Paula Pacyga, WP SportoweFakty: Jak czuje się pan po upadku na treningu?
Jakub Miśkowiak, zawodnik Eltrox Włókniarza Częstochowa: Czuję się w dobrze, jestem trochę poobijany. Najgorzej ucierpiał staw skokowy nogi, która do tej pory boli i jest opuchnięta. Pracuję teraz nad tym, aby jak najszybciej wrócić do jazdy. Myślę, że będę się starał w najbliższych dniach wrócić do pełni sił i wyjechać na tor.
Kto podjął decyzję, że nie pojedzie pan w meczu z Motorem Lublin?
Przede wszystkim to była moja decyzja, chciałem jechać, ale okazało się, że noga jest zbyt mocno opuchnięta, by w ogóle założyć buty.
Czy uważa pan, że Włókniarz wygrałby z Motorem, gdyby mógł pan wystąpić w tym spotkaniu?
Na pewno starałbym się jak najlepiej pojechać i zdobyć cenne punkty dla mojej drużyny, ale niestety zabrakło mnie. Chłopaki z drużyny pojechali dobrze, ale to jest sport, który jest nieprzewidywalny i czasem tak bywa, że gospodarz przegrywa mecz u siebie.
ZOBACZ WIDEO Zobacz jak Łaguta zapewnił zwycięstwo Motorowi! Kronika 5. kolejki PGE Ekstraligi
Jak pan myśli, co właściwie stało się, że Włókniarz przegrał ten mecz?
Ciężko powiedzieć. Myślę, że to spotkanie od początku nie potoczyło się po naszej myśli. Drużyna z Lublina pojechała bardzo dobre zawody.
Był pan w awizowanym składzie na piątkowy mecz z PGG ROW-em Rybnik. Wiadomo już, że ten mecz został przełożony. Czy gdyby się odbył, pojechałby pan w nim?
Chciałem pojechać w tym meczu, jednak w stu procentach nie było to pewne. Wszystko zależało od tego, jak szybko chora noga mi się zregeneruje.
Czyli w sumie dobrze się stało, że ten mecz został przełożony?
Myślę, że dzięki temu mam więcej czasu na powrót do pełnej sprawności. Mój start w piątek byłby pod dużym znakiem zapytania.
A wracając do początku tego sezonu. Przez koronawirusa musiały zostać renegocjowane kontrakty. Jak to wyglądało w pana przypadku?
Spotkaliśmy się z prezesem, panem Michałem Świącikiem i doszliśmy całkiem szybko do porozumienia. Zresztą z prezesem zawsze dobrze się dogadujemy i w tym przypadku też tak było.
Czy czuje pan presję ze strony klubu?
Nie. We Włókniarzu czuję się świetnie. Prezes tak samo jak ja jest osobą spokojną, więc nikt tutaj nie wywołuje presji, każdy podchodzi do wszystkiego na spokojnie. Co jest dla mnie ogromnie ważne.
Jak w ogóle wygląda atmosfera w klubie?
Atmosfera jest super, mamy z chłopakami świetny kontakt i wszyscy bardzo dobrze się rozumiemy.
A jak układa się panu współpraca z Mateuszem Świdnickim?
Bardzo dobrze, z Mateuszem w zeszłym sezonie ścigaliśmy się w zawodach młodzieżowych, więc już się dobrze znamy. Na torze również dobrze dogadujemy się, a więc współpraca wygląda w porządku.
Z którym zawodnikiem jeździ się panu najlepiej?
Dla mnie nie ma to wielkiego znaczenia. Najważniejsze, żeby być szybkim na torze i dobrze spasować motocykl, a także nie popełniać błędów, żeby móc wygrywać.
Czy ciągle pomaga panu wujek Robert Miśkowiak?
Tak. Zawsze ze mną jeździ na każdy mecz, a także trening. Cały czas mnie wspiera i pomaga. Mogę na niego liczyć w każdej chwili.
Ten sezon zaczął się dla pana dobrze. Jest pan trzecim najlepiej punktującym juniorem w lidze, zaraz za Glebem Czugunowem i Dominikiem Kuberą. Co wpłynęło na tak wysoką dyspozycję?
Przepracowałem dobrze zimę, dużo trenowałem i teraz przynosi to zamierzone efekty, ale nie ma czym się zachwycać, to jest dopiero początek sezonu, minęły zaledwie 4 spotkania i jeszcze sporo przed nami. Natomiast, aktualna sytuacja bardzo mnie motywuje i nakręca do jeszcze większych zdobyczy punktowych dla drużyny.
Do tego czasu wygrał pan wszystkie swoje biegi juniorskie, nie wliczając tego z meczu z Gorzowa. Zatem co tam się wydarzyło, że ten występ nie wyszedł?
Przede wszystkim w Gorzowie trochę pogubiłem się z ustawieniami i od pierwszego biegu nie trafiłem dobrze. Potem już ciężko było mi się przestawić. Myślę, że w powtórce meczu, jeżeli taka nastąpi, a powinna, mam już większe doświadczenie z ostatniego spotkania co do ustawienia sprzętu i na pewno trafniej odczytam tor.
W ubiegłym roku udało się panu wygrać finał MIMP. Czy w tym roku również celuje pan w zwycięstwo?
Podejdę do tych zawodów na pewno na luzie, zresztą tak jak do każdych innych. Fajnie byłoby, gdyby i tym razem udało się zdobyć jakiś medal.
Jaki posiada pan cel na ten sezon?
Przede wszystkim zależy mi na tym, żeby ten sezon objechać bez kontuzji. To jest dla mnie najważniejsze, bo również dzięki temu mogę regularnie jeździć i zdobywać nowe doświadczenie, a także rozwijać swoje umiejętności.
Na co stać według pana w tym sezonie Eltrox Włókniarza Częstochowa?
Na razie wiadomo, że trzeba do tej czwórki najlepszych drużyn ligi się dostać. Myślę, że fajnie byłoby, gdyby udało nam się wywalczyć jeszcze lepszy wynik niż w ubiegłym roku. Jeżeli i tym razem będzie medal, to też na pewno będziemy bardzo zadowoleni.
Zobacz także:
- Poznaliśmy listę startową finału Złotego Kasku. Brakuje kilku gwiazd
- Po co nam tyle imprez poza ligą? Czas to zatrzymać, bo prosimy się o problemy!