Żużel. Ograniczenia startów? Iversen dostrzega lukę w nowych przepisach. "To trochę dziwne..."

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Niels Kristian Iversen
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Niels Kristian Iversen

Od nowego sezonu żużlowcy startujący w polskich rozgrywkach będą mieli ograniczone możliwości występów poza granicami naszego kraju. Niels Kristian Iversen dostrzega jednak pewną lukę w nowych przepisach.

Od 2021 roku żużlowcy reprezentujący kluby PGE Ekstraligi będą mogli łączyć występy w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce z wyłącznie jedną ligą zagraniczną. Nieco lepiej ma się sytuacja zawodników związanych kontraktami z drużynami eWinner 1. Ligi i 2. Ligi Żużlowej. Ci będą mogli podpisać dodatkowo maksymalnie dwie umowy poza naszym krajem.

Niels Kristian Iversen, jak zresztą zdecydowana większość zawodników (a może i wszyscy?), nie jest zwolennikiem wprowadzenia przepisów ograniczających starty ligowe. W jego opinii decyzja o tym, w ilu rozgrywkach może wystartować żużlowiec, powinna należeć wyłącznie do niego samego.

- Potrafię dostrzec punkt widzenia Ekstraligi - oni chcą zabezpieczyć produkt, który mają. Wszystko jest bardzo profesjonalne i wygląda dobrze. Potrafię zrozumieć, że oni chcą to utrzymać. Sądzę jednak, że speedway jest za mały, aby robić coś takiego - stwierdza Iversen w rozmowie z unia.tarnow.pl.

Zwraca uwagę na fakt, że ograniczenia wprowadzone w Polsce uderzą w ligi w innych krajach. Za przykład daje Danię, gdzie ściągniecie zawodnika z Grand Prix będzie graniczyło z cudem.

- Dodatkowo to trochę dziwne - mówią, że można ścigać się tylko w jednej lidze więcej, ale już w porządku są starty w Grand Prix lub turniejach w Speedway Euro Championship. Wówczas można osiągnąć podobną liczbę imprez, co przy występach ligowych w innych miejscach. Sądzę, że to trochę nierozsądne - mówi Iversen.

Zobacz też:
Co z powiększeniem PGE Ekstraligi? Już wkrótce kluczowa dyskusja najważniejszych ludzi w polskim żużlu
Żużel. Jason Doyle nie pójdzie pod nóż. Unia Leszno nie ma się jednak o co bać

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy

Komentarze (1)
avatar
ADASOS
5.01.2021
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Iversen, trafiłeś w punkt. Gdyby w FIM-ie Polacy mieli więcej do powiedzenia, to SEC byłby eliminacją do SGP i nie byłoby powielenia eliminacji a do GP wchodziło by kilku naprawdę dobrych a nie Czytaj całość