Marwis.pl Falubaz Zielona Góra od drugiego biegu meczu z Eltrox Włókniarzem Częstochowa gonił wynik. Goście prowadzili już nawet różnicą 8 punktów, ale nie poszli za ciosem. To gospodarze mozolnie odrabiali straty, a po wygranej w 14. wyścigu 4:2 objęli prowadzenie 43:41.
Wyglądało na to, że Falubaz nie wypuści wygranej z rąk, zważywszy że w decydującym biegu parę zielonogórzan tworzyli Patryk Dudek i piekielnie szybki tego dnia Piotr Protasiewicz. Ich przeciwnikami byli Leon Madsen oraz jadący w kratkę Kacper Woryna. Przynajmniej biegowy remis, a co za tym idzie meczowe zwycięstwo, wydawało się być pewne.
Początek 15. biegu ułożył się po myśli gospodarzy. Dudek z Protasiewiczem dobrze wyszli ze startu i wyjechali na podwójne prowadzenie. Wówczas wydarzyła się katastrofa dla Falubazu. - Doszło do dużego nieporozumienia między mną, a Patrykiem. Wyszliśmy na 5:1 i praktycznie w szczycie łuku byłem już przekonany, że jest poukładane i pozamiatane. Nie zrozumieliśmy się jednak z wyjścia i przyblokowaliśmy się. Zawodnicy z Częstochowy to wykorzystali - komentował na gorąco w mix zone na antenie nSport+ rozgoryczony Piotr Protasiewicz.
ZOBACZ WIDEO Per Jonsson diagnozuje, co jest problemem eWinner Apatora Toruń
Para Włókniarza bezlitośnie wykorzystała miejsce, które zielonogórzanie zostawili im na wyjściu z pierwszego wirażu. Madsen pomknął do przodu, a Woryna nieprawdopodobnie bronił się przed Protasiewiczem. Biało-zieloni zwyciężyli podwójnie, co dało im wygraną w całym spotkaniu 46:44.
- Z trudnego trzeciego pola dobrze wyszedłem ze startu, ale później się nie poukładało. Robiłem co mogłem, by wyrwać dwa punkty, które dawały nam też cenny punkt do tabeli, ale niestety nie udało się. Dałem z siebie 100 procent, ale zabrakło do dwóch dużych punktów meczowych. Szkoda, bo odjechaliśmy chyba najlepsze spotkanie w sezonie jako drużyna - żałował Protasiewicz. - Jestem pod wrażeniem tego, jak pracujemy, trenujemy i zostawiamy serce na torze, ale tak trzeba w PGE Ekstralidze - dodawał.
Bohaterami Włókniarza zostali Madsen i Woryna, ale kolejne udane zawody ma za sobą Jakub Miśkowiak. Junior Lwów wywalczył 10 punktów. - Emocje zawsze są, choć może tego po mnie nie widać. Staram się do każdego biegu na spokojnie podchodzić. Było nerwowo do ostatniego wyścigu. Przed nim przegrywaliśmy dwoma, ale chłopaki dali radę. Wierzyłem w nich, dowieźli 5:1, które dało nam zwycięstwo. Potrzebowaliśmy go, bo nie mamy miejsca na pomyłki - powiedział Jakub Miśkowiak.
Dla obu drużyn to było arcyważne spotkanie. Falubaz, gdyby wygrał, definitywnie przesądziłby o swoim utrzymaniu. Włókniarz natomiast nie mógł sobie pozwolić na porażkę, bo wówczas wypadłby z gry o fazę play-off.
Czytaj również:
-> Jerzy Kanclerz po meczu w Łodzi. Mówi o szansach na play-off i kiedy Abramczyk Polonia pojedzie w komplecie
-> Trener Arged Malesy mówi o niespodziance w Rybniku i PGE Ekstralidze