Żużel. eWinner 1. Liga. Wybrzeże - Ostrovia. Mariusz Staszewski o porażce w Gdańsku. Trenera zaskoczyła decyzja sędziego

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Mariusz Staszewski
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Mariusz Staszewski

- Dwa identyczne ataki i dwie różne decyzje. W tym momencie mecz nam uciekł - tak Mariusz Staszewski skomentował wykluczenia z czternastego wyścigu. Arged Malesa TŻ Ostrovia przegrała na wyjeździe ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk 38:51.

Przebieg czternastego wyścigu miał kluczowe znaczenie dla wyniku niedzielnego spotkania eWinner 1. Ligi pomiędzy Zdunek Wybrzeżem Gdańsk a Arged Malesa TŻ Ostrovią (51:38). Gospodarze wygrali, choć w pewnym momencie zrobiło się gorąco. Krystian Pieszczek (przy stanie 43:35) został wykluczony przez Jerzego Najwera za atak na Tomasza Gapińskiego. W powtórce podobny manewr wykonał Peter Kildemand, lecz sędzia w tym wypadku uznał za winnego zawodnika upadającego, czyli Nicolaia Klindta.

Gdyby arbiter podjął inną decyzję, to goście wygraliby 5:0 i w ostatnim wyścigu mogli przechylić szalę na swoją korzyść. - Nie ma co gadać. Czternasty bieg nie poszedł po naszej myśli. Zawodnicy z Gdańska dwukrotnie wykonali taką samą akcję. Pieszczek został wykluczony za atak na Gapińskim, a w powtórce to samo zrobił Kildemand z Klindtem i sędzia podjął inną decyzję. W tym momencie mecz nam uciekł. Gdyby było 5:0 dla nas, to w ostatnim wyścigu byłaby zupełnie inna koncentracja. Dwa identyczne ataki i dwie różne decyzje - powiedział Mariusz Staszewski.

Indywidualnie bardzo słabo spisał się Grzegorz Walasek wraz z Rafałem Okoniewskim. Po tak doświadczonych zawodnikach oczekuje się znacznie więcej. Wspólnie uzbierali tylko 6 punktów z bonusem. - Personalnie nigdy na gorąco po zawodach nie oceniam swoich zawodników. Powiem tak - brakuje punktów drużyny. Do pewnego momentu mecz układał się całkiem przyzwoicie, ale w końcówce to straciliśmy i zdobyliśmy za mało "oczek" - stwierdził szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO Unia nie zdenerwowała Smektały aneksem. Będzie rozmawiał o nowym kontrakcie

O niebo lepiej wyglądała jazda Adriana Cyfera. Wychowanek Stali Gorzów jeszcze w poprzednim sezonie startował w gdańskim zespole i wykorzystał znajomość miejscowego toru. - Myślę, że on sam wymaga od siebie jeszcze trochę więcej. Osiem punktów to średni wynik. Wszyscy staraliśmy się sobie pomagać. Adrian nie zaczął najlepiej, bo pierwszy wyścig przegrał 1:5 w parze z młodzieżowcem. Zatem nie był od początku jakoś bardzo dopasowany. Miał duże problemy ze startem, ale tak to w żużlu jest - ocenił trener Arged Malesa TŻ Ostrovii.

Cyfer w swoich pierwszych czterech startach zdobył 8 "oczek". - Nie korciło mnie wtedy, żeby wykorzystać go z rezerwy taktycznej. Adrian błądził z ustawieniami, co było widać w biegu piętnastym, kiedy przyjechał z tyłu. Wydawało nam się, że Rafał Okoniewski coś znalazł, niestety wpadł w taśmę, a w wyścigu trzynastym okazało się inaczej. Widocznie tak miało być - dodał.

Groźnie wyglądał upadek Kacpra Grzelaka. - Ma stłuczoną rękę i go boli. Ten sport czasami po prostu boli - przyznał Staszewski. - Biegi były przerywane. Bywa tak, że w parkingu jest gorąco, dlatego wyjeżdżaliśmy do niektórych biegów na ostatnią chwilę. Myślę, że w zespole gospodarzy było podobnie w przypadku tych powtarzanych wyścigów - zakończył.

Zobacz takżeŻużel. Wybrzeże - Ostrovia. Tadeusz Zdunek wyjaśnił tajemnicę przebudzenia Kacpra Gomólskiego
Zobacz takżeŻużel. Wybrzeże - Ostrovia. Najlepszy występ Rasmusa Jensena w Polsce. Ręce same składały się do oklasków

Komentarze (0)