- Przyznam, że nie interesuje się piłką i nie śledzę wydarzeń na bieżąco. Oczywiście wiem, że Polska gra ze Szwecją, bo takie mecze przyciągają uwagę nawet, jeśli na co dzień nie ogląda się meczów. Nie wiem, czy w tym spotkaniu zagra Lewandowski, ale jeśli tak, to Szwedów czeka naprawdę trudny mecz. Polska gra na swoim stadionie przed tłumem kibiców i to będzie wielki atut. Moim zdaniem wygra jednak Szwecja. Tak było ostatnim razem podczas Euro 2020 i mam nadzieję, że uda się ponownie - mówi Fredrik Lindgren.
Szwed jest w dobrym nastroju, bo po kiepskim ostatnim sezonie w końcu miał okazję porządnie odpocząć i wyleczyć ciągnące się od kilku miesięcy powikłania po przebytym koronawirusie.
- Zimą miałem czas na odpoczynek, a także na solidne przygotowania do sezonu. Jestem przygotowany o niebo lepiej niż rok temu, a to bardzo optymistyczna wiadomość. Znów czuję się dobrze i jestem bardzo zmotywowany. Oczywiście najważniejszym celem na ten sezon jest mistrzostwo świata i mam nadzieję, że będę w stanie włączyć się do walki o to trofeum - dodaje zawodnik Włókniarza Częstochowa.
W tym roku walka o medale w Grand Prix powinna być nieco łatwiejsza, bo w zawodach nie wezmą udziału zawieszeni Rosjanie, czyli Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow.
- Walka o mistrzostwo świata nigdy nie była i nie będzie prosta, bo zawsze jest mnóstwo zawodników, dla których medal to główny cel sezonu. Współczuję Artiomowi i Emilowi, bo nic nie zawinili, a zostali wykluczeni za błędy polityków. Obaj mają polskie paszporty, więc z perspektywy sportowej nie jest to dla nich sprawiedliwe rozwiązania, że nie mogą jeździć. Świat się jednak zmienił bardzo mocno i nie mamy na to wpływu - dodaje Szwed.
Czytaj więcej:
Tai Woffinden miał pecha na treningu
Zawodnik opuści Arged Malesę jeszcze przed pierwszym meczem?
ZOBACZ WIDEO "Nadzieja umiera ostatnia". Dyrektor Apatora mówi o przywróceniu Sajfutdinowa do rozgrywek