Żużel. Prezes Unii Tarnów o badaniu Mroczki, PGE Ekstralidze, cudownym Cierniaku i rezerwowym Gruchalskim [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Mateusz Cierniak na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Mateusz Cierniak na prowadzeniu

- Cel się nie zmienia. Chcemy wjechać do czwórki, a później spisać się lepiej niż rok temu. Może nawet powalczyć o awans. W walce na torze interesują nas najwyższe cele - mówi po wygranej w Gdańsku prezesi Unii Tarnów Łukasz Sady.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Unia Tarnów sprawiła niespodziankę i po emocjonującym meczu wygrała w Gdańsku 46:44, ale działo się nie tylko na torze. Po spotkaniu na wniosek Zdunek Wybrzeża doszło do badania na obecność narkotyków Artura Mroczki. Jak pan to skomentuje?

[b][tag=35569]

Łukasz Sady[/tag], prezes Unii Tarnów:[/b] Mój komentarz będzie bardzo krótki. Jeśli u działaczy Wybrzeża pojawiły się jakieś wątpliwości, to mieli prawo wezwać policję i sprawdzić zawodnika. Tak zrobili i dzięki temu nie ma żadnych wątpliwości, która drużyna była w sobotę lepsza. Wygraliśmy w sportowej rywalizacji, zgodnie z zachowaniem zasad fair-play.

Niekwestionowanym liderem Unii był Mateusz Cierniak, który nie tylko zdobył 13 punktów, ale także wygrał trzy kolejne wyścigi i dał sygnał do odrabiania strat.

I co ja mam panu powiedzieć? Dawno nie mieliśmy tak dobrego wychowanka. To efekt talentu, żużlowych genów i ciężkiej pracy, którą wykonuje zarówno zawodnik, jak i jego tata. Mam wielką satysfakcję, bo z całych sił walczyłem o zatrzymanie Mateusza w Tarnowie, a on już w pierwszej kolejce został naszym bohaterem.

ZOBACZ WIDEO Turowski o tym, dlaczego nie jeździ jak Kubera: za dużo zmian klubów, ciężko to poukładać w głowie

A chętnych na jego usługi w PGE Ekstralidze było przecież mnóstwo.

To ciekawa historia, bo w okresie jesienno - zimowym dość szybko wyraziłem przekonanie, że Mateusz u nas zostanie, a to nie przeszkadzało dziennikarzom i prezesom różnych klubów w dywagacjach. Niektórzy uparcie twierdzili, że jest szansa na pozyskanie Mateusza, że rozmowy jeszcze trwają, a my zamknęliśmy temat dość szybko. Po pierwszych rozmowach, które nie były łatwe, ale konkretne, byłem już przekonany na sto procent, że nasz wychowanek zostanie. Tak się stało.

Szkoda tylko, że ten kontrakt jest na rok.

O tym będziemy myśleć po sezonie, czyli w sumie bardzo niedługo, bo rozgrywki w tym roku są przecież bardzo specyficzne.

Mateusz i jego tata mówili, że jazda w pierwszej lidze interesuje ich jeszcze tylko przez rok?

Nie. Nigdy nie padła taka deklaracja.

Kto poza Cierniakiem zasłużył na największe słowa uznania?

Cała drużyna. Mógłbym pochwalić każdego zawodnika, bo tworzyliśmy kolektyw. Kiedy komuś nie szło, to pojawiał się ktoś inny i zaczynał punktować. Poza tym byłem w parku maszyn i powiem szczerze, że postawa chłopaków mocno mnie zbudowała. Jeden drugiemu pomagał przy sprzęcie. Efekt był znakomity.

Unia zaczęła świetnie sezon. Czy wierzy pan, że będziecie czarnym koniem i włączycie się do walki o awans?

Cel się nie zmienia. Jeszcze przed wybuchem pandemii mówiliśmy, że planem minimum jest awans do fazy play-off. Jeśli uda się to zrealizować, to pojedziemy nawet o wygranie ligi, a już na pewno będziemy chcieli spisać się lepiej w decydujących meczach niż rok temu. Drużyna jest naprawdę dobrze przygotowana. To w dużej mierze zasługa naszego głównego partnera, którym jest Grupa Azoty. Za to należą im się wielkie podziękowania, bo chłopakom niczego nie brakuje. To z kolei przekłada się na fantastyczną atmosferę i głód sukcesu. Jedziemy zatem o najwyższe cele.

Czy to deklaracja, że w razie czego będziecie gotowi na jazdę w PGE Ekstralidze?

Jazda o najwyższe cele, wygranie ligi i wywalczenie awansu do jedno. Osobna kwestia to sprawy infrastrukturalne. W tej chwili nie ma sensu tego łączyć. Zdecydowanie lepiej skupić się na jak najlepszym wyniku sportowym.

W Gdańsku ani razu nie pojechał Michał Gruchalski, a to przecież zawodnik, który przychodził do Tarnowa, żeby nie być rezerwowym. Mieliście kilka okazji, żeby sprawdzić go w boju. Dlaczego nie wyjechał na tor ani razu?

W tym przypadku nie ma żadnej sensacji, bo takie były ustalenia po treningach, które odjechaliśmy w Tarnowie. Michał był zdecydowanie najsłabszy i wraz ze swoimi tatą mieli tego świadomość. Muszą kilka rzeczy poprawić. A co do roli rezerwowego, to żaden z naszych zawodników nie chce pełnić tej funkcji. To dotyczy nie tylko Michała. Od razu powiem jednak, że cieszy mnie komfort posiadania jednego zawodnika więcej. Kiedy ktoś spisuje się nieco gorzej, to mamy alternatywę. Jestem jednak przekonany, że Michał w tym sezonie sprawi nam jeszcze wiele radości. Kiedy był zawodnikiem Włókniarza, to bardzo często notował na naszym torze dwucyfrowe wyniki. Dajmy mu trochę czasu.

Zobacz także:
Został mistrzem Polski, wyjechał z kraju i nie wrócił
Pokaz mocy Aniołów

Źródło artykułu: