Dla tego zawodnika triumf w Speedway Euro Championship był drugim w karierze. W sezonie 2019 zwycięzcy tej serii nie promowano jednak automatycznym awansem do cyklu SGP. To zmieniło się rok później, przez co właśnie 10 lipca Michelsen został pierwszym stałym uczestnikiem zmagań o Indywidualne Mistrzostwo Świata w sezonie 2022.
Duńczyk rywalizował w pełnym cyklu SGP w ubiegłym roku z pozycji drugiego rezerwowego, kiedy to karierę zakończył Greg Hancock, a z powodu kontuzji nie mógł w nim startować Martin Smolinski. Jeden z liderów Motoru Lublin wtedy dowiedział się, że zajmie miejsce wśród najlepszych zawodników świata niewiele ponad tydzień przed pierwszą rundą. Teraz jest zatem zachwycony tym, że przypieczętował swój awans tak wcześnie i ma bardzo dużo czasu na odpowiednie przygotowania.
- Dobrze jest mieć swoją przyszłość pod kontrolą i móc przygotować się na to, co nadejdzie w przyszłym roku. Zdobycie mistrzostwa Europy było moim celem, jednak najważniejszą sprawą było zajęcie miejsca w Grand Prix. Triumf w całej serii w Rybniku, moim "domowym" mieście w Polsce, na oczach moich przyjaciół i sponsorów, był czymś niesamowitym. Bycie dwukrotnym mistrzem jest z pewnością wyjątkowe. Całkiem fajne jest też to, że zrównałem się przez to w statystykach z Emilem Sajfutdinowem, który także triumfował dwa razy - mówi Mikkel Michelsen, dla speedwaygp.com.
ZOBACZ WIDEO To pięta achillesowa cyklu Grand Prix. Potrzeba reformy!
Spore zmiany niekiedy szkodzą, zamiast pomagać
Oprócz wspomnianej dwójki jeszcze Słoweniec Matej Žagar ma na koncie dwa tytuły mistrza Europy, jednak on wywalczył je przed "erą" cyklu SEC. Duńczykowi nie jest obce ściganie się na najwyższym poziomie - jest gwiazdą w Motorze Lublin w PGE Ekstralidze i odgrywa kluczową rolę w walce o udział tego zespołu w fazie play-off w tym sezonie.
To powinno upewnić go w tym, że jest gotowy do powrotu do SGP. Michelsen jest dodatkowo zdeterminowany, aby nie dokonywać wielu zmian przed swoim drugim sezonem rywalizacji z najlepszymi zawodnikami świata.
- Uważam, że nie muszę zmieniać zbyt wielu rzeczy. Mentalnie jestem we właściwym miejscu - prawdopodobnie najlepszym do tej pory w całym moim życiu. Nigdy nie byłem mocniejszy, zarówno psychicznie, jak i fizycznie, dodatkowo jestem w odpowiedniej kondycji. Treningi sprawiają mi taką samą przyjemność, jak ściganie się na motocyklu. Wszystko przebiega dobrze, dlatego nie potrzebuję żadnych "wstrząsów". Musimy traktować Grand Prix tak samo, jak wszystko inne. Jeśli zacząłbym robić inaczej, wynik również mógłby być inny - podkreśla dwukrotny mistrz Europy.
Za jego sukcesem stoi wiele osób. Niektórzy już odeszli
Wiadomo, że za dużymi sukcesami przeważnie stoi zespół odpowiednio dopasowanych do siebie ludzi. Nie inaczej jest w przypadku Michelsena.
- Jeśli chodzi o mój zespół, mam wokół siebie właściwych ludzi. W tym roku pracowaliśmy bardzo ciężko, aby wszystko dopracować trochę lepiej i być bardziej profesjonalnym i zorganizowanym. Ta część jest pod kontrolą. Moi mechanicy Krzysztof Momot i Mateusz Liszka oraz mój menedżer Marcin Momot spisują się świetnie. Mój tuner Flemming Graversen w tym roku wykonał niesamowitą robotę i nie jestem w stanie wystarczająco mu podziękować. Wszystko jest na właściwym miejscu. Oczywiście nigdy nie możesz mieć zbyt wielu sponsorów, zwłaszcza w Grand Prix. Wiąże się to z ogromnymi kosztami i wieloma podróżami. Nie zaszkodziłoby mi zatem kilku nowych sponsorów. Jestem wdzięczny za to, co mam w tej chwili, wiem jednak, że mój budżet na przyszły rok musi być nieco większy - podkreśla.
Michelsen pochwalił tych, którzy pomogli mu w jego dotarciu do najważniejszej rywalizacji w speedwayu, czyli zmagań o mistrzostwo świata.
- Mój tata Ole zasłużył na wielkie podziękowanie z mojej strony. Bez jego determinacji i tego, jak mnie naciskał, gdy byłem młody, nie byłbym teraz tu, gdzie jestem. Muszę również wspomnieć o moim wujku Nielsie Nielsenie, który niestety zmarł w roku 2011. On był moim najlepszym przyjacielem i zawsze jest ze mną. Chcę podziękować także mojemu teamowi. To, co widzicie na torze, to jedno, nie dostrzegacie jednak całej pracy, wykonanej "za kulisami". Dziękuję również moim sponsorom za umożliwienie mi tego wszystkiego.
Duńczyk miał okres gorszej formy, gdy dostał szansę w cyklu SGP w roku 2020 i nie ukrywał, że niemal go to zniechęciło. Teraz jest jednak przekonany, że to jego czas. - W ubiegłym roku czułem się gotowy, jednak gdy otrzymałem szansę, wiedzieliśmy, że to było mylne wrażenie. Sprzętowo nie byliśmy do tego odpowiednio przygotowani. Chcę jednak być w tym miejscu. Sądzę, że teraz jest mój czas, aby sprawdzić się z "dużymi chłopcami". Czuję się do tego przygotowany. Oczywiście nadchodzi długa zima i muszę włożyć w to wszystko sporo pracy i organizacji. Ogólnie jestem jednak na to gotowy - zakończył pierwszy stały uczestnik cyklu SGP 2022, Mikkel Michelsen.
Czytaj także:
Świdnicki Show w Ostrowie. Częstochowianin efektownie odrobił straty do rywali
W Rosji ogłoszono walkower. Drużyna zakończy sezon z ujemnym dorobkiem punktowym?