Żużel. Menedżer Sajfutdinowa mówi o wojnie oponiarskiej i pyta, dlaczego to Hancock testuje opony Anlasa [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan. / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow, Tomasz Suskiewicz
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan. / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow, Tomasz Suskiewicz

- Dlaczego opony Anlasa testuje zimą właśnie Greg Hancock? Dlaczego nie dostał ich żaden z czynnych zawodników, ale ktoś, kto zakończył już karierę? To wszystko jest naprawdę dziwne - mówi nam Tomasz Suskiewicz, menedżer Emila Sajfutdinowa.

[b][tag=62126]

Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Jaką ocenę wystawiliście sobie z Emilem Sajfutdinowem za sezon 2020?[/b]

Tomasz Suskiewicz, menedżer Emila Sajfutdinowa: My nie z tych, którzy sami sobie wystawiają oceny. Nigdy nie mieliśmy tego w zwyczaju i to się raczej już nie zmieni. Mogę jednak powiedzieć, że jesteśmy bardzo niezadowoleni, że rywalizację w Grand Prix zakończyliśmy bez sukcesu. Zamiast progresu był regres i mocno nas to uwiera. Przeanalizowaliśmy sytuację, wyciągnęliśmy wnioski i już planujemy zmiany pod kątem przyszłorocznego cyklu.

Do PGE Ekstraligi i Speedway of Nations trudno się natomiast przyczepić, bo wyciągnęliśmy maksimum. Fogo Unia zdobyła złoto, a Emil do tego się trochę przyczynił, choć jego koledzy też wykonali kawał dobrej roboty. Jeśli weźmiemy pod uwagę problemy z rosyjską federacją, to złoty medal w Lublinie to też wielka sprawa. Szkoda, że zawody toczyły się w takich warunkach, ale to już nie nasza wina. Wszyscy mieli równe szanse.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło

Co było dla was najtrudniejsze w pandemicznym sezonie?

Najtrudniejsza była renegocjacja kontraktów, do której doszło przed startem ligi. Do całej reszty dostosowaliśmy się bez większych problemów i cieszymy się, że ten sezon został przejechany cało i zdrowo. Niczego nie opuściliśmy. To dla nas powód do satysfakcji.

Kiedy u progu sezonu wielu zawodników narzekało na limitery, Emil był w doskonałej formie. Czy to oznacza, że u was problemu nie było?

To nie tak. Moim zdaniem ten problem był i uwidocznił się także podczas Grand Prix. To była jedna z przyczyn, że Emil nie jechał na swoim poziomie w mistrzostwach świata. Najpierw wszystkim wydawało się, że limitery pomogą, że koszty spadną.

I nic z tego nie wyszło?

To było totalne nieporozumienie.

Niektórzy mówią, że wydali więcej.

My na pewno nie wydaliśmy mniej. Procent budżetu, który wydajemy na silniki, pozostał na tym samym poziomie. Oszczędności nie odczuliśmy, a zamieszanie było całkiem spore.

To co dalej? Należy się wycofać z limiterów?

Pan naprawdę myśli, że ktoś mnie posłucha? Moje spostrzeżenia nie będą miały żadnego znaczenia, ale uważam, że żużel ma problem, bo nikt nie liczy się ze słowami mechaników ani tunerów. Nic nie jest z nami konsultowane, a wiele osób z tego środowiska wypowiadało się krytycznie na temat limiterów jeszcze długo przed ich wprowadzeniem. Skoro regulacja weszła w życie, to już ją zostawmy, bo nie ma nic gorszego niż ciągłe zmiany w sprzęcie. No i warto byłoby na przyszłość pamiętać, że koszty takich ruchów ponoszą tylko i wyłącznie zawodnicy. FIM nie wydaje na to ani złotówki. Tunerzy i producenci też. Jeśli chcemy utrzymać wysoki poziom i nie powodować wzrostu kosztów, to nie wprowadzajmy zmian co roku czy co dwa lata. Do takich zabiegów powinno dochodzić zdecydowanie rzadziej. Na razie mamy jednak modę na drastyczne zmiany, a to ciekawe, bo nie zauważyłem, żeby dyscyplina miała coraz więcej pieniędzy.

Greg Hancock testował, a później zachwalał opony Anlasa. Czy myślicie z Emilem o tym, żeby z nich w przyszłym roku korzystać?

Dobre pytanie, ale za dużo nie powiem, bo mogłoby to doprowadzić do awantury. Mam swoje zdanie i zachowam je dla siebie. Mogę jednak pokusić się o pewną prognozę. Na rynek wchodzi drugi producent. W teorii powinno być taniej, ale w praktyce ceny rosną. Koszty znowu poniosą zawodnicy. Obie firmy będą ze sobą walczyć, wypuszczać kolejne modele, a żużlowcy będą musieli za to zapłacić. Nie mam wątpliwości, że czeka nas wojna oponiarska. Producenci będą chcieli być jak najbliżej limitu, łamać kolejne granice, a żużlowcy, którzy chcą wygrywać, będą te opony kupować. Światowa czołówka jeszcze sobie poradzi, ale żużel nie kręci się wokół kilku żużlowców z Grand Prix. Cała reszta zapłaci za to, co się teraz dzieje.

Poza tym zastanawia mnie w tym wszystkim jeszcze jedna rzecz. Dlaczego opony Anlasa testuje zimą właśnie Greg Hancock? Dlaczego nie dostał ich żaden z czynnych zawodników, ale ktoś, kto zakończył już karierę? Czemu pod koniec sezonu nikt nie zaprosił żużlowców do udziału w tym eksperymencie? No i czy poznamy w ogóle jakieś wyniki tych testów? Nie rozumiem, dlaczego takie historie odbywają się poza oficjalnym protokołem. Na razie nie wiemy, co, gdzie i dlaczego zostało poddane testom oraz jaki był ich rezultat. To pokazuje, że sytuacja jest naprawdę dziwna.

Wróćmy do PGE Ekstraligi. Przed sezonem 2020 wraz z Emilem długo negocjowaliście warunki aneksu finansowego z Fogo Unią. Tym razem poszło bardzo szybko. Dlaczego?

Emil miał nadal ważny kontrakt na sezon 2021 i nie chciał doprowadzać do nieporozumień. Oczywiście, każdą umowę można rozwiązać, ale prawda jest taka, że działacze bardzo chcieli go zatrzymać. Nie wyobrażali sobie bez niego drużyny. Zaproponowane warunki były zdecydowanie lepsze od tych z sezonu 2020, więc nie było powodów do nerwowych ruchów i kłótni. Emil chciał zamknąć temat jak najszybciej, żeby mieć spokój. Te 6 lat w Fogo Unii poza rokiem 2016 to same sukcesy. A to, że przez moment nie było miło i przyjemnie, tego na pewno nie zmienia. Tak to już czasami w życiu jest, że trzeba usiąść i zmierzyć się z trudnymi tematami. To nic nadzwyczajnego.

Czy jesteście już zdecydowani, żeby ta przygoda z Unią trwała dłużej niż tylko w sezonie 2021?

Nie wiem, co panu powiedzieć. Będziemy to analizować po sezonie 2021. Zobaczymy, jak Emil będzie spisywać się w tej zmienionej drużynie. Odeszło dwóch fajnych chłopaków i przyszedł jeden bardzo dobry zawodnik. Mam nadzieję, że wszyscy się ze sobą dogadają. Razem z Jasonem wprawdzie nie jeździliśmy, ale podejrzewam, że parcie na sukces będzie mieć ogromne i znajdzie wspólny język z kolegami. Do tego mamy w Unii świetnego trenera i resztę ekipy. Sezon 2021 odpowie nam na wiele pytań, ale Emil nie jest typem faceta, który zmienia klub, jeśli nie musi.

Czy zastrzegliście sobie u działaczy Fogo Unii, że na wiosnę nie ma mowy o renegocjacji kontraktu?

Sprawa jest dla nas jasna i oczywista. Nie ma o czymś takim mowy. Prezesi wszystkich klubów przecież doskonale wiedzieli, jaka jest sytuacja w momencie, kiedy podpisywali umowy. Nikt nie mógł spodziewać się cudów. Żyjemy w trudnych czasach. Przed sezonem 2020 można było pewne rzeczy zrozumieć, bo nikt nie wiedział o pandemii. Teraz należało ją wkalkulować. Emil ma zapewnienie, że wszystkie ustalone tematy, zostaną zrealizowane na wiosnę. Nie ukrywam, że dotrzymanie obietnic będzie ważnym czynnikiem przy podejmowaniu decyzji w związku z sezonem 2022. Inna sprawa, że jesteśmy przygotowani lepiej na różne scenariusze, aczkolwiek mamy nadzieję, że umowa zostanie dotrzymana.

Zobacz także:
Prezes Stali Gorzów komentuje propozycję powiększenia PGE Ekstraligi
Skrzydlewski chętnie odda stery w Orle

Źródło artykułu: