Żużel. Jak oni to zrobili. Chris Harris spełnił marzenia. W Cardiff nie miał sobie równych

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Chris Harris
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Chris Harris

Chris Harris aż przez dziewięć sezonów był stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix. W tym czasie wygrał tylko jedną rundę zmagań o tytuł IMŚ. Dzięki temu spełnił swoje marzenia, gdyż najlepszy był przed własnymi kibicami w Cardiff.

W tym artykule dowiesz się o:

Przez wiele lat Chris Harris był uznawany za nadzieję brytyjskiego żużla. Jak pokazała jego kariera, były to bezpodstawne opinie. Choć styl jazdy Harrisa był efektowny i widowiskowy, to jednak brakowało mu predyspozycji do tego, by odnosić wielkie sukcesy na arenie międzynarodowej. Brytyjczykowi nie można było odmówić ambicji, ale talentu ewidentnie mu brakowało.

Harris marzył o tym, by zdobyć medal Indywidualnych Mistrzostw Świata. Jako stały uczestnik cyklu Grand Prix zadebiutował w 2007 roku i już w drugim turnieju sezonu - we Wrocławiu - stanął na podium. Wtedy dał sygnał, że może namieszać w stawce zawodników walczących o medale mistrzostw świata. 30 czerwca po raz drugi w karierze wystartował w Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff, które wtedy było najbardziej prestiżowym turniejem w cyklu i każdy z jego uczestników marzył o tym, by właśnie na Millennium Stadium stanąć na podium.

Jego poprzedni start w Cardiff - z dziką kartą w 2003 roku - zakończył się klapą. Rywalizację skończył po dwóch biegach. Tym razem na czasowym torze w stolicy Walii nie miał sobie równych. Na dystansie radził sobie z rywalami i cieszył publiczność kolejnymi zwycięstwami. Kibice z Wielkiej Brytanii entuzjastycznie reagowali na jego wyczyny na motocyklu. Uwierzyli w to, że Harris może być następcą brytyjskich legend.

Harris w 2007 roku w Cardiff wygrał, co było największą sensacją sezonu i jedną z największych niespodzianek w całej historii prestiżowego cyklu. W finale pokonał Grega Hancocka, Jasona Crumpa i Leigh Adamsa. - To było więcej, niż śmiałem marzyć. Nadal w to nie wierzę - mówił po zawodach. Nigdy później "Bomber" nie zaliczył tak dobrego występu w GP. Nie spełnił nadziei swoich fanów i nigdy nawet nie włączył się do walki o medale IMŚ.

Brytyjczyk przez dziewięć sezonów był stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix. Utrzymał się w nim tylko raz. W pozostałych latach organizatorzy ratowali go stałą dziką kartą z racji tego, że był najlepszym żużlowcem z Wielkiej Brytanii. Dopiero, gdy sukcesy zaczął odnosić Tai Woffinden, to Harris stracił zaufanie władz i wypadł z cyklu.

Czytaj także:
Żużel według Jacka: Czugunow nie rozwiązuje problemów Sparty, ale może będą jeszcze transfery? (felieton)
#MagazynBezHamulców. Szczwany lis Rusko zagrał innym na nosie. Czugunow spalony w Rosji

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Mark Loram

Źródło artykułu: