Żużel. Michael Jepsen Jensen: Najgorsze, że żyjemy w ciągłej niepewności. Lider? To bzdurne pojęcie (wywiad)

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Michael Jepsen Jensen.
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Michael Jepsen Jensen.

- To bardzo stresujący czas. Nikt z nas nie wie, jak rozwinie się sytuacja. Mamy jednak wielką nadzieję, że wszystko szybko wróci do normy. Najgorsze jest to czekanie - mówi Michael Jepsen Jensen.

[b]

Ewelina Bielawska, WP SportoweFakty: Czy koronawirus mocno pokrzyżował panu plany w związku z przygotowaniami do sezonu?[/b]

Michael Jepsen Jensen, zawodnik Falubazu Zielona Góra: Do tej pory, to nas zajmowało bez reszty. Wciąż oczekuję na odjechanie pierwszych kilku okrążeń. Wszyscy jednak jedziemy na tym samym wózku i musimy mierzyć się z tak poważną sprawą, jak pandemia.

Czy taka przerwa może mieć negatywny wpływ na waszą formę?

Moim zdaniem przerwa spowoduje większy głód. Pomimo tego, że siłownie są zamknięte, mamy piękną pogodę. Dobrze i zdrowo jest ćwiczyć na dworze z dala od dużych skupisk ludzi i ja właśnie tak robię. Jeżdżę na rowerze, biegam, spaceruję po lesie i cieszę się znakomita aurą. Staram się wykorzystać ten przymusowy urlop w pełni.

Więcej pan teraz odpoczywa?

Nikt z nas nie spodziewał się takiej sytuacji, ale nie traktuję tego okresu jako przerwy na relaks. Jest to bardzo stresujący czas, ponieważ nikt nie wie, co przyniesie przyszłość i kiedy zaraza wyhamuje.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Hans Nielsen


Wasze budżety wytrzymają kilka miesięcy bez jazdy?

Wszyscy jesteśmy w tej samej patowej pozycji. Oczywiście, będzie miała ona wpływ na wiele kwestii. Najgorsze, że żyjemy w ciągłej niepewności, ile jeszcze potrwa ten stan i jakie dokładnie będą konsekwencje. Oszacujemy to pewnie za jakiś czas, kiedy wszystko - mam nadzieję wkrótce - wróci do normy.

Określa się pana jako nieprzeciętny talent i zawodnika o ogromnych umiejętnościach technicznych. Wciąż ma pan spory kłopot z ustabilizowaniem formy. Z czego to wynika?

Jest wiele powodów. W ciągu poprzedniego roku znaleźliśmy kilka problemów, które oddziaływały na wydajność motocykli. Wprowadziliśmy zmiany, które pozwoliły nam ruszyć do przodu. Po kłopotach z początku sezonu 2019 i zmianach w sprzęcie, było lepiej. Później, niestety wybuchł mi silnik, co sprawiło, że wynik, np. podczas meczu we Wrocławiu wyglądał dziwnie. Walkę ze sprzętem toczyłem również w szwedzkich play-offach. Taki przewrotny bywa ten sport. Mimo starań i wykonania wielkiej pracy czasem po prostu nie wychodzi.

O Jepsenie Jensenie często zwykło się mawiać "człowiek zagadka". Fenomenalny występ jednego dnia przeplatał się z gorszym w następnym meczu. W Falubazie trochę się to zmieniło. Czy to może zmiany numerów startowych pozwoliły na to, by idealnie wykorzystać tę szansę?

Sporo rzeczy mam teraz uporządkowanych. Czuję się komfortowo w moich klubach, w życiu i we własnym teamie. A to konieczność, żeby działać na stabilnym poziomie.

W drugoplanowej roli ciężej jest się odnaleźć?

Pojęcie lidera, to trochę bzdury. Dla mnie coś takiego nie funkcjonuje. Ale taka jest moja prywatna opinia.

Szybko stał się pan ulubieńcem kibiców Falubazu. Nie wyobrażali sobie drużyny bez pana w składzie.

Jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu. Na każdym kroku czuję wsparcie klubu i fanów. To bardzo ważne w życiu i karierze zawodnika, aby przechodzić przez momenty kryzysowe wspólnie.  Zarówno klub, jak i kibice z Zielonej Góry udowodnili mi, że mogę na nich liczyć.

Jakie są pana cele na sezon 2020, awans do cyklu GP chodzi panu po głowie?

Głównym celem jest powrót do grona najlepszych zawodników świata. Oczywiście, chciałbym osiągnąć też dobry wynik w SEC, ponieważ jest to jedyne miejsce, w którym mogę wywalczyć spory sukces indywidualny w tym roku, oprócz oczywiście finału indywidualnych mistrzostw Danii.

Zobacz również: Koronawirus doprowadzi do trzęsień w klubach. Szykuje się najciekawszy okres transferowy od lat?
Zobacz także: Koronawirus wystawi kosztowną fakturę. Kluby i zawodnicy bez milionów

Źródło artykułu: