Wychowanek Stali Gorzów jako drugi żużlowiec w historii Plebiscytu na Najlepszego Sportowca Polski sięgnął po wygraną. Pokonał w nim także faworyzowanego Roberta Lewandowskiego, co dla wielu było dużym zaskoczeniem. Wydaje się, że w 86. edycji Plebiscytu "Przeglądu Sportowego" do boju o najwyższe laury znów stanie Bartosz Zmarzlik i kapitan reprezentacji Polski w piłkę nożną. Do tej dwójki należy również dodać Igę Świątek, której historyczne zwycięstwo na Roland Garros wzniosło ją na wyżyny popularności.
Zdaniem Grzegorza Kity, prezesa Sport Management Polska oraz jednego z najbardziej znanych specjalistów ds. marketingu sportowego, to właśnie młoda tenisistka może być największą faworytką do zwycięstwa.
- Rozpatrując pod względem rangi i historyczności sukcesu, indywidualnego charakteru dyscypliny, ale też wytworzonych emocji i skali zainteresowania, zwycięstwo Igi Świątek jest bardzo prawdopodobne. Młoda zawodniczka niesamowicie rozgrzała rynek podczas turnieju Rolanda Garrosa. Do tego to wydarzenie miało miejsce całkiem niedawno, a przede wszystkim jest to wynik historyczny z perspektywy polskiego sportu - wskazuje faworyta Grzegorz Kita. - Natomiast biorąc pod uwagę specyfikę Plebiscytu, decydować będzie mobilizacja środowiska danej dyscypliny oraz kibicowskie sympatie. Fani często nie głosują na samą skalę sukcesu, ale poprzez zwykłą sympatię czy chęć docenienia sportowców. W tych aspektach może Bartosz Zmarzlik nie jest idealny, ale ma duże atuty i ludzie po prostu go lubią - zauważa ekspert w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy
Piękno Plebiscytu
Wyniki Plebiscytu niejednokrotnie były dyskusyjne. Chociażby ostatnie zwycięstwo zawodnika Moje Bermudy Stali Gorzów z Robertem Lewandowskim podzieliło polskich fanów sportu. Nie brakowało nawet głosów, które w dosadny sposób mówiły, że takie wyniki to zwykły skandal, m.in. liczne opinie Wojciecha Kowalczyka. Natomiast Grzegorz Kita zwraca uwagę na specyfikę konkursu oraz jego mechanikę i zasady. To właśnie dzięki nim doświadczamy "piękna" zaskakujących rezultatów.
- Z perspektywy mojej wieloletniej pracy przy wielu dyscyplinach sportowych, dało się zauważyć, że Plebiscyt "Przeglądu Sportowego" jest ważny dla każdego środowiska sportowego. W niektórych tworzy się nawet swoiste plebiscytowe pospolite ruszenie. Szczególnie duża mobilizacja jest zauważalna wśród reprezentantów dyscyplin z dalszych stron gazet. Dla takich sportowców może to być szansa na pokazanie się szerokiej publiczności, niejednokrotnie, po raz pierwszy - tłumaczy prezes Sport Management Polska.
Co więcej, ekspert podkreśla, że to właśnie mobilizacja ma największy wpływ na wynik. - To co najistotniejsze w ocenie wyników Plebiscytu to fakt, że jest to... plebiscyt. To nie są badania ogólnopolskie, to nie jest analiza oparta o zaawansowane wzory matematyczne, tylko plebiscyt popularności lub sympatii. Ważne jest, który sukces przebił się do szerokiej świadomości, ale też ile osób uda się zmobilizować do głosowania i ile oddadzą głosów. Na dodatek jest to formuła umożliwiająca mnożenie głosów nawet przez pojedyncze osoby. Kupony gazetowe, głosy oddawane internetowo, SMSy można wysyłać wielokrotnie. Przez lata widziałem też jak mniej popularne dyscypliny i środowiska potrafią walczyć o głosy i skala tego zjawiska potrafiła mnie zaskoczyć. Stąd też, ta mechanika i zasady, z samej swojej definicji determinują niespodzianki - zauważa Grzegorz Kita.
Finał oznacza możliwości
Teoretycznie zwycięstwo w takim wydarzeniu jak Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski nie daje niczego poza prestiżem. Jednak, w szczególności dla reprezentantów sportów niszowych, jest to możliwość, aby zaistnieć w świetle jupiterów przy największych polskich gwiazdach, co może przynieść sporo zysków, m.in. pozyskanie nowych sponsorów.
- Obecności w finałowym gronie nie można dewaluować. To zdarzenie, które bardzo dobrze wygląda w portfolio dla sponsorów, pozytywnie oddziałuje na wizerunek i przede wszystkim jest dowodem na zainteresowanie społeczne czy to danym sportowcem, czy daną dyscypliną. W takim przypadku sporo zwłaszcza mogą zyskać ci, dla których dobry wynik w Plebiscycie nie jest sprawą oczywistą. Powiedzmy sobie szczerze, że dla Roberta Lewandowskiego, czy nawet Igi Świątek, zwycięstwo niewiele zmieni w kontekście pozyskania nowych sponsorów. Natomiast w innych przypadkach jest znaczącą szansą - zwraca uwagę ekspert ds. marketingu sportowego.
Należy jednak pamiętać, że sama szansa na pozyskanie sponsora nie oznacza, że on sam przyjdzie. Przede wszystkim jest potrzebna ciężka praca, która potem pozwoli dyskontować ten sukces.
- To wszystko musi być niczym system naczyń połączonych. Jego podstawą są oczywiście osiągnięcia sportowe, ale sukces w Plebiscycie to czasem przysłowiowa kropla, która pozytywnie przelewa czarę. Potem sportowiec też musi to umieć sprawnie wykorzystać. Dobry wynik w Plebiscycie porównałbym do broni, z której nie ma pożytku, jeżeli nie potrafi się z niej strzelać. Dlatego sukcesem w Plebiscycie, nawet zwycięstwem, trzeba umieć się również chwalić, m.in. realizując oparty na sukcesie specjalny program komunikacyjny czy marketingowy. Trzeba po prostu wydłużać oddziaływanie osiągniętego sukcesu i poszerzać jego zasięg - podsumowuje Grzegorz Kita.
Zobacz także: Transmisje dużą szansą na rozwój żużla
Zobacz także: Ważny głos w sprawie powiększenia Ekstraligi