Żużel. 18-latek zaskarbił sobie serca kibiców z całego świata. "O matko! To jakieś szaleństwo"

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Philip Hellstroem-Baengs
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Philip Hellstroem-Baengs

- Ci ludzie to wariaci! - mówi Philip Hellstroem-Baengs, nawiązując do tego, jak publiczność reagowała na jego jazdę podczas finału Speedway of Nations w Manchesterze. Młody Szwed był dla nich bohaterem, pokazywał wielkie serce do ścigania.

Praktycznie przez całe zmagania Speedway of Nations reprezentacja Szwecji musiała radzić sobie bez Jacoba Thorssella oraz Pontusa Aspgrena. Menedżer Morgan Andersson nie powołał nikogo na ostatnią chwilę (wcześniej z jazdy zrezygnował Fredrik Lindgren). W tej sytuacji honoru Szwedów bronił tylko Philip Hellstroem-Baengs.

Młody Szwed większość wyścigów kończył za plecami rywali, ale pokazał się z bardzo dobrej strony. Kibicom, którzy znajdowali się na trybunach, jego jazda bardzo przypadła do gustu. 18-latek bojowo i widowiskowo rywalizował z bardziej doświadczonymi i utytułowanymi rywalami.

Chwilę przed rozpoczęciem zawodów drugiego dnia Hellstroem-Baengs wyszedł na tor, po czym otrzymał gromkie brawa. Po każdym jego występie ludzie na stadionie szaleli. Jazdę młodego zawodnika i reakcję trybun łatwo wychwycił m.in. Tai Woffinden. Szwedzki żużlowiec był bardzo zaskoczony tym, co zgotowali mu fani.

- O matko! Naprawdę nie wiedziałem, co się tutaj dzieje. To wszystko, to jakieś szaleństwo. Ci ludzie to wariaci, naprawdę. Oczywiście, w pozytywnym sensie. To było wspaniałe uczucie jeździć przy takich trybunach - mówi Philip Hellstroem Bangs w rozmowie z WP SportoweFakty.

Osamotniony w rywalizacji zawodnik widzi wiele plusów tego weekendu, choć nie wszystko szło po jego myśli. Najbardziej docenia zebrane doświadczenie. - Odbyłem tutaj świetny trening, do tego miałem możliwość sprawdzić się z zawodnikami bardziej rutynowanymi. Czuję się rewelacyjnie. Pierwszy dzień nie był najlepszy, miałem problem z ustawieniami. Drugiego dnia było znacznie lepiej, ale każdy wyścig to była bardzo trudna walka i nikt mi nie odpuszczał. Na początku było dość mokro, ale z każdym biegiem tor stawał się coraz lepszy do ścigania. Wciąż widać, że jeszcze wiele lat nauki przede mną - ocenia.

Hellstroem-Baengs przyznaje, że chce jeszcze mocniej poświęcić się polskiej lidze. W sezonie 2021 wystąpił w pięciu meczach, mając na koncie tylko dziesięć wyścigów. - Oczywiście chcę jeździć w polskiej lidze, ale na PGE Ekstraligę przyjdzie czas. Teraz podpisałem kontrakt w Gnieźnie, tam stworzymy zespół z Antonio Lindbaeckiem. Dlaczego on? Mieszkamy w tym samym miejscu. Jeździmy w tych samych zespołach w Szwecji i Danii, znamy się dobrze, chcemy spróbować tego samego w Polsce. Chcę się poprawić i wejść na wyższy poziom i mieć jak najwięcej medali w przyszłym roku. Liczę, że w przyszłym roku będę dużo jeździł w Gnieźnie - mówi.

Zobacz także:
Jego nazwisko działa na zawodników jak magnes
- Antonio Lindbaeck wraca do ligi polskiej! Szwed znalazł klub na sezon 2022

ZOBACZ WIDEO Jakub Miśkowiak: Wejdziemy do czwórki i pokażemy jacy jesteśmy silni

Źródło artykułu: