Kompromitacją Marwis.pl Falubazu Zielona Góra zakończyło się spotkanie 7. kolejki PGE Ekstraligi, w którym podopieczni trenera Piotr Żyty zostali rozgromieni na swoim torze przez Betard Spartę Wrocław 63:27. Nikt nie ma wątpliwości co do tego, że to nawierzchnia toru na zielonogórskim owalu wpłynęła na taką, a nie inną jazdę gospodarzy.
- To się w normalnych warunkach nie dzieje i to po prostu była przepaść sprzętowa między drużynami. Mateusz Tonder w wywiadzie po 4. wyścigu powiedział, że liczył się tylko start, bo później tor jest bardzo twardy. Mi się nasunęła myśl, że przecież start w ogóle się nie liczył. Gdyby liczyć Maciejowi Janowskiemu punkty po starcie czy po pierwszym okrążeniu, to on zdobyłby dwa punkty. A tylko raz przyjechał za rywalem - powiedział Krzysztof Cegielski w Magazynie PGE Ekstraligi w nSport+.
Zielonogórzanie na swoim torze bezradnie błądzili jak dzieci we mgle. Nawet po wygranych startach bardzo często tracili pozycje na trasie.
Kryzys formy u Chrisa Holdera. Skąd biorą się jego problemy?
- Wrocławianie wyprzedzali zawodników Falubazu z dziecinną łatwością ze względu na to, że ta przepaść w dopasowaniu sprzętu była za duża i niespotykana. Dawno nie było tak, żeby aż tak różniły się motocykle prędkością na torze i to jeszcze dotyczy drużyny, która jechała na własnym torze - dodawał szef Stowarzyszenia Metanol.
Cegielski próbował jednak zrozumieć decyzję Marwis.pl Falubazu o przygotowaniu bardzo twardego toru. - Trochę na obronę zielonogórzan powiem, że w normalnych warunkach też nie byliby faworytem i prawdopodobnie by ten mecz przegrali. Próbowali zrobić coś, żeby zaskoczyć przeciwnika. W dzisiejszych czasach zaskoczenie przeciwnika dziurami i trudnymi warunkami jest niemożliwe, więc poszli w tor betonowy. Może nie do końca to przygotowali i zabrakło treningów, żeby czuć jakąkolwiek przewagę nad rywalami, bo wyszło fatalnie, ale próby jakieś były - dodawał Cegielski.
- Myślę, że nie było strategii, żeby zaszkodzić Sparcie Wrocław. Moim zdaniem nie mogłoby być, bo wrocławianie jeżdżą na trochę innym torze, ale mają bardzo dużo doświadczeń też na twardym torze. To jest drużyna, która poradzi sobie wszędzie. Jakiś tam element zaskoczenia miał być, ale to się nie udało - kontynuował.
Zdaniem Krzysztofa Cegielskiego Falubaz chciał zaskoczyć Spartę, ale wyszło na odwrót. - Wszystkie decyzje podejmowane przez Falubaz przed meczem i w trakcie meczu były błędne. Jeszcze kilka biegów i gdzieś te silniki zaczęłyby jechać szybciej. Często na twardym torze tak jest, że zawodnicy mają przeświadczenie, że na betonie potrzeba silników z małą mocą, a później tej mocy im brakuje. Znając wrocławskie klimaty, to oni przyjechali z bardzo mocnymi silnikami, z dużą mocą w silnikach. Myślę, że tym mogli zaskoczyć Falubaz, który był bezradny - podsumował ekspert.
Zobacz także:
- Gdzie oglądać żużel w telewizji? Sprawdź program
- Prezes Kolejarza Opole wydał oświadczenie. "Jest nam przykro, że zrobiono z nas kozła ofiarnego"