Żużel. Bartosz Zmarzlik kontynuuje telewizyjny tour. Wraz z bratem był gościem Dzień Dobry TVN

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

Bartosz Zmarzlik wykorzystuje swoje pięć minut po zdobyciu drugiego z rzędu tytułu mistrza świata i promuje siebie oraz dyscyplinę w mediach, które niekoniecznie mówią na co dzień o żużlu. W niedzielę wraz z bratem gościł w Dzień Dobry TVN.

W tym artykule dowiesz się o:

Po tym, jak Bartosz Zmarzlik rewelacyjnie wypadł w programie Kuby Wojewódzkiego, w niedzielę wraz z bratem Pawłem był gościem telewizji śniadaniowej w Dzień Dobry TVN. - Mamy za sobą dwa bardzo udane lata. W domu powtarzałem wiele razy, w tym bratu, żeby jako mój menedżer wiedział, o co mi chodzi, że mam jeszcze wiele marzeń i celów - mówił mistrz świata. - Jakie? - dopytywał Damian Michałowski współprowadzący rozmowę. - Nigdy o celach i marzeniach nie mówię publicznie. Zachowam to dla siebie. Myślę, że jak kolejne uda mi się spełnić, to jeszcze parę razy tu porozmawiamy - śmiał się 25-letni żużlowiec.

- A co już się udało dokonać z tych poprzednich marzeń - dopytywała Paulina Krupińska. - Na pewno poszczególne tytuły mistrza świata. Wywalczyłem go drugi raz z rzędu. Powiedziałem, że chciałbym zrobić coś, co niewielu w historii się udawało. Jako jedyny Polak to zrobiłem. Dołączyłem do grona trzech żużlowców na świecie, którzy powtarzali tytuły z roku na rok w Grand Prix. Dla mnie to świetne uczucie, tak samo jak inne tytuły z mistrzostwem świata juniorów z 2015 roku włącznie Mam jeszcze parę marzeń. Chciałbym się po prostu w tym sporcie spełniać - dodał Bartosz Zmarzlik.

W Dzień Dobry TVN poruszono także temat fatalnego wypadku Pawła Zmarzlika sprzed 10 lat, który o mały włos nie przekreśliłby kariery Bartosza Zmarzlika, bowiem rodzice chcieli mu zakazać uprawiania niebezpiecznego sportu po groźnej kontuzji starszego brata. - W 2010 roku podczas zawodów młodzieżowych doznałem kontuzji złamania kręgosłupa w dwóch miejscach. Miałem pękniętą miednicę i złamane udo oraz krwiak mózgu. Wówczas rodzice zdecydowali, że Bartek również skończy zabawę z tym sportem. Udało mi się nakłonić, żeby tego nie robili, bo wiedziałem, że jest w nim ogromny potencjał i dzisiaj mamy tego skutki - wyjaśniał starszy brat dwukrotnego mistrza świata.

ZOBACZ WIDEO Prezes PZM tłumaczy, skąd wziął się przepis o zawodniku U24 i dokąd ma zaprowadzić polski żużel

Oczywiście nie mogło zabraknąć również pytań o rodzinę, która dla Bartosz Zmarzlika jest najważniejsza i stanowi podstawę jego sukcesów. - Wielokrotnie powtarzałem to, że rodzina to jest fundament, który daje dobrą drogę do spełnienia marzeń. Dla mnie to jest podstawa, żeby mieć bardzo dobre relacje w rodzinie. Przekłada się to na wynik sportowy - podkreślał Zmarzlik.

Mistrz świata pytany był także o to, czy faktycznie oferowano mu loty helikopterem, byleby tylko zmienił barwy klubowe. - Nie helikopter, ale awionetkę - sprostował z uśmiechem Zmarzlik. - Coś tam może było na rzeczy. Wokół tego było dużo niepotrzebnych plotek - uciął Zmarzlik, który przy okazji zdradził, co mu się śniło w nocy. - Znowu mi się śnił żużel. Choć jest zima, w głowie mam ciągle żużel i śniły mi się następne zawody. Jest to dla mnie wielka pasje. 24 godziny na dobę po prostu tym żyję - podkreślał Zmarzlik.

Na koniec rozmowy Paulina Krupińska zapytała Bartosza Zmarzlika o wyczekiwanego potomka. - Wraz z narzeczoną wyczekujemy na ten czas. Ja już nie mogę się doczekać. Będzie to na pewno świetny czas dla nas. Szykuję się do marca, by poczuć jak to jest być ojcem. To na pewno niesamowite uczucie i bardzo na to czekam - zakończył Bartosz Zmarzlik.

Zobacz także: Kanclerz mówi, czym przekonał Zengotę
Zobacz także: Polacy wykorzystują swoją pozycję na rynku

Źródło artykułu: