i mają scenariusze dotyczące budowy zespołu pod kątem startów startów zarówno w Nice PLŻ, jak i PGE Ekstralidze. W przypadku zachowania obecnego stanu rzeczy zdecydowanie wzrosną szanse na dalsze starty Golloba w GKM. Jeżeli klub znad Wisły będzie rywalizował w najwyższej klasie rozgrywkowej, ma zamiar zakontraktować jeszcze mocnych dwóch zawodników.