Żużel. Samokrytyka Nielsa Kristiana Iversena. "Jedyna pozytywna rzecz u mnie, to test na koronawirusa"

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Niels Krisian Iversen z lekarzem zawodów
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Niels Krisian Iversen z lekarzem zawodów

Niels Kristian Iversen nie może być zadowolony z sezonu 2020. Kolejne upadki i kontuzje wyhamowały Duńczyka, który na dodatek ostatnio zakaził się koronawirusem. - Jedyna pozytywna rzecz u mnie, to właśnie ten test - żartuje Iversen.

Sezon 2020 okazał się dla Nielsa Kristiana Iversena pasmem nieszczęść. Już na jego początku zawodnik Moje Bermudy Stali Gorzów leczył kontuzję, co wybiło go z rytmu. W cyklu Speedway Grand Prix prezentował się na tyle słabo, że wypadł z mistrzostw świata na rok 2021. Jakby tego było mało, w ostatnich dniach wskutek upadku złamał żebro, a następnie zakaził się koronawirusem.

- Generalnie nic mi nie jest, ale jestem już znudzony siedzeniem na tyłku - powiedział Iversen dziennikarzowi portalu bt.dk, gdy ten zapytał go o stan zdrowia w związku z wykryciem COVID-19.

Iversen ostatnie dni spędza samotnie w izolacji w mieszkaniu w Polsce. Przeniósł się tutaj w związku z wymogami PGE Ekstraligi, która nakazała skoszarowanie zagranicznych żużlowców na początku rozgrywek. Duńczyk opuszczał polskie lokum tylko na moment - gdy odbywały się zawody w Danii czy Szwecji.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Madsen jako Polak? Włókniarz nie zaczął konkretnych rozmów, a problem sam się rozwiązał

- Podróżowanie tam i z powrotem było kłopotliwe. Moja rodzina mieszka na co dzień w Anglii, ale byli ze mną tylko przez trzy miesiące. W sierpniu wrócili do domu, bo moja córka musiała wrócić do szkoły - dodał zawodnik Moje Bermudy Stali.

Jeśli chodzi o koronawirusa, Iversen ma lekką gorączkę i ból gardła. Jednego dnia czuje się lepiej, innego gorzej. Wolny czas w izolacji spędza na oglądaniu filmów i seriali. Wiele innego nie może zrobić, bo dokucza mu żebro, uszkodzone ostatnio w meczu PGE Ekstraligi.

- Ten rok jest do zapomnienia. Zniszczyłem sobie ramię na początku sezonu, przez co opuściłem pierwsze spotkania. Potem złamałem rękę i doszedłem do siebie dopiero po rozpoczęciu Grand Prix. Jedną pozytywną rzeczą u mnie w tym roku, był test na koronawirusa - przyznał z sarkazmem Iversen.

- Jest jak jest. Nie ma co kłamać i narzekać. Za mną ciężki okres, ale nie pozostaje nic innego, jak czekać na kolejny sezon. Trzeba ustalić sobie nowe plany i cele - dodał.

Iversen jest bowiem ciągle przekonany, że stać go na walkę ze światową czołówką w PGE Ekstralidze i SGP. - Najpierw muszę się doprowadzić do pełnej sprawności. Potem mogę pomyśleć o powrocie na poziom, na który wiem, że mnie stać. Jeśli będę w szczytowej formie, to drzwi się same otworzą, wyniki przyjdą. Wierzę w swój powrót do SGP. Są mistrzostwa Europy, jest Grand Prix Challenge. Potrafiłem się w taki sposób zakwalifikować się w ostatnich latach do cyklu - podsumował Iversen.

Czytaj także:
Skoszarowanie nie takie straszne. Gwiazdy mogą wracać do domów
Czas na ekwiwalent za szkolenie jak w piłce nożnej

Źródło artykułu: