Żużel. Na drugi mistrzowski tytuł czekał prawie 15 lat. Zdradza zaskakujący powód

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Greg Hancock
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Greg Hancock

Greg Hancock - legenda światowego speedwaya, która ponad 30 lat ścigała się w lewo. Dziś mentor wielu zawodników, przede wszystkim reprezentantów Betard Sparty Wrocław. A jak wspomina swoją karierę?

Dziś jest dziewięciokrotnym medalistą Indywidualnych Mistrzostw Świata, w tym czterokrotnie stawał na najwyższym stopniu podium - w 1997, 2011, 2014 i 2016 roku.

Greg Hancock, bo to o nim mowa, przeszedł bardzo długą drogę, aby być na szczycie. Po pierwszy medal światowego czempionatu sięgnął po ponad piętnastu latach startów, bowiem pierwszy raz w zawodach wziął udział w wieku dziewięciu lat.

A jak się w ogóle zaczęła jego przygoda ze speedwayem? - Kiedy byłem mały, to tata zabrał ze sobą całą rodzinę na żużel w Kalifornii. Od początku mi się to spodobało. Kiedy zobaczyłem, że jest żużel w juniorskim wydaniu, to też chciałem mieć motocykl. Wraz z przyjaciółmi cały czas bawiliśmy się w żużel - na rowerach, na hulajnogach, czy to na plaży, czy to pod domem na ulicy - mówi Hancock.

ZOBACZ WIDEO Żużlowiec z PGE Ekstraligi zaskoczył. To nie jest obecnie popularny wybór wśród zawodników

Amerykanin w rozmowie ze szwedzkim dziennikarzem opowiedział również o tym, dlaczego na drugi w karierze tytuł mistrza musiał czekać, aż tyle, czyli blisko piętnaście lat. - Trudno powiedzieć. Cały czas chciałem wygrywać, ale trzeba zadać pytanie, ile chciałem wygrać? Przez kilka lat nie byłem tak "głodny" sukcesu. Ten głód powrócił w 2009 roku i zacząłem jeszcze ciężej pracować - dodaje.

Co ciekawe, Hancock uważa, że zmiany, które poczynił i nawiązanie współpracy z kilkoma tunerami oraz inżynierami sprawiło, że w 2011 roku tak naprawdę ponownie zaczął jeździć na żużlu. - Ten pierwszy tytuł był dla mnie na pewno ważny, bo chciałem zostać mistrzem, tak jak to zrobił Bruce Penhall. Rok 2016 był wyjątkowy, bo miałem 46 lat i nikt nigdy nie był starszy, kiedy zdobywał mistrzostwo świata i nie wiem, czy to się kiedyś powtórzy. W mojej głowie wciąż mam 25 lat - mówi.

W ostatnich miesiącach Hancock był mocno zaangażowany we współpracę z Betard Sparta Wrocław. Pojawiał się nie tylko na meczach ligowych, ale również jeździł na turnieje młodzieżowe wraz z wrocławską formacją do lat 21. Oprócz tego na jego wsparcie liczyć mogą Maciej Janowski, Tai Woffinden oraz Artiom Łaguta.

- Daję im wskazówki, a oni wiedzą, że mogę im pomóc. Dużo pracuję też z młodymi zawodnikami, jak Daniel Bewley i Gleb Czugunow. Zaletą jest to, że mogę wskoczyć na motocykl i pokazać, co mam na myśli - komentuje Hancock, który zdradził, że ma podpisany trzyletni kontrakt ze Spartą.

Czytaj także:
Jedenaście lat z rzędu miał kontuzje. Złamane udo zupełnie go zatrzymało
Zdobył tytuł w IMŚ jako zawodnik GKM-u. Został w Grudziądzu pomimo spadku

Źródło artykułu: