- Czuję się bardzo dobrze i nawet nie dociera to do mnie do końca, że jestem Indywidualnym Mistrzem Świata. To jest sen... nie wierzę w niego jeszcze - rozpoczął Artiom Łaguta swój pierwszy wywiad w nowej roli, czyli najlepszego żużlowca globu.
Łaguta miał przed decydującym turniejem dziewięć punktów przewagi nad Bartoszem Zmarzlikiem. I choć przed zawodami Rosjanin mówił, że panuje u niego pełen luz, to sytuacja zmieniła się po trzeciej serii startów, gdy niespodziewanie miał tylko trzy "oczka" (2,1,0).
- Wiedziałem, że jak nic nie zrobię w trzynastym biegu, to będzie ciężko. Chciałem tam ugrać jak najwięcej punktów, udało się trzy i musiałem wygrać jeszcze bieg siedemnasty, kiedy jechałem z pierwszego pola. Inaczej nie awansowałbym do półfinału - dodał młodszy z braci Łagutów.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Subiektywny ranking PGE Ekstraligi. TOPlista 18. kolejki
- Chciałem chociaż raz w życiu zostać mistrzem świata. To był mój cel, a co będzie dalej, to zobaczymy. Zostałem już tym mistrzem i teraz chyba trochę inaczej będę podchodził za rok do tej rywalizacji - komentuje 31-latek.
Niestety dla Artioma Łaguty oraz jego rodaka - Emila Sajfutdinowa z powodu sankcji nałożonych na rosyjskich sportowców, ci nie mogli wysłuchać hymnu narodowego po swoich triumfach. Również w momencie odbierania złotego medalu IMŚ. - Oczywiście, że brakowało tego hymnu. Niestety, za rok też go ma nie być, więc cóż, pozostaje czekać, aż będziemy mogli go wysłuchać i że jak to powróci, to że dalej będę się liczył w Grand Prix.
Żużlowiec w rozmowie prowadzonej przez Marcina Majewskiego dodał, że teraz czeka go krótka przerwa i ma nadzieję, że po takim sezonie uda u się wyjechać z rodziną na wakacje. - Przyjdzie listopad, to zaczniemy się szykować do nowego sezonu. Teraz nie myślę o przyszłości.
Czytaj także:
Rickardsson wraca do speedwaya w innej roli. Mówi o rozwoju SGP i rekordach Zmarzlika
Wraca Drużynowy Puchar Świata!