W tym artykule dowiesz się o:
Powtórka z 2010 roku mile widziana
Tak doskonałego początku sezonu 2013 w wykonaniu polskich żużlowców chyba nie spodziewali się nawet najwięksi optymiści. Tomasz Gollob co prawda był "rozjeżdżony" przed sezonem, ale głównie na motocyklu crossowym. Jarosław Hampel z kolei przyznawał, że planował więcej potrenować, a do Auckland - jak większość zawodników - jechał w ciemno. Wyniki Grand Prix Nowej Zelandii przeszły najśmielsze oczekiwania zarówno naszych zawodników, jak i polskich kibiców. Jarosław Hampel jak i Tomasz Gollob udowodnili, że tor na stadionie Western Springs pasuje im idealnie. Przed rokiem obaj również punktowali znakomicie.
Po inauguracyjnej rundzie Gollob z Hampelem przewodzą stawce cyklu, a biorąc pod uwagę, że kolejna runda odbędzie się w Bydgoszczy, można przypuszczać, że jest szansa na utrzymanie czołowych lokat przez naszych zawodników.
Obaj rządzili i dzielili w światowym speedwayu w 2010 roku. Powtórka z najlepszego w historii polskiego żużla sezonu jest mile widziana. - Na razie nie ma sensu nic obiecywać. Inauguracja była znakomita. Jest dobry punkt do walki w kolejnych rundach, ale przed nami jeszcze wiele turniejów i wszystko może się zdarzyć - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl Jarosław Hampel. Z kolei Tomasz Gollob dla oficjalnej strony SGP powiedział, że jest bardzo zadowolony z miejsca na podium w Auckland. Znając jednak "Chudego" poczuł on delikatny niedosyt z tylko drugiego miejsca.
Starzy mistrzowie mają się dobrze
Po turnieju w Auckland możemy być pewni, że najstarsi i najbardziej doświadczeni żużlowcy cyklu SGP tak łatwo nie ustąpią pola młodzieńcom, dobijającym się do światowej czołówki. W wielkim finale pojechali Greg Hancock, Tomasz Gollob, Nicki Pedersen i Jarosław Hampel. Wygrał co prawda najmłodszy w tym gronie, ale trzej najstarsi i najbardziej doświadczeni i utytułowani żużlowcy cyklu dojechali do decydującego wyścigu.
Średnia wieku uczestników wielkiego finału w Auckland wyniosła 38 lat. Pokazuje to, że nadal do grona ścisłych faworytów walki o tytuł mistrzowski możemy zaliczać czempionów z sezonów 2010 i 2011 oraz wicemistrza z poprzedniego roku. Zaskoczeniem in plus jest postawa czwartego pod względem wieku i doświadczenia, Andreasa Jonssona. Szwed, który poprzedni sezon miał bardzo słaby, błysnął w Auckland przede wszystkim walecznością. - Należał do najbardziej widowiskowo jeżdżących żużlowców turniejów - podkreśla Marek Jankowski, prezes zielonogórskiego klubu. Jonsson mógł wejść nawet do finału, ale w półfinale zaczął szwankować mu motocykl, przez co ukończył zawody dopiero na szóstym miejscu z 11 punktami.
Kto zaskoczył, a kto rozczarował?
Największym pozytywnym zaskoczeniem turnieju w Nowej Zelandii jest bez wątpienia postawa Taja Woffindena. Brytyjczyk jeździł bez kompleksów. Zdobył 9 punktów i wystąpił w półfinale. Biorąc pod uwagę jego wcześniejsze występy w gronie uczestników cyklu Grand Prix, "Tajski" zaskoczył in plus. Zobaczymy tylko, czy był to jednorazowy wyskok, czy też może Wielka Brytania doczeka się wreszcie zawodnika walczącego o coś więcej niż tylko utrzymanie w cyklu SGP.
Darcy Ward przez wielu upatrywany jest jako czarny koń sezonu 2013. Już w pierwszych zawodach jako pełnoprawny uczestnik SGP, Australijczyk potwierdził, że drzemie w nim ogromny potencjał. Trudno jego występ uważać za jakąś niespodziankę. Zdobył 12 punktów i jest w ścisłej czołówce klasyfikacji przejściowej. Widać było, jak bardzo jest niepocieszony brakiem awansu do finału, wszak z 11 punktami wygrał rundę zasadniczą. Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy niesforny Australijczyk poradzi sobie w rywalizacji z najlepszymi, już w sobotę otrzymał odpowiedź na to pytanie.
Jeśli chodzi o rozczarowania, to jednym z największych jest chyba postawa Emil Sajfutdinow. Rosjanin zapowiadał przed sezonem, że zamierza powalczyć o swój pierwszy tytuł mistrza świata w gronie seniorów. W sobotę tych słów nie potwierdził. Walczył, ale nie był już tak przebojowy jak wtedy, gdy debiutował w cyklu i sięgał po brązowy medal IMŚ. Pewnie, że nadal ma szansa nawet na tytuł mistrzowski, bo traci do liderów zaledwie 9 punktów. Pamiętamy, jak przed rokiem w Auckland zaczął Chris Holder, a jak skończył w Toruniu. Wszystko jest więc jeszcze możliwe w przypadku "Rosyjskiej Torpedy", która jednak wyraźnie zatraciła w ostatnim czasie swój "atomowy potencjał".
Nowi - starzy zaczęli przeciętnie
Środowisko żużlowe na pewno z zaciekawieniem przyglądało się debiutom i powrotom do cyklu SGP. Najlepiej z tego grona wypadł wspomniany już wcześniej Darcy Ward. Pozostali nowi - starzy uczestnicy cyklu nie weszli do półfinału. Wstydu jednak także nikt nie zrobił. Nawet jeżdżący bezbarwnie przez większą część zawodów Matej Zagar, wygrał ostatni wyścig, unikając kompromitacji i zachowując cały czas kontakt ze stawką uczestników cyklu SGP.
Przeciętne zawody w Nowej Zelandii pojechali także Krzysztof Kasprzak i Martin Vaculik. Słowak w niczym nie przypominał przebojowego debiutanta z zeszłego sezonu, a z kolei Polak jeździł w kratkę. Wynikało to trochę z faktu różnych pól startowych. Ciężko bowiem było zabrać się ze startu z zewnętrznych pól, a jedynie nieliczni potrafili zaprzeczyć teorii, że tylko z krawężnika da się wygrywać. - Pola startowe ustawiły ten turniej. Nie były równe - wyjaśnia Jarosław Hampel. Zarówno Kasprzak jak i Vaculik pojechali średnio, ale też udowodnili, że przypadkowo w tym towarzystwie się nie znaleźli.
Pechowo natomiast cykl zainaugurował Niels Kristian Iversen, który z nowych - starych zawodników znajduje się w najlepszej formie. Duńczyk uzbierał 7 punktów, a szans na awans do półfinału pozbawił się sam, zachowując się bardzo fair, gdy zrobiło się niebezpiecznie w 14 wyścigu. Iversen położył motocykl, spodziewając się za moment rywala pod swoimi kołami. Sędzia wykluczył Duńczyka z powtórki, co znacznie skomplikowało mu drogę do półfinałów. Wydaje się mimo wszystko, że to Iversen ma największy potencjał z zawodników, którzy wywalczyli sobie awans do SGP.
Obrońca tytułu bez błysku
Chris Holder w Auckland pojechał lepiej niż przed rokiem, ale aktualny czempion absolutnie nie błyszczał w Grand Prix Nowej Zelandii. Z niepokojem spoglądał na poczynania rywali i czekał na rozwój wypadków, czy znajdzie się w półfinale. Ostatecznie z 8 punktami pojechał w drugiej fazie zawodów, ale na tym zakończył turniej, wyprzedzając w półfinale Andreasa Jonssona, któremu defektował motocykl. Biorąc pod uwagę zeszłoroczny wystąp w Auckland, Holder może być zadowolony, bo pojechał dwa razy lepiej. Teraz jednak wszyscy patrzą na niego przez pryzmat obrońcy tytułu mistrzowskiego. Pod tym względem Australijczyk nie zachwycił, co jednak nie oznacza, że nie będzie walczył o kolejne złoto.
Niczym szczególnym w Auckland nie popisali się także dwaj Szwedzi - Antonio Lindbaeck i Fredrik Lindgren. W poprzednim sezonie obaj wygrywali swoje pierwsze w karierze turnieje Grand Prix. W tym przez niektórych upatrywani byli jako kandydaci do walki o czołowe pozycje w klasyfikacji generalnej. Po tym, co pokazali w Nowej Zelandii raczej trzeba ich zaklasyfikować do grona zawodników rywalizujących o miejsce w TOP-8.
Co wiemy po Auckland?
Tak naprawdę stwierdzenie przypisywane Sokratesowi - Wiem, że nic nie wiem - chyba najlepiej oddaje jakiekolwiek prognozy po tym, co zobaczyliśmy w Auckland. My mamy powody do radości, bo dwóch Polaków pokazało, że znów mogą walczyć o najwyższe laury. Starzy wyjadacze nadal nadają ton rywalizacji. Młodzi trochę bojaźliwie, ale raz po raz próbują przebić się do czołówki. W tegorocznym cyklu Grand Prix znalazło się faktycznie 15 nieprzypadkowych facetów, którzy są najlepsi na świecie. Nie będzie outsiderów. Nie będzie także zdecydowanych faworytów.
Nowy system punktacji w finale - który jednym się podoba, a inni na niego narzekają - sprawi, że klasyfikacja przejściowa będzie jeszcze bardziej spłaszczona niż w poprzednich latach. Pewnie do ostatniego turnieju w Toruniu nie będzie wiadomo, kto zostanie mistrzem świata. O złoto powalczą najrówniejsi w całym sezonie. Jakąkolwiek większą wpadkę punktową będzie strasznie ciężko odrobić. Nie koniecznie trzeba wygrywać turnieje, by walczyć o końcowy triumf. Trzeba jechać skutecznie w każdych zawodach, na wszystkich torach. - Jednego możemy być pewni - sezon 2013 zapowiada się bardzo atrakcyjne i nikt po pierwszym turnieju nie stracił szans na tytuł mistrzowski - podsumował Jarosław Hampel, zwycięzca z Auckland.
A który z zawodników Was zaskoczył lub rozczarował? Czy Polacy mają szansę na powtórzenie znakomitego sezonu 2010? Czy Chris Holder będzie liczył się w walce o kolejny tytuł? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach.
M | Zawodnik | Kraj | Suma |
---|---|---|---|
1. | Bartosz Zmarzlik #95 | Polska | 179 |
2. | Robert Lambert #505 | Wielka Brytania | 144 |
3. | Fredrik Lindgren #66 | Szwecja | 141 |
4. | Daniel Bewley #99 | Wielka Brytania | 127 |
5. | Martin Vaculik #54 | Słowacja | 122 |
6. | Jack Holder #25 | Australia | 106 |
- | ----- | ||
7. | Mikkel Michelsen #155 | Dania | 101 |
8. | Dominik Kubera #415 | Polska | 98 |
9. | Leon Madsen #30 | Dania | 94 |
10. | Łotwa | 79 | |
11. | Max Fricke #46 | Australia | 69 |
12. | Kai Huckenbeck #744 | Niemcy | 61 |
13. | Szymon Woźniak #48 | Polska | 58 |
14. | Maciej Janowski #71 | Polska | 52 |
15. | Jan Kvech #201 | Czechy | 52 |
16. | Jason Doyle #69 | Australia | 47 |
17. | Patryk Dudek #16 | Polska | 24 |
18. | Tai Woffinden #108 | Wielka Brytania | 23 |
19. | Rasmus Jensen #67 | Dania | 9 |
20. | Kim Nilsson #16 | Szwecja | 8 |
21. | Anders Thomsen #16 | Dania | 7 |
22. | Oskar Fajfer #16 | Polska | 6 |
23. | Tom Brennan #16 | Wielka Brytania | 4 |
23. | Vaclav Milik #16 | Czechy | 4 |
25. | Mateusz Cierniak #16 | Polska | 3 |
25. | Łotwa | 3 | |
27. | Matej Zagar #16 | Słowenia | 2 |
27. | Norick Bloedorn #16 | Niemcy | 2 |
29. | Francis Gusts #17 | Łotwa | 1 |
30. | Polska | 0 | |
30. | Jakub Miśkowiak #17 | Polska | 0 |
30. | Martin Smolinski #17 | Niemcy | 0 |
30. | Łotwa | 0 | |
30. | Oskar Paluch #18 | Polska | 0 |
30. | Erik Riss #18 | Niemcy | 0 |