[b]
Kamil Hynek, WP SportoweFakty: Jeszcze niedawno był pan bliski podjęcia decyzji o zakończeniu kariery, a teraz zachwyca formą, luzem i ofensywną jazdą. Widać radość, a kibicom wyraźnie przypadła do gustu stuningowana wersja Rafała Karczmarza. Zdradzi pan sekret przemiany, w czym upatrywać tak znakomitego wejścia w sezon?[/b]
Rafał Karczmarz, Moje Bermudy Stal Gorzów: To, że dalej jeżdżę na żużlu, zawdzięczam wielu osobom. Pomogli mi uwierzyć w siebie. Moja pewność i chęć do walki wzrasta dzięki nim z każdym pojawieniem się na torze. Obecne wyniki są ich niebagatelną zasługą. Duże podziękowania kieruję w stronę szefostwa, ponieważ mój sprzęt jest w tym roku w całości klubowy i spisuje się, jak na razie bez zarzutu.
Znajduje pan wytłumaczenie na to, co się stało w Rybniku. Miało być lekko, łatwo, przyjemnie, przełamanie po dwóch bolesnych porażkach i klops?
Jechaliśmy na mecz z ROW-em bardzo zmobilizowani. Było w nas mocne postanowienie poprawy, zmazania plamy z pierwszych dwóch nieudanych kolejek. A były podstawy do optymizmu. Debiutował co prawda Wiktor Jasiński, ale wreszcie mieliśmy do dyspozycji pełny skład, wrócił Niels Kristian Iversen. Zawody nam się jednak totalnie nie układały, wszystko poszło nie po naszej myśli.
Terminarz nie rozpieszcza, należałoby szybko wziąć się w garść. W piątek czeka was następna ciężka przeprawa. Do Gorzowa przyjeżdża rewelacja z Częstochowy.
Wyniki udowadniają, jak żużel jest w tym roku bardzo przewrotny i nieprzewidywalny. Każdy może wygrać z każdym. My nie złożyliśmy broni, chcemy odbić się od dna i pokonać Włókniarz z dużą przewagą, wtedy morale ponownie skoczą do góry.
ZOBACZ WIDEO Strata Maksyma Drabka byłaby dużym ciosem dla Sparty, ale jest plan B
Z drugiej strony nadzieje przed sezonem były spore. Zapowiadano batalię o play-off, a za chwilę się okaże, że czwórka ucieknie i priorytety będzie trzeba wywrócić do góry nogami.
Nic nie jest jeszcze stracone, odrzucamy czarnowidztwo. Wystarczy tylko i aż spiąć pośladki, nie rozpamiętywać w nieskończoność tego co za nami. Patrzmy w przód, wymieniajmy się uwagami, wskazówkami, komunikujmy się w parkingu i wyniki przyjdą.
Nie zabolało pana odrobinkę, że po świetnym początku spotkania nie dostał pan szansy z rezerwy taktycznej w ósmym wyścigu?
Czułem prędkość i byłem gotowy. Jestem głodny jazdy i chciałbym jak najczęściej występować. Ale to nie ja jestem od mówienia, kto gdzie, kiedy i kogo ma zastępować. Jestem młodzieżowcem, trener postawił na bardziej doświadczonych kolegów, w jego oczach pewniejszych i nic mi do tego.
Jest pan w grupie zawodników, którzy lubią, jak się na nich krzyknie, czy raczej wyznaje zasadę bez nerwowych ruchów?
Preferuję ciszę na morzu, spokój.
Nawierzchnia w Rybniku chyba was specjalnie nie zaskoczyła, było twardo. Ale nie zdziwiło pana, że od pierwszego biegu będzie można wyprzedzać po szerokiej?
Nie zrobiliśmy na widok toru dużych oczu, ponieważ spodziewaliśmy się takich warunków. Mieliśmy też świadomość, że od pierwszych biegów tor będzie sprzyjał fajnemu ściganiu i mijankom.
Przyzna pan, że to ironia losu, ale i zarazem piękna historia, iż jednym z bohaterów gospodarzy w niedzielnej potyczce był wychowanek Stali, dopiero niedawno wypożyczony do ROW-u - Kamil Nowacki.
Bez dwóch zdań zaskoczył wszystkich. Po dwóch zerach zdobył trójkę w szalenie ważnym momencie. Ogromne brawa dla Kamila, takie wyścigi budują i pogłębiają mniemanie we własne umiejętności.
*Rozmowę przeprowadzono w poniedziałek popołudniu, natomiast we wtorek wieczorem ogłoszono w Stali Gorzów ciszę medialną.
CZYTAJ TAKŻE: Co się dzieję z juniorami Motoru? Mieli rozdawać karty w PGE Ekstralidze
CZYTAJ TAKŻE: Zmęczenie materiału w Stali. Trener Chomski nie wsiądzie na motor