Wielka Brytania szykuje się do stopniowego odmrażania gospodarki. Według ostatnich informacji, rząd Borisa Johnsona zgodził się, aby od 1 czerwca możliwe było organizowanie imprez sportowych w profesjonalnych rozgrywkach. Jest tylko jedno "ale" - zawody muszą się odbywać przy pustych trybunach.
To zła wiadomość dla działaczy klubów z Premiership i Championship. Już kilka tygodni temu szefowie BSPA stwierdzili, że nie biorą pod uwagę rozgrywania spotkań bez kibiców, bo model finansowy tamtejszych klubów nie jest w stanie sobie poradzić z brakiem wpływów ze sprzedaży biletów.
Rząd Johnsona ciągle opracowuje przepisy, które miałyby określać jak będą wyglądać treningi sportowców w dobie pandemii koronawirusa. Skoro zawodowy sport ma wrócić 1 czerwca, to należy oczekiwać, że zdjęty zostanie też zakaz organizowania treningów dla klubów żużlowych. Tyle że ich przeprowadzanie, w sytuacji gdy nie wiadomo czy i kiedy liga rusza, wydaje się być bezcelowe.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"
Gorsza wiadomość dla kibiców i działaczy na Wyspach jest taka, że rząd chce zezwolić na organizację imprez masowych dopiero w momencie, gdy zostanie wynaleziona szczepionka na COVID-19 - taką informację podał "The Sun". Może się zatem okazać, że również rozegranie sezonu 2021 będzie mocno wątpliwe.
- Ligi zagraniczne żyją tylko z kibiców. Nawet jeśli nie ma ich tak wielu, jak podczas meczów w Polsce. Gdyby się człowiek postarał, to w trakcie jednej transmisji telewizyjnej byłby w stanie policzyć wszystkie osoby obecne na stadionie. Mimo to, problemy Brytyjczyków martwią, bo to oznacza kłopoty dla żużla globalnie - powiedział WP SportoweFakty Jan Krzystyniak, były żużlowiec i trener.
Obecnie jedynymi rozgrywkami żużlowymi, jakie ruszą są te w Polsce - w czerwcu rywalizację ma wznowić PGE Ekstraliga, miesiąc później ma zacząć się ściganie w eWinner 1. Lidze.
- Jestem w stanie uwierzyć w to, że Polska będzie jedynym krajem, który w tym roku będzie mieć żużel, że inne ligi nie ruszą. Polacy pewnie byliby nawet szczęśliwi z takiego rozwiązania. Bo pomysł ze skoszarowaniem obcokrajowców na cały sezon okazałby się w 100 proc. trafiony. Do tego żadna federacja nie miałaby pretensji, że ich zawodnik spędza czas w Polsce i nie startuje w rodzimej lidze - dodał Krzystyniak.
Czytaj także:
Blokada Śląska problemem dla PGE Ekstraligi
Leigh Adams mógł trafić do Torunia