Wojna na Ukrainie wkroczyła w świat żużla. Trudna sytuacja żużlowców Wybrzeża [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: na prowadzeniu Wiktor Kułakow
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: na prowadzeniu Wiktor Kułakow

Rosyjska agresja na Ukrainę ma wielowątkowe konsekwencje. Dwaj żużlowcy Zdunek Wybrzeża Gdańsk odczuwają to na własnej skórze. Ta sytuacja pokazuje, że sytuacja polityczna może wpłynąć negatywnie na każdego, niezależnie gdzie się urodził.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Zaczynacie obóz, jednak bez Wiktora Trofimowa. Co się u niego dzieje?

Eryk Jóźwiak, menedżer Zdunek Wybrzeża: Nie byłoby żadnych problemów z jego przyjazdem, jak ma to miejsce w przypadku Wiktora Kułakowa. Tutaj przeważyły kwestie rodzinne. Wiktor ściąga rodzinę do Polski, wiadomo jaka jest sytuacja na Ukrainie. My jesteśmy z nim i wspieramy go w tych działaniach. Sytuacja nie jest wesoła, mamy nadzieję że szybko poukłada te sprawy. Jak będzie taka możliwość, to przynajmniej na jeden dzień do nas dołączy.

Nie ma żadnych obaw w kontekście tego, by mógł jeździć w trakcie sezonu?

Nie, on ma polskie obywatelstwo i paszport, więc nie ma żadnego zagrożenia. Zobaczymy natomiast co będzie z Wiktorem Kułakowem. Na tę chwilę nie panikujemy, bo nie ma przesłanek byśmy wykonywali nerwowe ruchy. Miejmy nadzieję, że w poniedziałek będziemy mieli dobre wieści i może we wtorek-środę dołączy.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Znamy plany Włókniarza na obóz przed sezonem

Kułakow miał odebrać wizę w Kaliningradzie, do którego obecnie nie ma jak dolecieć z Rosji przez zamkniętą przestrzeń lotniczą nad Polską, Litwą i Łotwą. Jest już w obwodzie kaliningradzkim?

Tak, Wiktor Kułakow siedzi na walizkach w Kaliningradzie i czeka na to, by móc przekroczyć granicę, czego bez wizy nie zrobi. On wykonał naprawdę wielką pracę, by ją dostać. U siebie w Ufie i w Moskwie nie mógł składać dokumentów, dlatego ta operacja rozgrywa się przez Kaliningrad. My wierzymy w to, że wszystko będzie dla nas pozytywne, on również jest podobnej myśli. Wszystko konsultujemy z konsulatem, wiemy że nie brakuje żadnych dokumentów. Czekamy tylko na zielone światło, brakuje jednej pieczątki.

Jeszcze przed początkiem wojny na Ukrainie, Kułakow wprost mówił, że chciałby polskie obywatelstwo. Chcielibyście mu spróbować pomóc?

Nie jest to prosta sprawa. Obywatelstwo to nie jest coś, co można nabyć w półce na sklepie. Emil Sajfutdinow i Artiom Łaguta przyjęli wcześniej polskie obywatelstwo, by ułatwić sobie podróżowanie po Europie i chcielibyśmy pójść w podobnym kierunku, byśmy nie musieli w przyszłości drżeć co wydarzy się pomiędzy Rosją, a resztą kontynentu.

Kolejna sprawa w kontekście obywatelstwa jest taka, że Wiktor Kułakow ma w Rosji żonę i resztę rodziny. Konsekwencje mogą być wielowątkowe.

Dokładnie i jak konflikt będzie się ciągnął, nie będzie to dla niego łatwy czas. Spotka się z nieprzychylnymi komentarzami, opiniami, może też gwizdami na prezentacji. Decyzje polityczne odbiją się na wielu kwestiach.

Jak oni to przeżywają?

Jestem codziennie w kontakcie z oboma zawodnikami, rozmawiamy z nimi, monitorujemy sytuację, która jest ciężka dla obu. Chcemy, by płynęło wsparcie z klubu wobec tych zawodników. To nasi zawodnicy i chcemy, by zdobywali dla nas punkty. Nie chcemy ich w tym momencie zostawić i traktować jak zwykłych najemników.

Jak patrzycie na pomysły, by wykluczyć Rosjan z ligi polskiej?

To nie jest coś, czym my będziemy się zajmować. Kluczowe w tej kwestii są kroki międzynarodowych federacji. Jak będzie taka wola FIM-u, to będziemy musieli to rozwiązać. W piłce nożnej również grają Rosjanie w wielu ligach, decydują tu FIFA czy UEFA. Trzeba spojrzeć na to chłodniej, bo ani Wiktor, ani inni sportowcy nie mają nic do Ukraińców i nie chcą biegać z karabinem po froncie. Decyzje polityczne odbywają się u góry, sport nie ma z tym nic wspólnego i tak daleko bym się nie poruszał.

Czym innym byłoby reprezentowanie Rosji na arenie międzynarodowej?

Dokładnie. My z Wiktorem i z innymi zawodnikami z Rosji znamy się bardzo dobrze i nie są oni wrogo nastawieni do Ukrainy, Polski czy innego kraju. Chcą normalnie funkcjonować i sytuacja nie jest dla nich komfortowa. Jest szeroki hejt i lecą na nich gromy za to, że są Rosjanami. To polityczna decyzja człowieka, który zarządza Rosją i jak zwykle cierpią ludzie będący na samym dole.

Czyli u was dwóch Wiktorów wyjedzie razem pod taśmę?

Tak, nie ma między nimi żadnych wrogich emocji. Nikt nie będzie tu walczył o terytorium, bo jest ono neutralne i z tym sobie poradzimy.

Czytaj także: 
Cieślak o sankcjach dla Rosjan 
Sędzia z Ukrainy prosi o pomoc

Źródło artykułu: