[tag=41892]
Cieśliński[/tag] i Klimala znają się bardzo dobrze, bo pochodzą z tych samych okolic. W zeszłym roku napastnik Celticu Glasgow także korzystał z doświadczenia byłego mistrza świata w boksie tajskim podczas wspólnych treningów. - W związku z tym postanowiłem trochę wyprzedzić fakty i dowiedzieć się, co można zrobić, żeby sprawnie zorganizować przygotowania w czasach pandemii - mówi nam Mariusz Cieśliński, który od wielu lat odpowiada w Betard Sparcie za przygotowanie fizyczne.
- Kontakt z Patrykiem był dla mnie w tym przypadku naturalny. Postanowiłem go trochę podpytać i dowiedzieć się, jak Celtic wdrażał zawodników do pandemicznego sezonu. Oczywiście, mamy swoje sprawdzone metody zdalnego prowadzenia treningów, a teraz dołożyliśmy do tego niektóre elementy, bo nie ma sensu wyważać otwartych drzwi - tłumaczy Cieśliński, który od A do Z nadzoruje przygotowania wszystkich zawodników Sparty.
Już teraz pod jego okiem do sezonu przygotowują się zatem wszyscy juniorzy, oraz Daniel Bewley i Gleb Czugunow. Niebawem do tego grona dołączy także Maciej Janowski, który przebywa obecnie na krótkich wakacjach. To nie stanowi jednak żadnego problemu, bo krajowy lider Betard Sparty współpracuje z Cieślińskim praktycznie od początku swojej kariery. Panowie są zatem przez cały rok w ścisłym kontakcie.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy
Jeśli chodzi o Taia Woffindena i Artema Łagutę, to obaj rozpoczęli już przygotowania indywidualne. Od trenera Cieślińskiego otrzymali informacje, w jaki sposób pracują pozostali zawodnicy. - Chodzi o to, żeby wiedzieli, w jakim kierunku zmierzamy, na co teraz należy zwrócić szczególną uwagę. Maciek, Tai i Artem to bardzo doświadczeni sportowcy, znają swoje organizmy i doskonale wiedzą, co mają robić. Ja im pomagam w tym, by finalnie uzyskali optymalne efekty - podkreśla Cieśliński.
- Dodam, że zawodnicy, których mam pod opieką, są poddani stałemu monitoringowi. Wykorzystujemy zdobycze techniki. Wcześniej przed pandemią pracowaliśmy trzy, cztery dni we Wrocławiu, a później chłopacy dostawali zadania, z których się rozliczali. Teraz mamy tylko system zadaniowy. Regularnie otrzymujemy zrzut efektów ich działań. To wszystko jest możliwe dzięki specjalnym zegarkom i aplikacji - podkreśla Cieśliński.
- Pierwsze treningi zaczęły się w zeszłym tygodniu. Teraz pracujemy nad objętością tlenową. Zawodnicy mają za sobą testy wydolnościowe. Wszyscy otrzymali wytyczne, jaki dystans należy przebiec, w jakim zrobić to tempie i w jakich pułapach tętna. Pierwsze dwa tygodnie traktujemy w pewnym sensie jako adaptację do wysiłku, aczkolwiek wszyscy są w dobrej formie. Widać, że po sezonie się ruszali. Nikt nie siedział na tyłku, a to pokazuje, że uprawianie sportu weszło im w krew jak higiena - wyjaśnia trener.
Co wydarzy się później? - Wejdziemy w indywidualizację treningu siłowego. Powstanie jakiś szkielet, ale niektórzy zapewne będą mieć braki w pewnych grupach mięśniowych i to będzie wymagać skorygowania. Ostatnim etapem będzie wspólna praca. Chcemy się spotkać bliżej sezonu na Stadionie Olimpijskim i zrobić trening outdoorowy. W tym przypadku musimy poczekać, aż uspokoi się wirus. Od tego uzależniamy dalsze plany treningowe - podsumowuje Cieśliński.
Zobacz także:
W żużlu był prawdziwą gwiazdą rocka. Chomski umieścił go w drużynie marzeń
Gigantyczny sukces Motoru Lublin