Trener Moje Bermudy Stali Gorzów doskonale wie, co znaczy praca z kadrą. W 2005 roku stał na czele polskiego zespołu, który sięgnął po Drużynowy Puchar Świata. Teraz Biało-Czerwonych prowadzić będzie Rafał Dobrucki, który od wielu lat owocnie zajmował się reprezentacją młodzieżową. Przejmuje on schedę po Marku Cieślaku.
- Zmiana na stanowisku trenera kadry na kogoś młodszego była od dłuższego czasu rozważana. Marek Cieślak zdobył bardzo wiele medali. Jego praca była niepodważalna, jednak kiedyś przychodzi czas, że trzeba się rozstać. Marek zdecydował, że ten rok był w kadrze jego ostatnim. PZM natomiast od kilku lat stawiał na odmładzanie sztabu szkoleniowego. Najpierw Rafał współpracował z Markiem, później już samodzielnie prowadził reprezentacje młodzieżowe. Wydaje mi się, że ta zmiana jest naturalna - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Stanisław Chomski.
- Rafał był doskonałym zawodnikiem. Ukończył studia Akademii Wychowania Fizycznego, więc ma szerokie pojęcie w teorii i praktyce o kulturze fizycznej. A jak to będzie z prowadzeniem kadry, czas pokaże. Referencje ma dobre, pozostaje kwestia wykrzesania z chłopaków woli zwycięzców. To będzie jego podstawowe zadanie - kontynuował szkoleniowiec wicemistrzów Polski z Gorzowa.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło
Zdaniem doświadczonego trenera, dobry selekcjoner nie powinien zamykać się w wąskim gronie i nie dopuszczać do siebie sugestii z zewnątrz. Rafał Dobrucki zresztą nie zamierza tego robić, o czym mówił podczas czatu na Facebooku, który transmitowaliśmy na żywo.
- Trzeba mieć przede wszystkim tzw. trenerskiego nosa - odpowiedział Chomski na pytanie, jakie cechy powinien mieć dobry trener kadry. - Poza tym, moim zdaniem należy mieć oczy i uszy szeroko otwarte. Nie zamykać się tylko na własny punkt widzenia. Warto słuchać głosów docierających z zewnątrz. Ja akurat miałem do współpracy Jana Chudzikowskiego. Z racji, że na co dzień zajmowałem się kadrą swojego klubu, on na chłodno analizował pewne sprawy. Rafał nie prowadzi żadnego klubu, więc emocjonalnie jest pewnie mniej związany z zawodnikami, chociaż są tacy, których w przeszłości prowadził. W takiej sytuacji sentyment, który czasami bywa, trzeba odsunąć na bok - stwierdził.
- Należy też być konsekwentnym w swoich działaniach - kontynuował Stanisław Chomski. - Zależy też, jaki plan będzie założony. Jesteśmy nacją, która dominuje w żużlu, tym niemniej jeszcze są pola, gdzie możemy się wykazać. Nie wygraliśmy przecież Speedway of Nations, a wiadomo, że na arenie międzynarodowej jest to obecnie najcenniejsze trofeum. Rafał sam musi podjąć decyzję, w jakim kierunku chce tę kadrę prowadzić - ocenił były trener polskiej kadry.
Dobrucki przejmuje kadrę po Marku Cieślaku, który wraz z polską reprezentacją zdobył worek medali. Oczekiwania i presja środowiska będą więc wysokie. - Jeśli plany nie będą realizowane, to sądzę, że malkontenci patrzący przez pryzmat poprzednich lat i zdobywanych przez polską kadrę medali, się pojawią. Praca na tym stanowisku zawsze jest jednak oceniana przez kibiców czy media - uważa Chomski. - Jest to stanowisko publiczne i z tym trzeba się liczyć. Trzeba być odpornym i mieć grubą skórę, ale, tak jak wspomniałem, nie należy się zamykać na pewne sugestie. Grunt to wyciągać odpowiednie wnioski. Tym, kto to zrobi, będzie trener i za to zostanie albo nagrodzony albo skrytykowany - dodał trener gorzowskiej Stali.
Jednym z najbardziej nurtujących tematów dotyczy Macieja Janowskiego i Piotra Pawlickiego. Konkretnie chodzi o to, czy Rafał Dobrucki zdecyduje się przywrócić ich do kadry. Od nowego selekcjonera polskiej reprezentacji dowiedzieliśmy się, że powołania ogłosi 23 grudnia.
- Okoliczności ich odsunięcia od kadry znam, ale o szczegółach słyszałem tylko z mediów. Wobec tego nie chcę się na ten temat wypowiadać. Powiem tylko tyle, że Rafał jest człowiekiem, który jeszcze z nimi rywalizował na torze i myślę, że znajdą wspólny język - stwierdził Stanisław Chomski.
Czytaj również:
-> Trzy razy łamał kręgosłup. O mały włos nie został kaleką
-> Gdy wjechał Gollobowi na plecy, nienawidziło go pół Polski