Żużel. Greg Hancock wie, co musi się wydarzyć, żeby Maciej Janowski został nowym mistrzem świata

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Greg Hancock / Maciej Janowski
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Greg Hancock / Maciej Janowski

Greg Hancock mówi o nowym rozdaniu w Grand Prix. Wyjaśnia, co musi się stać, by Maciej Janowski zgarnął złoty medal. Ocenia też, kto może zaskoczyć w rywalizacji najlepszych zawodników.

Konrad Mazur, WP SportoweFakty: Jak pan się zapatruje na start nowego sezonu w cyklu Grand Prix? 

Greg Hancock, czterokrotny Indywidualny Mistrz Świata, wieloletni reprezentant USA: Po tym, jakie propozycje padły pod koniec sezonu od nowego promotora, to jestem zachwycony nowymi pomysłami. Brzmi to jak szaleństwo. Wszystko to, co usłyszałem i przeczytałem, wydaje się wspaniałe. Znów chciałbym mieć 15 lat i ścigać się w kolejnych etapach Grand Prix od SGP4 do SGP1. Cały ten system jest dla mnie fenomenalny. Oczywiście widzę, że są też negatywne opinie na ten temat, ale to początek i nie powinniśmy narzekać. Są ciekawe pomysły i wierzę w to, że to się uda. Co do zawodników? Jesteśmy na początku sezonu, ruszyła PGE Ekstraliga, trochę meczów w Premiership też było. Cykl będzie naprawdę trudny.

Ten cykl będzie wyjątkowy, bowiem aktualny mistrz świata, Artiom Łaguta, nie może obronić tytułu. Oczywiście wiemy, z jakich powodów. Czy pana zdaniem, ten sezon w GP będzie pod względem jakości gorszy bez Łaguty i Emila Sajfutdinowa?

Nie uważam, że będzie gorszy, ale nie będzie taki sam. Nie będzie tak dobry, jakby mógł być. Zabraknie dwóch zawodników otwartych i chętnych na ściganie, ostatnich medalistów, relatywnie młodych. Artiom ma wciąż wiele do zaoferowania dla tego sportu, jest nadal głodny wygrywania, ma przyszłość przed sobą. Emil od wielu lat ściga się w cyklu i nadal sprawia mu radość walka o najwyższe cele, wciąż dąży do podium i mistrzostwa. Staram się ich zrozumieć. Po prostu musimy się dostosować, do tego co jest. Sportowo to duży zawód, że nie mogą startować. To trudna sytuacja do rozwiązania. Mimo wszystko uważam, że Grand Prix będzie świetne, a nawet szalone. Sprawi nam wiele radości.

Zawodnicy? Zmarzlik zaczął sezon w rewelacyjnej formie, pokazuje innym, że mają sporo do nadrobienia. Stracił tytuł i będzie głodny, by go odzyskać. Wszyscy będą zmotywowani, by mu dorównać, ale będzie to bardzo trudne. Kalendarz nie będzie miał tu znaczenia. Każdy, który startuje w cyklu musi być gotowy na wszystko.

ZOBACZ WIDEO Baron o Bellego: Emila nie da się zastąpić, ale David ma przyszłość przed sobą

Pierwsza runda przed nami. Będzie to Grand Prix Chorwacji w Gorican. Pamięta pan, kto wygrał pierwsze zawody tutaj? Ten tor jest znacznie inny od tych, na których zawodnicy startują w Polsce czy Anglii.

(śmiech) Jestem przekonany, że to ja wygrałem te zawody. A wracając do toru, tak, masz rację. Mi ten tor bardzo się podoba. Moim zdaniem jest wyjątkowy. Trochę mniejszy niż inne, bardziej techniczny, ma inną nawierzchnię niż pozostałe. Czuję się tę rodzinną atmosferę i wyjątkowość tego stadionu. Pamiętam tamto zwycięstwo. Wtedy też były urodziny Zvonko Pavlicia. Rodzina Pavliców była dla mnie gościnna. Ogólnie zawsze dużo frajdy sprawiało mi jeżdżenie na nowych obiektach, szukałem odpowiednich linii jazdy, to był główny cel, trafić najszybszą ścieżkę. Tego dnia na pewno nie zapomnę.

W Polsce jest sporo głosów, że Bartosz Zmarzlik jest głównym faworytem do złota, tym bardziej, że nie będzie w stawce Artioma Łaguty. Kto pana zdaniem może mu zagrozić w tym roku?

Myślę inaczej niż większość ludzi i dlatego ścigałem się na żużlu. Zawsze skupiałem się na tym, by wygrać każdy wyścig i pokonać wszystkich. Interesowało mnie tylko podjechać pod taśmę, nie obchodziły mnie nazwiska. Jeśli skupiłbym się tylko na jednym, to zostałaby grupa 14-15 zawodników, którzy ukradliby show bardzo szybko. Bartek jest prawdopodobnie najbardziej pewnym i systematycznym żużlowcem. Pozostali są zdolni do tego, by zatrzymać jego zamiary o tytule, jeśli będą na tyle skuteczni i zmotywowani. On zdaje sobie z tego sprawę. Do cyklu wraca Patryk Dudek, do tego jest Tai Woffinden, który wydaje się być w dobrej dyspozycji. Zmarzlik pokazuje, że jest już w formie, a pozostali są w trakcie jej budowy, co będzie miało znaczenie już niedługo. Oczywiście moim osobistym faworytem jest Maciek Janowski. Ma zdolności, szybkość i wszystkie elementy, by zdobyć tytuł.

Wszyscy widzieliśmy w jak kosmicznej formie był Maciej Janowski przed startem Grand Prix w ubiegłym roku. Zaczął naprawdę świetnie, potem przyszło załamanie formy w środku sezonu i dobra końcówka. Co pana zdaniem stało się z jego dyspozycją?

Nie mam jednej, klarownej odpowiedzi na to. Maciek szuka swojego sposobu na mistrzostwo. Ma znakomitych mechaników, świetny sprzęt, jest zorganizowany. W ten sposób staramy się pchnąć go na szczyt. Nie ma tak naprawdę jednego, głównego powodu, dlaczego środek sezonu nie wyszedł. W lidze jechał jak szalony, podobnie w innych zawodach. Myślę, że to kwestia zgrania wszystkiego w danej sytuacji. Nałożył na siebie dużą presję, co bardzo doceniam, bo pokazuje, że jest ambitny. Kiedy sprzęt zawodzi, potrafisz winić samego siebie. W teorii by zostać mistrzem masz pewną układankę, jak puzzle i każdy z nich musisz ułożyć we właściwym kierunku.

Nadal uważam, że od kilku sezonów Maciek ma wszystkie te elementy i to kwestia ich zgrania, ustawienia. Szczerze, nie widzę tutaj nic szczególnego. Ciągle dostaje o to pytanie, jak dobry jest Maciek Janowski i odpowiadam krótko: on jest wspaniały. I tyle. Ten dzieciak ma naprawdę wszystko by zostać mistrzem. Jednak te elementy muszą zagrać, to nie tylko kwestia jak dobrze się ścigasz, to jest połączenie, jeśli to zrealizuje, będzie mistrzem świata.

Gary Havelock powiedział, podobnie zresztą jak niektórzy mistrzowie, że Janowski ma wielkie możliwości i jest stylowym zawodnikiem, ale powinien być trochę bardziej zdecydowany i twardszy na torze.

Mają rację, to są doświadczeni zawodnicy, którzy wiedzą, z czym to się je. Mistrzostwo wymaga poświęceń. Nie chcę porównywać Maćka do Bartka, bo ja byłem kompletnie innym zawodnikiem niż Nicki Pedersen, Jason Crump czy Tony Rickardsson. Każdy z nich miał swoją drogę do mistrzostwa. Podobnie było ze mną, później sam znalazłem swój sposób na wygrywanie i nie słuchałem nikogo w kwestii, by być jeszcze twardszym czy bardziej agresywnym zawodnikiem na torze.

Mówili mi, że jestem zbyt uprzejmy. Kiedy nadszedł mój czas, wszystko złożyło się razem. Nawet młodo zdobyłem ten tytuł, ale później musiałem się zmierzyć ze swoimi słabościami i różnicami w stosunku do innych. Nie polecam zostać mistrzem tak późno (śmiech). Wtedy zdałem sobie sprawę jak wygrywać. Wszystkie najważniejsze kwestie przekazałem Maćkowi. On naprawdę chce być mistrzem. Bartek jest zakręcony na punkcie żużla, chce ciągle jeździć, grzebie w sprzęcie, notorycznie jest skupiony na wygrywaniu. Ja chciałem wygrywać każdy bieg, ale gdy miałem dwójki w programie, a później byłem najlepszy na koniec, to byłem usatysfakcjonowany.

Starałem się nie tłumaczyć sprzętem. Nienawidzę rozmowy o ustawieniach. To częsta wymówka zawodników. Jeżeli nie potrafisz znaleźć ze swoim teamem ustawień, to dlaczego jesteś w mistrzostwach świata? Różnica między 15 a 5 punktów, to nie tylko kwestia ustawień, ale wszystkich rzeczy. To zabawne jak można się tym słowem bawić, bo to powód wygranej albo przyczyna porażki.

Maciek ma w sobie agresję, ale to dotyczy jego stylu prowadzenia motocykla, ale nie objawia się ona wobec innych. Jeździ pewnie, bez narażania innych. Nie sądzę, aby u Maćka zaszły jakieś gwałtowne zmiany, stale jest otwarty na nowości, szuka i próbuje nowych rzeczy, które mogą mu pomóc. Rafał Haj to dla niego wielki atut, ma wielkie doświadczenie, dużą wiedzę i doświadczenie, u niego rodzi się wiele świetnych pomysłów.

Złoty medal będzie bardzo trudny do osiągnięcia. Nawet jeśli zdobędzie jakikolwiek inny medal, to powinien być z tego dumny?

Dla mnie poza złotem żaden medal nie ma znaczenia (śmiech). Myślę, że Maćka nie interesuje nic innego poza zwycięstwem, to warte uwagi. Oczywiście dobrze mieć cokolwiek, ale srebrny i brązowy, to pierwszy i drugi przegrany. Chcę zobaczyć jak Maciek wygrywa w większości rund i zdobywa złoty medal.

Greg Hancock w rozmowie z Maciejem Janowskim
Greg Hancock w rozmowie z Maciejem Janowskim

W Betard Sparcie Wrocław, gdzie należy pan do sztabu szkoleniowego, ściga się też Tai Woffinden. W Grand Prix toczyliście wiele świetnych pojedynków. Widzi go pan w walce o złoto albo o medal w tym roku?

Tak, bez wątpienia. Jest bardzo skupiony na wszystkich kwestiach. Sprzęt, przygotowania, media, w których potwierdza, że ciężko pracuje. Ma bardzo dobry sprzęt, robi wiele testów, by znaleźć to co najlepsze. Kontuzje, które go ostatnio nie omijały, zostawiły na pewno jakiś ślad. Zawsze się ciężko po tym podnieść. Uważam, że teraz jest głodniejszy tytułu w porównaniu do ostatnich lat. Jeździ inaczej, nawet podobnie do tego, co robił za najlepszych lat.

Zdaje sobie sprawę, że nie będzie młodszy, a chce jeszcze coś w żużlu osiągnąć. Musi być po prostu konsekwentny i podążać w tym kierunku, aby czuł się z tym komfortowo. On wciąż potrafi być szybki. Jest bardzo rodzinny, co powinno mu dać dodatkową energię, do walki o tytuł. Często pyta mnie o porady i odpowiadam mu najlepiej jak potrafię. Nie rozpowiadam Maćkowi o co pytał mnie Tai i na odwrót. Mamy do siebie zaufanie i chcę im dobrze doradzić.

W Sparcie dogląda pan poczynań Daniela Bewley'a. Darcy Ward mówił, że jest podobny do niego i to może być jego nowa wersja.

Zgodzę się z tym. To może być nowy Darcy Ward, ale pod pewnymi względami inny, głównie charakteru i stylu życia. Na domowym torze potrafi zrobić nieprawdopodobne rzeczy. Ten dzieciak jest niesamowity. Spędzamy dużo czasu, gramy w golfa. Mówimy sobie śmieszne historie czy informacje. Nie powiem, inspiruje mnie swoim zachowaniem. On nie mówi za dużo, ale jeśli już coś powie, to ma to duże znaczenie. Z uwagą słucha, co się do niego mówi, chce się uczyć i poprawiać. Narodziła się nowa gwiazda. Pod wieloma względami jest niezwykły. Patrzcie z uwagą, jak jego talent rozkwita.

Daniel Bewley można powiedzieć dostał prezent od losu. Jak pan widzi jego pierwszy rok w cyklu?

Dałem mu swoje rady i opinie na ten temat. On znalazł się w miejscu, w którym chce być. Nie stresuje się gdy nie wyjdzie mu bieg, ani nie podnieca się jak świetnie pojedzie. To wielka klasa. Z pewnością będzie to sezon wzlotów i upadków, ale wniesie do cyklu świeżość i fantazję. Nie zawiedziemy się na nim. Z niecierpliwością czekam na jego jazdę i trzymam za niego kciuki!

Kto pana zdaniem może zaskoczyć w tym roku?

Nie sądzę, aby było ich wielu. Na pewno Dan Bewley. Nie zdziwię się, jak kilka razy pojawi się na podium. Michelsen? Ma przed sobą świetlaną przyszłość, będzie dla wielu trudnym przeciwnikiem, potwierdził swoją wartość. Dla Grand Prix to wciąż młody zawodnik i nie traktowałbym go w kategorii czarnego konia. On może wejść do gry na poważnie i liczyć się w walce o coś więcej. Myślę, że będzie w tym roku bardzo regularny.

Jeśli miałby się pan pokusić o wytypowanie najlepszej trójki w obecnym roku, to co pan odpowie?

Nie cierpię typowania, ale jeśli mam coś powiedzieć, to uważam, że w walce o medale będą Maciek, Bartek (chwila namysłu) oraz Mikkel i Tai. A moją dziką kartą będzie Dan Bewley.

Zobacz także: 
Zaskakująca prognoza Tony'ego Rickardssona dot. Bartosza Zmarzlika
Zmarzlik mistrzem? Nie tak szybko! Wielki mistrz przestrzega przed przedwczesną koronacją. Tłumaczy dlaczego

Źródło artykułu: