Specjalnie dla nas dyrektor cyklu GP, Phil Morris zdradził, czego należy spodziewać się w piątek i sobotę w Warszawie i z skąd wynikają konieczne poprawki.
- Tor jest w świetnym stanie, być może jest nawet zbyt idealny. W najbliższych dniach postaramy się zrobić go nieco twardszym na wewnętrznej, by w ten sposób umożliwić zawodnikom efektowną jazdę po zewnętrznej. Oczywiście w sobotnich zawodach będzie to znacznie łatwiejsze ze względu na wyższy poziom zawodników - mówił Brytyjczyk tuż po wtorkowych testach juniorów.
Morris przyglądał się zawodom z perspektywy trybun i nie ingerował w sposób przygotowania nawierzchni. Szybko wyciągnął jednak swoje wnioski z obserwacji. - Byłem kilka razy na torze i widziałem, że materiał w wewnętrznej części toru jest dość przyczepny. To sprawiło, że trudno wyprzedzało się po zewnętrznej, a żużlowcy kurczowo trzymali się krawężnika - analizował.
Pełną kontrolę nad torem wciąż ma Ole Olsen, który wyciągnął wnioski z nieudanych prób i tym razem zrobił wszystko perfekcyjnie. Dodatkowo, w porównaniu do poprzednich zawodów na PGE Narodowym, zdecydowano się przedłużyć proste o dwa metry, a dzięki temu zawodnicy będą mieli więcej miejsca do zyskania większej prędkości i wyprzedzania.
ZOBACZ WIDEO Woźniak mechanikiem Zmarzlika. "Zawsze to cenne doświadczenie"
- Ole Olsen doskonale wie, co robić i jestem przekonany, że tor w piątek i sobotę będzie znakomity. Podczas wtorkowego testu chodziło przede wszystkim, by sprawdzić, czy nawierzchnia wytrzyma 15 biegów i czy nie popełniono żadnych błędów przy jego układaniu. Teraz już wiemy, że wszystko jest w porządku, więc można się zabrać za kolejną część prac i przygotować nawierzchnię do jak najbardziej widowiskowej jazdy - przekonuje Morris.
Duńczyk faktycznie ma ogromne możliwości, bo do Warszawy ściągnął cały swój najlepszy sprzęt, a po torze jeżdżą równiarki, szyny i inne maszyny, których nie mają nawet najlepsze kluby PGE Ekstraligi.
- Sprzęt Olsena jest faktycznie imponujący i jestem przekonany, że gdyby każdy klub żużlowy posiadał takie maszyny, to żużel byłby w zupełnie innym miejscu. Ole Olsen ma dzięki nim praktycznie nieograniczone możliwości dokonywania zmian w charakterystyce nawierzchni w ciągu kilkuminutowej przerwy na równanie toru. Często z tego korzystaliśmy i po ósmym wyścigu zaskakiwaliśmy zawodników, poprawiając widowiskowość wielu turniejów - chwali Olsena dyrektor cyklu Grand Prix.
Czytaj więcej:
Dziennikarka zmaga się z rakiem
Wybacz Jarek, że zwątpiłem