Koronawirus w Andorze. Jeden szpital, pomoc z Kuby, testy dla wszystkich i spacer raz na dwa dni (wywiad)

WP SportoweFakty / Joonas Kylmaekorpi i jego syn Axel
WP SportoweFakty / Joonas Kylmaekorpi i jego syn Axel

Koronawirus w jednym z najmniejszych państw Europy. - Andora ma jeden szpital, możemy wychodzić co dwa dni na spacer, strażnicy śpiewają dzieciom, a teraz ruszają masowe testy na obecność przeciwciał - opowiadają nam Sandra i Joonas Kylmaekorpi.

[b][tag=62126]

Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Jak to się stało, że czterokrotny mistrz świata w wyścigach na długim torze znalazł się w Andorze i zaczął produkować odzież do kolarstwa górskiego?[/b]

Joonas Kylmaekorpi, były żużlowiec, mistrz świata, który mieszka w Andorze: To było dla mnie całkowicie naturalne, bo mieszkam w parafii La Massana, w której znajduje się jeden z najlepszych parków rowerowych w Europie. Moim przyjacielem jest Cédrig Gracia, francuski kolarz górski, trzykrotny medalista mistrzostwa świata i dwukrotny medalista mistrzostw Europy. Chciał wystartować z nowym projektem, więc ja, moja żona Sandra i Tomasz Włodarczyk rozpoczęliśmy z nim rozmowy. Tak właśnie powstał Únic (unicwear.com). Na razie prowadzenie biznesu jest trudne z powodu pandemii, ale mamy 10-letni plan i dużego inwestora. W tej chwili planujemy budowę nowej fabryki, która wykorzystuje zaawansowane technologie. W przyszłym roku zrobimy wiele ciekawych rzeczy.

Od kiedy jest pan w Andorze?

Mieszkam tu prawie 10 lat. A wybrałem Andorę ze względu na liczne korzyści. Długo mógłbym je wymieniać: mamy najniższy wskaźnik przestępczości na świecie, znakomitą pogodę i zapierające dech w piersiach krajobrazy. Andora jest w czołówce listy państw według oczekiwanej długości życia. Poza tym służba zdrowia jest jedną z najlepszych na całym świecie. Dla wielu sportowców to prawdziwy raj. Mają doskonałe warunki do treningów. Do tego dochodzą niskie podatki.

Gdzie dokładnie mieszkacie w Andorze i jak kraj zareagował na koronawirusa?

Sandra Kylmaekorpi, żona Joonasa, w przeszłości dziennikarka żużlowa: Mieszkamy w miejscowości Ordino. Andora sąsiaduje z Hiszpanią i Francją. Problem w tym pierwszym kraju jest naprawdę poważny. Drastyczne kroki nastąpiły zatem u nas natychmiastowo. Można powiedzieć, że wszystko wydarzyło się z dnia na dzień. Kończymy właśnie szósty tydzień w zamknięciu domowym. 16 marca zamknięte zostały żłobki, szkoły, uniwersytety i raczej nie ma szans, że zostaną otwarte przed 1 czerwca. Taki sam los spotkał większość biznesów, które są prowadzone w Andorze. Byliśmy jeszcze wtedy w sezonie narciarskim, więc wyłączone z użytku zostały wszystkie kurorty. Tak samo było z restauracjami. Na początku pandemii mogliśmy wychodzić tylko po zakupy, do apteki lub na spacer z psem.

W Andorze jest 738 przypadków koronawirusa, 40 osób zmarło, ale około połowa zarażonych już wyzdrowiała. W przeliczeniu na liczbę mieszkańców (około 65 tysięcy) sytuacja nie wygląda zatem kolorowo.

Sandra: Rzeczywiście, pod tym względem jesteśmy w pierwszej trójce państw, aczkolwiek ostatnie dni napawają optymizmem. Nowych przypadków było bardzo niewiele. Krzywa zachorowań zaczęła opadać. Zmierzamy raczej ku końcowi, ale wszystko zależy od dyscypliny. Na szczęście społeczeństwo bardzo konsekwentnie przestrzega zasad i nie pozwala sobie na zbyt wiele luzu.

Skoro żyjecie w tak małym kraju, to na pewno doskonale pamiętacie, kto zachorował jako pierwszy.

Sandra: To była starsza kobieta. Jej córka uczy w jednej ze szkół. Wszystkie osoby, które miały jakikolwiek kontakt, zostały natychmiast odseparowane. Wykonano im testy. Nic nie działało na zasadzie domniemania. Sprawdzane były osoby, które nie miały nawet żadnych objawów. Wystarczającą przesłanką był kontakt.

Jak Andora walczy z koronawirusem?

Joonas: Najpierw warto powiedzieć o najbliższych planach. Andora jako pierwsza na świecie przeprowadzi na bardzo dużą skalę testy na obecność przeciwciał. Wszystko zostało uruchomione w poniedziałek. Wynik będzie odpowiedzią na pytanie, czy ktoś został zakażony koronawirusem i przeszedł go objawowo lub bezobjawowo. WHO wprawdzie nie potwierdza, że to oznacza już odporność, ale Andora chce przebadać całą populację. Test nie będzie obowiązkowy, natomiast zarejestrowały się do niego 44 tysiące z 65 tysięcy wszystkich mieszkańców, choć to tylko papierowa liczba. W rzeczywistości żyje tu mniej ludzi. Warto też dodać, że cały czas można się jeszcze rejestrować.

Sandra: Rząd Andory chce mieć pełny obraz sytuacji, ile procentowo osób zostało zarażonych koronawirusem. Takie testy były przeprowadzane w różnych miejscach na świecie, ale na zdecydowanie mniejszą skalę. W stanie Nowy Jork przebadano trzy tysiące osób. Czekamy na instrukcje, jak będzie wyglądać badanie. Kiedy pojawią się już wyniki, rząd zacznie podejmować decyzje, jak będzie wyglądać odmrażanie gospodarki.

Cały czas możecie wychodzić z domu tylko w celu załatwienia najważniejszych potrzeb?

Sandra: Tak było przez około pięć i pół tygodnia. Niedawno zostało wprowadzone poluzowanie. Co drugi dzień można wyjść na godzinny spacer. Funkcjonuje to tak, że numery parzyste domów wychodzą w dni parzyste, a nieparzyste w dni nieparzyste. Mamy także godziny zarezerwowane dla aktywności fizycznych takich jak bieganie. Od 11:00 do 14:00 wychodzą tylko osoby starsze, a następnie rodziny. Można wyjść tylko raz dziennie na godzinę i przebywać maksymalnie dwa kilometry od swojego domu. Nie ma zatem opcji, żeby wsiąść w samochód i zrobić sobie wycieczkę. Szczęście polega na tym, że nasz biznes działa internetowo, więc jesteśmy w domu. Jest z nami nasz syn Axel. Warto jeszcze dodać, że w Andorze wspaniale zachowuje się straż miejska, która dba o atrakcje dla najmłodszych. Jeśli jedno z dzieci ma urodziny, to strażnicy przychodzą, śpiewają i składają życzenia. Możecie to zresztą zobaczyć na filmiku, który wam wysłałam (nagranie jest dostępne poniżej).

ZOBACZ WIDEO: Andora. Tak straż miejska zabawia dzieci

Jeszcze jakieś ograniczenia?

Joonas: Musimy nosić maski. Przed każdym sklepem jest osoba, która sprawdza nam temperaturę i przekazuje żel do zdezynfekowania rąk. Każdy otrzymuje także rękawiczki, które musi obowiązkowo założyć. W samych sklepach jest limit osób. Ludzie stoją w kolejce w półtora metrowych odstępach.

Z czego żyją ludzie w Andorze i jak wygląda obecnie sytuacja gospodarcza w kraju?

Joonas: Sytuacja jest bardzo poważna, bo Andora żyje z turystyki. Sezon narciarski został u nas skrócony, a w tym sektorze znajduje zatrudnienie bardzo wiele osób z Ameryki Południowej, które są tutaj tymczasowo. Ze względu na pandemię rząd musiał zapewnić im powrót do domu. Zamknięte zostały wszystkie hotele. Odwołane zostały także mistrzostwa świata w kolarstwie górskim, które miały zostać rozegrane pod koniec czerwca. Od strony ekonomicznej jest naprawdę źle.

Sandra: Takie pierwsze poluzowanie gospodarki zaczęło się w zeszłym tygodniu od sklepów z zabawkami, sprzętem elektronicznym czy odzieżą. Zamówień można jednak dokonywać tylko w formie online z dostawą do domu. Restauracje też działają w ten sposób. Rząd zaproponował, że będzie monitorować sytuację i co dwa tygodnie podejmować nowe decyzje. Ważne będą w tym przypadku wspomniane wcześniej testy na obecność przeciwciał.

Czy rząd pomaga?

Joonas: W jakimś stopniu tak. Firmy, które nie mogą w ogóle działać, nie płacą za wynajem lokali. Część składek na ubezpieczenie jest pokrywana. Osoby, które muszą zostać z dzieckiem w domu, otrzymują podstawowe wynagrodzenie. Trochę tego jest, ale trzeba pamiętać, że Andora to specyficzny kraj, bardzo mały.

Sandra: Nie mamy banku centralnego, więc proponują nam jedynie pożyczki z dłuższym terminem spłaty. Warto jednak dodać, że uruchomiono specjalne konto i numer SMS. Dzięki temu mieszkańcy mogli wpłacać środki na sprzęt medyczny. Uzbierali prawie dwa miliony euro. To był wielki sukces. Pomoc była niezwykle istotna, bo w Andorze jest jeden szpital.

Jak radzi sobie ten szpital?

Joonas: Szpital jest mały, ale daje sobie radę. Nie ma przeciążenia. Na każdym kroku wszyscy podkreślają jednak, że to zasługa odpowiedzialnej postawy mieszkańców. W Andorze ulice opustoszały od razu. Ludzie byli bardzo zdyscyplinowani nawet podczas wychodzenia na spacery. Wszyscy trzymali się zasad. Była też odpowiednia kontrola ze strony policji i straży miejskiej.

Sandra: Poziom służby zdrowia możemy ocenić na postawie własnych doświadczeń. Joonas był tutaj operowany po kontuzji, która zakończyła jego karierę. Ja urodziłam natomiast synka. Sam szpital wygląda tak jak prywatna placówka w Polsce. Każdy pacjent ma osobną salę z łazienką. Warunki są zatem świetne. Personelu nie ma dużo jak na skalę problemu, z którym się teraz zmagamy. Andora otrzymała jednak wsparcie z Kuby. Do pomocy przyjechały pielęgniarki i lekarze.

Czy z Andory można wyjechać i co z wjazdem do kraju?

Joonas: Granice są zamknięte. Nie można podróżować tak jak kiedyś do Hiszpanii i Francji. Kraj można opuścić tylko w przypadku posiadania biletu na samolot i powrotu do kraju, z którego się pochodzi. Wyjazd do rodziny jest możliwy, ale musi zostać odpowiednio udokumentowany. Do Hiszpanii lub Francji można pojechać także w celach medycznych, a w odwrotnym kierunku mogą udać się osoby, które u nas pracują. Cała reszta podróży jest zabroniona. Jesteśmy zamknięci pomiędzy szczytami górskimi.

Zobacz także:
Egon Mueller: Głodowałem, żeby zdobyć złoto
Timo Lahti: W Finlandii mamy już szczyt zachorowań

Źródło artykułu: