Pandemia koronawirusa sprawiła, że trudno myśleć o dalszej perspektywie, bo ważniejsze jest to, co dzieje się tu i teraz. Fakty są jednak takie, że w roku 2022 Eurosport Events przejmie prawa do Speedway Grand Prix. Dla żużlowych mistrzostw świata ma to być ogromna szansa.
Żużlowcy mogą żałować, że Eurosport Events już teraz nie jest promotorem SGP. Firma postanowiła bowiem zadbać o podmioty, z którymi współpracuje w innych seriach wyścigowych.
Chociażby w motocyklowych długodystansowych mistrzostwach świata FIM EWC zespoły prywatne otrzymają wsparcie w wysokości 1500 euro na motocykl. To rekompensata za to, że część z zaplanowanych wyścigów się nie odbędzie, a ekipy nie otrzymają też wszystkich środków od sponsorów.
ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy
Żużlowcy o podobnych rekompensatach mogą tylko pomarzyć. BSI, które jeszcze w latach 2020-2021 będzie odpowiadać za mistrzostwa świata, nawet nie pomyśli o takim rozwiązaniu. Wątpliwości, co do tego nie ma Jan Krzystyniak.
- Nie chce mi się wierzyć w to, że BSI jest w stanie cokolwiek zaoferować zawodnikom. Nie zdecydują się na taki gest - powiedział nam były żużlowiec i trener.
Brytyjczycy z BSI mają swoje problemy. W tej chwili ustalony terminarz SGP sypie im się niczym domek z kart. Oznacza to dla nich spore straty finansowe. - Dlatego właśnie nie dadzą żużlowcom żadnych pieniędzy. Przecież to dla nich ostatnia szansa, żeby się "nachapać" - podsumował Krzystyniak.
W świecie motorsportu na rekompensaty finansowe zdecydowało się też MotoGP, które jest zarządzane przez hiszpańską Dornę. Wypłaci ona odszkodowania prywatnym zespołom, tak aby w ogóle mogły one przetrwać kryzys spowodowany koronawirusem.
Czytaj także:
Stal Gorzów podniosła się po dwóch ciosach
ROW nie straci miejskich pieniędzy