Żużel. Social Speedway 2.0: Fredrik Lindgren został ojcem. Leon Madsen zapowiada walkę o tytuł w 2021 roku

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Fredrik Lindgren
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Fredrik Lindgren

W sobotę Fredrik Lindgren nie został mistrzem świata, ale za to szwedzki żużlowiec przekazał inną dobrą nowinę. W piątek, jeszcze przed decydującymi turniejami Grand Prix, Lindgren po raz pierwszy w życiu został ojcem.

W ubiegły weekend Fredrik Lindgren miał szansę zostać mistrzem świata. Chociaż Szwed w Toruniu jechał jak natchniony, to ostatecznie nie znalazł patentu na Bartosza Zmarzlika i Taia Woffindena. Po weekendzie żużlowiec przekazał za to światu inną dobrą nowinę - na świat przyszło jego pierwsze dziecko.

Millie-Li Elisabeth Lindgren urodziła się w piątek, 2 października, ale Szwed poczekał z ogłoszeniem światu" radosnej nowiny. "Moja żona Carolina zrobiła to wszystko sama, w obcym kraju. Jest niewiarygodnie silna i jestem z niej niezwykle dumny. Nie mam wystarczającej ilości słów, by ją pochwalić za to, co zrobiła i co ciągle dla mnie robi" - napisał Lindgren w social mediach.

Tym samym Polska na zawsze zapisze się w życiu Lindgrena, bo to właśnie w naszym kraju na świat przyszła jego córeczka.

Rodzicem od dawna jest już Leon Madsen. Partnerka Duńczyka właśnie spodziewa się drugiego dziecka, a 32-latek turniejami Grand Prix w Toruniu zakończył sezon 2020. Bez wątpienia nie był on taki, jakiego oczekiwały Madsen. Po tym jak reprezentant Danii rozpoczął zmagania w mistrzostwach świata od srebrnego medalu, w tym roku miał chrapkę na coś więcej.

"Zakończyłem sezon na piątym miejscu w klasyfikacji SGP. Nie jest to rezultat na jaki liczyłem, ale dzięki niemu automatycznie zakwalifikowałem się do przyszłorocznego cyklu. Mam teraz przed sobą zimę, aby w pełni wrócić do zdrowia i być silniejszym w roku 2021. Będę gotowy do walki o tytuł jeszcze raz" - ogłosił Madsen.

Przed rokiem to właśnie Madsen mocno napsuł krwi Bartoszowi Zmarzlikowi w walce o tytuł. Tym razem w pościg za gorzowianinem ruszyli inni, ale po raz kolejny to reprezentant Polski stanął na najwyższym stopniu podium.

"To jest niesamowite uczucie wygrać mistrzostwo świata dwa lata z rzędu. Chciałbym wszystkim podziękować. Kibicom za wspaniały doping i trzymanie kciuków - to naprawdę motywuje. Sponsorom, ponieważ dążymy do celu jako jeden Team! Oraz wielkie podziękowania dla mojego teamu za zaangażowanie i wiarę do końca" - napisał Zmarzlik.

Jeśli jesteśmy już przy Zmarzliku, to w niedzielę miał on kolejne powody do radości. Gorzowianin wprowadził Moje Bermudy Stal Gorzów do finału PGE Ekstraligi. Zrobił to w iście mistrzowskim stylu - zdobywając komplet 15 punktów przeciwko Betard Sparcie Wrocław. "Mieliśmy spaść z ligi, a jesteśmy w finale. Brawo drużyna!" - skomentował dwukrotny mistrz świata.

Zmarzlik z dwoma tytułami mistrzowskimi jest już tuż, tuż za Jasonem Crumpem. Australijczyk, który dawno temu ścigał się w Gorzowie, wywalczył w swojej karierze trzy czempionaty. Przy okazji sobotniego triumfu Polaka, Crump przypomniał pewne zdjęcie sprzed lat. Można na nim zobaczyć właśnie Zmarzlika i jeszcze kilka innych, ciekawych osobistości.

"Zmarzlik wysłał mi to zdjęcie w zeszłym roku i zapytał czy je pamiętam. Odpowiedź brzmi: tak. Utkwiło mi w pamięci i teraz to on znów jest najlepszym zawodnikiem na świecie. Wielkie brawa kolego!" - napisał Crump, a takie pochwały od wielkiego mistrza wiele znaczą.

Poza czołową szóstką sezon 2020 w SGP skończył Martin Vaculik, ale w przyszłym roku Słowaka znów zobaczymy w mistrzowskim cyklu. To wszystko zasługa stałej "dzikiej karty". Vaculik nie zapomniał za nią podziękować FIM i BSI.

"Wiemy jaki ciężki i nieprzewidywalny był ten rok dla wszystkich, cieszę się że wspólnie udało się odjechać ten cykl. Zapewniam, że zrobię wszystko aby odwdzięczyć się jak najlepszą i widowiskową jazdą i na pewno będę walczyć o medal w sezonie 2021" - przekazał zawodnik ze Słowacji.

Kiepsko w sezonie 2020 w SGP wypadł Emil Sajfutdinow, czyli zawodnik, który jeszcze rok temu kąsał Zmarzlika w walce o tytuł mistrzowski. Rosjanin był dopiero ósmy w klasyfikacji i podobnie jak Vaculik, musiał liczyć na stałą "dziką kartę".

"Jestem zadowolony, że ten sezon w SGP dobiegł końca. Jestem już psychicznie zmęczony. Dałem z siebie wszystko, a mój team pracował naprawdę ciężko, abyśmy skończyli mistrzostwa wyżej, ale się nie udało. Dziękuję tym, którzy mnie wspierali przez cały rok" - napisał Sajfutdinow.

Komentarze (0)