Żużel. Prezes Motoru zdradza, kogo chce zatrzymać i mówi o najbliższym okresie transferowym [WYWIAD]

WP SportoweFakty / MIchał Chęć. / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Jakub Kępa.
WP SportoweFakty / MIchał Chęć. / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Jakub Kępa.

- W najbliższym okresie transferowym nie spodziewam się szaleństw i wielu ruchów. Jeśli chodzi o Motor, to na pewno będziemy chcieli zatrzymać trzon zespołu. Nie powiem jednak teraz, ile przeprowadzimy transferów - mówi nam prezes Jakub Kępa.

[b][tag=62126]

Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Czy można powiedzieć, że Motor Lublin już osiągnął w tym sezonie wielki sukces i teraz pojedzie na luzie?[/b]

Jakub Kępa, prezes Motoru Lublin: Na pewno, bo zrealizowaliśmy przedsezonowy cel. W dodatku udało nam się to zrobić na kolejkę przed końcem rundy zasadniczej. Sprawdziło się to, co założyliśmy sobie przed startem rozgrywek. Silna formacja juniorska okazała się wielkim atutem Motoru. Do tego doszło wsparcie jednego z najlepszych zawodników U24. Pozostali też stanęli na wysokości zadania i możemy się cieszyć. Zaznaczam jednak, że nie zamierzamy składać broni. Chcemy teraz zawalczyć o jak najwyższe cele.

Co byłoby sukcesem w fazie play-off?

Cały czas mam z tyłu głowy, że 30 lat temu klub z Lublina zdobył ostatni i jedyny medal. Wspaniale byłoby to powtórzyć, aczkolwiek teraz jedziemy już z większym spokojem. Widzę jednak, że mamy swoje atuty i nie jesteśmy bez szans. Twierdzę, że Motor to w tej chwili jedna z najbardziej wyrównanych drużyn, które znalazły się w czwórce.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Niezrozumiałe decyzje sędziów. Krzysztof Cegielski komentuje

W jednym z wywiadów powiedział pan, że w play-off chcielibyście jechać z Moje Bermudy Stalą Gorzów. Dlaczego?

Tak, to prawda. Głównie wynika to z tego, że nikt nie chciałby mierzyć się z Betard Spartą Wrocław. Poza tym gorzowianie mają obecnie najwięcej problemów. To pokazało ich ostatnie domowe spotkanie. Nie oznacza to jednak, że taki dwumecz byłby dla nas łatwy. Tego nigdy nie powiedziałem i tak nie sądzę. W fazie play-off nie ma mowy o tym, że ktoś stoi na straconej pozycji. Wierzę jednak, że możemy dostać się do finału.

Na pewno myślicie już o sezonie 2022 i przebudowie drużyny. Przed obecnymi rozgrywkami zachowaliście trzon zespołu i wymieniliście niewiele ogniw. Czego powinni spodziewać się teraz kibice?

Należy spodziewać się, że po tym sezonie będziemy działać podobnie. Życzyłbym sobie, żeby trzon zespołu pozostał. Robię już wszystko, żeby formacja juniorska, zawodnik U24 i zagraniczni seniorzy nigdzie się nie ruszali. Myślę, że zmierza to we właściwym kierunku. Od samego początku podkreślałem, że nie jestem zwolennikiem radykalnych zmian, bo uważam, że w ten sposób nie buduje się zespołu. W tej kwestii nic się nie zmieniło.

Ile będzie zatem transferów?

Nie chciałbym jeszcze składać deklaracji kibicom, czy będzie jeden ruch czy dwa. Jesteśmy przed fazą play-off i teraz musimy skupić się na zbudowaniu całej drużyny przed kluczowymi meczami. Na razie jest za wcześnie. Poza tym najpierw musi dojść do rozmów z zawodnikami, którzy już są w drużynie. Od tego się zawsze zaczyna.

Jakiego okresu transferowego w PGE Ekstralidze się pan spodziewa?

Na pewno nie spodziewam się szaleństw i wielu ruchów. Duża grupa zawodników czuje się dobrze w swoich obecnych klubach. Oni zwykle nie widzą sensu, by się gdzieś przenosić. Jeśli ktoś spodziewa się zatem, że tej zimy będzie dużo spektakularnych transferów, to może być rozczarowany.

Cała czas trwa dyskusja nad powrotem do KSM. Jakie jest pana zdanie?

Moim zdaniem KSM to ostateczność. Nie sądzę, żeby większość klubów w PGE Ekstralidze była za jego wprowadzeniem. W wielu z nich udało się już wypracować relacje na linii zarząd, sztab szkoleniowy i zawodnicy. Myślę, że nikt nie chciałby tego burzyć. Dowodem na to jest podejście żużlowców, o którym powiedziałem wcześniej. Nie ma wielu nazwisk, które chcą zmieniać otoczenie, bo dobrze czują się w obecnym. Jestem przekonany, że zwłaszcza czołowe ekipy, czyli te, które znalazły się w play-off, będą przeciwne wprowadzeniu KSM. Ja na pewno będę.

Mówi się jednak, że KSM może się pojawić, żeby zatrzymać finansowe szaleństwo, które pojawi się po wprowadzeniu nowego kontraktu telewizyjnego.

Po pierwsze przed chwilą powiedzieliśmy, że zawodnikom jest dobrze w klubach i nie będą chcieli ich zmieniać. To wyklucza zatem szaleństwo. Poza tym nowa umowa z telewizją zakłada szereg działań marketingowych, szkoleniowych czy infrastrukturalnych. Żużlowcy też zdają sobie sprawę, że to się wydarzy. Niebawem władze PGE Ekstraligi powinny przedstawić nam konkrety. Ja jednak takiego zagrożenia nie widzę.

A co z powiększeniem PGE Ekstraligi? Czy byłby pan zwolennikiem takiego ruchu przed sezonem 2023?

Trudno mi powiedzieć. Na pewno się dostosujemy. Tak samo, jak przed tym sezonem do zawodnika U24 i dwóch obcokrajowców. Nie wiem jednak, czy mimo większych pieniędzy z telewizji jesteśmy gotowi na 10 drużyn w PGE Ekstralidze. Uważam, że jest za wcześnie, a rok wyprzedzenia to wcale nie tak dużo, jak na tak poważną zmianę.

Zobacz także:
Trener Falubazu skomentował porażkę z Fogo Unią
Zawodnik Fogo Unii wylądował na murawie

Źródło artykułu: