[b]
Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: W przestrzeni medialnej pojawiła się informacja, że eWinner Apator Toruń zagiął parol na juniora Zdunek Wybrzeża Gdańsk, Karola Żupińskiego. Jak pan podchodzi do tych rewelacji? Coś jest na rzeczy?[/b]
Tadeusz Zdunek (prezes Zdunek Wybrzeża Gdańsk): Nie wiem. Być może coś jest na rzeczy. Mówi się, że w każdej plotce jest ziarno prawdy. Na razie jednak nic oficjalnie o tym mi nie wiadomo.
Te spekulacje zbiegły się z sytuacją, gdy sponsor tytularny toruńskiej drużyny wsparł zrzutkę na odbudowę sprzętu po wypadku drogowym Karola Żupińskiego. Myśli pan, że to przypadek?
Nie wnikam w takie rzeczy. Nie spekuluję. Dopóki nie mam tej informacji oficjalnie, nie chcę tego komentować. Krąży to gdzieś w kuluarach, ale tak jak powiedziałem, nie chcę odnosić się do spekulacji medialnych.
A czy jakieś rozmowy ze strony gdańskiego klubu na temat przedłużenia kontraktu z Karolem Żupińskim już się odbyły?
Na razie nie. Staramy się podsumować ten sezon, który nie jest dla nas szczęśliwy. Musimy z niego wyciągnąć wnioski.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Brak złotego medalu w IMP nie uwiera Zmarzlika. Dopóki będzie jeździł, będzie walczył o tytuł
I jakie są to wnioski?
Dyskutujemy właśnie, dlaczego jest tak, a nie inaczej. Przecież to wszystko powinno zupełnie inaczej wyglądać. Orzeł Łódź, który typowano do spadku, jest drugi w tabeli. My z kolei mieliśmy być najgroźniejszym rywalem eWinner Apatora Toruń zajmujemy dopiero szóste miejsce. Mieliśmy kilka meczów dobrych na wyjeździe, a zdarzały nam się słabe na swoim torze. Próbujemy dociec przyczyn takiego stanu rzeczy.
Pewnie, gdyby nie te dwie minimalne porażki na swoim torze na inaugurację sezonu, sytuacja pana drużyny byłaby zgoła inna?
Owszem, ale przegraliśmy te mecze różnicą dwóch punktów i zajmujemy dopiero szóste miejsce w tabeli. Bardziej nas martwi fakt, że nasz lider Krystian Pieszczek ostatnio jedzie słabo i zawalił nam dwa mecze.
Wahania formy zawodników gdańskiej drużyny to chyba główna przyczyna takiego, a nie innego sezonu? Próbujecie odbudować Petera Kildemanda, ale Duńczyk też nie potrafi ustabilizować dyspozycji…
Rzeczywiście. Potrafi wygrać jeden wyścig z dużą przewagą i pobić rekord toru, a za chwilę przyjechać trzeci. Nie można powiedzieć, że jest wolny, jeśli pobił w Łodzi rekord toru. Po prostu robi błędy i nie docierają do niego wskazówki. Tłumaczymy mu, żeby nie jeździł tylko po zewnętrznej, gdzie rywal może łatwo go zablokować. Jak ktoś go puści po zewnętrznej, to wygrywa, jak zamknie mu drogę pod bandą, to przegrywa. Mimo wszystkich tłumaczeń, nie dociera to do niego.
Mówi pan, że zastanawiacie się, co dalej? Szykuje się zatem rewolucja czy ewolucja w składzie Zdunek Wybrzeża Gdańsk?
Będą duże zmiany. Trzeba podjąć radykalne decyzje.
To znaczy?
Być może pojawi się w klubie osoba, która będzie tym zarządzała i odpowiadała za wynik sportowy.
Ma pan na myśli dyrektora sportowego, ewentualnie menedżera?
Jestem kibicem od piątego roku życia, ale nie powiem, że jestem znawcą żużla. Nie potrafię, jak inni prezesi wsiąść na traktor i przygotować tor czy budować skład, bo się na tym nie znam. Jak się na czymś nie znam, to się za to nie biorę.
Czyli taką rolę powierzy pan osobie, która na tym powinna się znać…
Dokładnie. Chcemy mieć taką osobę, która w końcu zrobi w Gdańsku wynik, bo rezultaty z ostatnich sezonów są już irytujące.
Zobacz także: Trwa polowanie na Martina Vaculika
Zobacz także: Jest termin rozprawy Maksyma Drabika