Żużel. Plus i minus weekendu. Mamy Anlasgate, ale mamy też polskiego lidera cyklu Grand Prix

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Maciej Janowski w GP.
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Maciej Janowski w GP.

To był weekend Macieja Janowskiego, który niemal zmiażdżył rywali na domowym, wrocławskim torze w dwóch rundach Grand Prix. My się cieszymy, a BSI i FIM mają wizerunkowo-biznesowy problem z producentem opon.

PLUSY

38 punktów Macieja Janowskiego w Grand Prix. Drugi w piątek, pierwszy w sobotę. Z Wrocławia żużlowiec Betard Sparty wyjeżdża jako lider cyklu. Z 6 punktami przewagi nad Artiomem Łagutą  i Taiem Woffindenem oraz 11 nad obrońcą tytułu Bartoszem Zmarzlikiem.

Janowski wytrzymał ciśnienie związane z jazdą na domowym torze, na którym zdobył dokładnie tyle samo punktów (38), ile dopisano mu do klasyfikacji generalnej. W tym roku żużlowcy dostają punkty za miejsca. Za pierwsze jest 20, za drugie 18.
Lider cyklu 2020 wygrał na Stadionie Olimpijski we Wrocławiu 10 z 14 biegów, w których jechał. Przeważnie decydował o tym moment startowy i pierwszy łuk (wyjątkiem walka na trasie z Jasonem Doylem). Janowski puszczał sprzęgło i uciekał rywalom. W piątek jako jedyny pokonał piekielnie szybkiego tego dnia Łagutę.

Ktoś powie, że gloryfikujemy naszego zawodnika, a przecież korzystał z opon Anlasa. Już pierwszego dnia GP zawodnicy korzystający z innego ogumienia mówili, że opona Anlas jest zbyt miękka, że jest zdecydowanie poniżej regulaminowych norm. Im bardziej miękka opona, tym większa przyczepność motocykla do podłoża i szybsza jazda. Problem w tym, że nawet jeśli tak jest, to wina leży po stronie producenta  i organizatorów. Janowski jedynie skorzystał z tego, co dozwolone.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga. Patryk Dudek zmierzył się z quizem!

Bartosz Zmarzlik za to, że wyciągnął coś z niczego. Mistrz miał wolny sprzęt, ale wyciskał silnik, jak cytrynę. Duży plus za piękną, choć przegraną walkę na trasie z Woffindenem w sobotę. To był znakomity wyścig godny wielkich mistrzów.

MINUS

Anlasgate. Wiele wskazuje na to (testy manualne i te z pomocą twardościomierza), że opona Anlas nie spełnia regulaminowych norm, że jest zbyt miękka. Jednak 40 sztuk opon trafiło do czterech zawodników startujących w Grand Prix. Dwóch z nich (Janowski, Łaguta – zwycięzcy rund) pojechało wyśmienicie i zrobił się szum. Protestowali żużlowcy korzystający z opon Mitasa, którzy na dokładkę mają umowę z tym producentem i z innych produktów mogą korzystać wyłącznie po zapłaceniu kary umownej.

Problem z oponą Anlas polega jednak na tym, że FIM i BSI nie znalazły na szybko jakiegoś satysfakcjonującego rozwiązania sprawy. Wątpliwości co do opony pojawiły się w piątek, więc naszym zdaniem można było już wtedy, zamiast opowiadać o konieczności złożenia protestu i testach laboratoryjnych, zalecić wszystkim zawodnikom, żeby w pierwszych rundach GP nie korzystali z Anlasa. Nie byłoby wówczas tej całej dyskusji, zastanawiania się, czy zawodnik X wygrał, bo był lepszy, czy też dlatego, że miał lepszą (bardziej miękką) oponę.

Największy kłopot z Anlasem jest jednak taki, że firma jest oficjalnym partnerem cyklu GP. Miejmy nadzieję, że FIM i BSI, choć robią z Anlasem biznes sprawdzą wszystkie wątpliwości i w razie potrzeby wymuszą na partnerze, żeby zastosował mieszankę, która spełnia normy. Dodajmy, że mieszanka, która dała homologację była jak najbardziej w porządku.

Czytaj także:
Ekspert nie ma wątpliwości: Madsen już w tym roku nie ma szans na złoto
Cieślak otwiera drzwi do kadry dla Janowskiego

Źródło artykułu: