Zdunek Wybrzeże Gdańsk, dzięki wygranym w wyścigach 12. i 13., prowadziło z ostrowianami 43:35 i wydawało się, że może nie tylko wygrać z Arged Malesą, ale także zdobyć punkt bonusowy. - Walczyliśmy przez cały mecz jak równy z równym, ale gospodarze odjechali nam przed wyścigami nominowanymi i wydawało się, że w tym momencie walczymy już tylko o bonus - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty po meczu w Gdańsku trener Arged Malesa Ostrów, Mariusz Staszewski.
W wyścigu 14. trener ostrowian podjął niesamowicie odważną decyzję. W miejsce słabo jadącego Nicolaia Klindta, desygnował do boju juniora, Sebastiana Szostaka. Na pozór była do desperacja, ale logika wskazywała, że to właśnie niespełna 18-letni zawodnik może zdziałać coś więcej niż jego doświadczeni koledzy Klindt czy Oliver Berntzon. - Chyba nie było innej możliwości niż wstawienie Sebastiana Szostaka. W Gdańsku trzeba było wygrywać starty, a wiadomo, jakie wyjście spod taśmy ma Sebastian. Widać było, że w poprzednim wyścigu się przełamał i wygrał 5:1 z Klindtem. Na torze, którego nie lubi zrobił najlepszy wynik w życiu. Przełamał klątwę nielubianego toru tak jak w Tarnowie - komentował Staszewski.
Szostak nie zawiódł. Pojechał niczym stary wyga i choć nękał go atakami Rasmus Jensen przez cztery okrążenia, to jednak obronił się i przywiózł do mety 2 punkty z bonusem, co oznaczało 5:1 dla gości, bowiem wyścig 14. wygrał Patrick Hansen. - Jensen w pewnym momencie go nawet wyprzedził, ale Sebastian odbił to drugie miejsce. Super, naprawdę pojechał bardzo dobrze - ocenił trener Staszewski.
ZOBACZ WIDEO Jest dobrze, może być jeszcze lepiej. Jakub Miśkowiak mówi, nad czym musi jeszcze pracować
Przed 15. wyścigiem ostrowski zespół mógł równie dobrze wywalczyć remis, ale także wyjechać z Gdańska bez punktu bonusowego, gdyby przegrał podwójnie ostatni bieg dnia. Na pierwszym wirażu przewrócił się Krystian Pieszczek, który początkowo został wykluczony z powtórki. W tym momencie gospodarze jechali na 3:3. Sędzia Tomasz Fiałkowski po konsultacji z komisarzem toru zmienił swoją pierwotną decyzję i dopuścił Pieszczka do powtórki.
- Powiem szczerze, że nie spotkałem się, ani w karierze zawodniczej, ani trenerskiej, żeby sędzia zmienił swoją wcześniej podjętą decyzję. Myślę, że tego akurat nie ma co krytykować. Obejrzał powtórki i zmienił zdanie. Miał możliwość skorygowania błędu, to dlaczego tego nie zrobić? Do tej pory my byliśmy tym krzywdzeni i wyglądało, że teraz będzie podobnie. Tym razem jednak szczęście było po naszej stronie, bo powtórkę wygraliśmy 5:1 i zremisowaliśmy mecz - powiedział Mariusz Staszewski.
Ostrowianie cieszyli się z remisu w Gdańsku jak ze zwycięstwa. Wcześniej zawsze przegrywali na torze Wybrzeża. Teraz wywalczyli historyczny remis, wracając z dalekiej podróży. Patrząc na przebieg meczu, goście mogli nawet czuć niedosyt, bo potracili sporo punktów na dystansie. Zanotowali także defekt na punktowanej pozycji. - Nie ma co narzekać, choć oczywiście szkoda defektu Nicolaia Klindta. Przed meczem remis bralibyśmy w ciemno. Pewnie nawet punkt bonusowy wzięlibyśmy w ciemno. Wracamy do domu zadowoleni - podkreśla Staszewski.
Remis ostrowianie oprócz świetne postawie Szostaka i cennym punktom Hansena, zawdzięczają weteranom: Grzegorzowi Walaskowi i Tomaszowi Gapińskiemu, którzy wygrali podwójnie ostatni wyścig. - Wielu już stawiało krzyżyk na Grześku po pierwszym meczu czy na "Gapie" po spotkaniu u nas z Gdańskiem, a oni pokazali, że cierpliwość i zaufanie popłaca - zakończył trener Arged Malesy.
Zobacz także: Ekspert mówi o błędach Falubazu
Zobacz także: Daniel Kaczmarek o występie u Najmana