Tomasz Lorek zaprasza na mecz Wolverhampton - Eastbourne

Polsat Sport Extra pokaże w poniedziałek na żywo mecz Elite League: Wolverhampton Wolves - Eastbourne Eagles. Sytuację obu drużyn przybliża komentator Polsatu, Tomasz Lorek.

17 grudnia 2009 roku, legendarny żużlowiec Wolverhampton Wolves - Peter Karlsson będzie obchodził swe 40 urodziny. Szwed zaskakuje długowiecznością, choć w dziejach ligi brytyjskiej bywały przykłady jeszcze starszych żużlowców, którzy nie potrafili rozstać się z motocyklem. W 1968 roku w zespole Poole Pirates ścigał się 45-letni Tony Lewis, dziesięć lat później plastron "Piratów" przywdział również 45-letni Colin Gooddy. Prawdziwym przebojem wyspiarskiej ligi był jednak Jimmy Squibb, który w 1973 roku potrafił zdobyć jeszcze 1 punkt w 3 wyścigach. Squibb dokonał tej sztuki mając 51 lat w meczu pomiędzy zespołami z Oxfordu i Poole! Nie sięgając daleko wstecz, 44-letni Paul Fry wsparł ekipę Poole 7 punktami w 7 startach podczas meczu rozegranego 17 czerwca tego roku przy Wimborne Road.

Peter Karlsson ma opinię człowieka darzonego ogromnym szacunkiem w brytyjskim środowisku żużlowym. - Nieocenioną zaletą Petera jest spokój. On nie biega po parkingu i nie wrzeszczy na nikogo jak to mają w zwyczaju inni kapitanowie drużyn. Chłopcy nie powiedzą tego Peterowi w twarz, ale często mrugają do mnie znacząco okiem sugerując, że chcą pogadać na osobności. Opowiadają mi jaki to miły koleżka z tego Petera. Siada na ławeczce i w pozytywny sposób nastawia ich do żużlowej profesji. Nie szczędzi czasu młodzieży i często podróżuje z nimi na lotnisko objaśniając po drodze tajemnice rzemiosła. Perswazja w ustach Petera Karlssona jest lekkostrawna, bo Szwed zakrapia swe prelekcje dobrym poczuciem humoru. Oto tajemnica jego popularności - wyjaśnia Peter Adams, wieloletni menedżer "Wilków".

Dla "Pikeja" (skrót pochodzi od fonetycznego brzmienia pierwszych liter imienia i nazwiska w języku angielskim) jest to 13 sezon w barwach Wolverhampton. Szwed nie waha się ani chwilę, aby nazwać stadion na Monmore Green swoim drugim domem. - Spędziłem parę lat jeżdżąc w innych zespołach niż Wolverhampton. Przyczyny takich roszad kadrowych były rozmaite. Bywało tak, że nie pasowałem do "Wilków" z powodu średniej meczowej, ale było też tak, że chciałem odpocząć od Anglii i spróbować z ciekawości ligi rosyjskiej lub odchudzić kalendarz startów. W moim życiu był też taki okres, gdy bardzo chciałem wrócić na Wyspy, ale nie mogłem przywdziać plastronu Wolverhampton, bo opcja budowy zespołu zakładała odmłodzenie ekipy, więc wylądowałem w Peterborough. Uważam, że płodozmian ma tylko dobre strony. Masz szansę obserwować jak funkcjonują inne kluby, poznajesz nowych ludzi, podchodzisz z dystansem do wielu tematów. Robisz to po to, aby po latach włóczęgi zapukać do drzwi Wolverhampton, spojrzeć na szatnię, park maszyn, oszkloną restaurację i przekonać się, że oto wróciłem do domu – wyznaje "Pikej".

Karlsson przyrównuje tegoroczną ekipę "Wilków" do idealnego zestawu piosenek przygotowanego przez zawodowego didżeja. Jest miejsce na angielską klasykę (Adam Skórnicki), zaprawionego w bojach Freddie Lindgrena i młodzież kipiącą charakterem (Woffinden, Proctor, Klindt). Karlsson sięgał z Wolverhampton po dwa tytuły drużynowego mistrza Anglii w latach 1996 i 2002 i wie co czują młodzi chłopcy, gdy do boju prowadzi ich taki weteran. - Też byłem kiedyś młody i wiem, że Wuffy, Nicolai i Ty chcą być lepsi ode mnie. To bardzo zdrowe podejście. Pamiętam, że byłem zadziorny w ich wieku i wychodziłem z siebie, żeby pokazać starym wyjadaczom, że coś potrafię. To normalne i cieszę się, że mamy taką konkurencję w zespole, która pachnie zdrowym klimatem - przyznaje Szwed. Właśnie w okresie młodości Peter zdobył dwa złote medale w indywidualnych mistrzostwach Szwecji (1989, 1991). Zapowiadał się na świetnego żużlowca. Wystąpił co prawda w 49 turniejach Grand Prix wliczając w to jeden wyścig w premierowej odsłonie GP w 1995 roku we Wrocławiu. "PK" zastąpił wówczas z rezerwy kontuzjowanego Duńczyka Tommy Knudsena. Karlsson ma prawo czuć niedosyt związany ze ściganiem się w elicie, bo błysnął po prawdzie jeno dwa razy - w 1996 roku był drugi w GP Niemiec, a w 1998 roku uplasował się na trzecim miejscu w GP Szwecji.

- Jasne, że chciałbym legitymować się lepszymi rezultatami. Szkopuł w tym, że walka w Grand Prix przypomina odwijanie taśmy z piętnastym wyścigiem. Niby ten sam żużel co w lidze, a jednak trzeba zmienić technikę wspinaczki. To tak jakby przenieść się z Alp w Himalaje. Podejście mentalne do wyścigów w GP musi być odmienne. Trzeba zamienić się w zwierzątko, które przestaje być kolegą w stadzie. Z perspektywy czasu oceniam, że chyba zabrakło mi umiejętności totalnego wyłączenia się na innych, zaciętości i agresywności. Myślę, że to po prostu trzeba mieć w sobie - podsumowuje Peter.

Szwed nie miał też szczęścia do zmian regulaminowych. Potrafił uzbierać mnóstwo punktów w głównej części turnieju GP Challenge, aby zawalić start w najważniejszym, finałowym wyścigu. - Z niewiadomych przyczyn, nie potrafiłem skoncentrować się na ostatnim biegu. Nie sądzę, że ówczesny system był sprawiedliwy, bo biorąc pod uwagę zdobycz punktową w 20 wyścigach, powinienem awansować, ale władze FIM-u chciały uatrakcyjnienia eliminacji, a ja nie wytrzymywałem presji - wspomina Peter. Szwed jest stworzony do jazdy zespołowej. Po dziś dzień uważa, że Drużynowy Puchar Świata w 2004 roku był najwspanialszym występem w kadrze "Trzech Koron". - To był wyjątkowy tydzień. Odjechaliśmy fajne zawody w Eastbourne, a później przenieśliśmy się do naszej bazy w nadmorskim Brighton, żeby zrelaksować się przed finałem w Poole. Może kluczem do sukcesu był fakt, że cały czas przebywaliśmy na angielskim wybrzeżu? - żartuje Peter.

Karlsson twierdzi, że potrzeba niesłychanej dozy subtelności i umiejętności wsłuchania się we własny organizm jeśli pragnie znaleźć się równowagę startową. Sam nie ukrywa, że nie ma patentu na mądrość pomimo lat przywdziewania szat żużlowego nomada. - Jeśli zarabiasz na życie łamiąc motocykl na łuku, musisz wiedzieć, że podróże wysysają z ciebie mnóstwo sił. Kolejki na lotniskach, wieczny stres czy zdążysz na samolot, nie wiadomo czy nie odwołają lotu, godziny spędzone w zamkniętych pomieszczeniach - te wszystkie elementy sprawiają, że jazda na motocyklu mniej męczy od podróży. Z drugiej strony każdy żużlowiec wie, że potrzebujesz częstych występów, aby nie zatracić ostrości jazdy i swobody ścigania się. Dylemat najlepiej rozwiązuje Jason Crump, który potrafił odszukać idealny balans i uniknął nadmiernego zmęczenia zachowując jednocześnie odpowiednią częstotliwość startów - zauważa kapitan Wolverhampton.

Sam "Crumpie" przyznaje, że jest bardziej zrelaksowany dzięki temu, że zrezygnował z występów w Belle Vue Aces. - Jazda na żużlu sprawia mi znowu frajdę. Jednak przyznaję, że gdy byłem młodym koleżką takim jak dziś jest Freddie Lindgren, startowałem 4 albo 5 razy w tygodniu. Gdy miałem dzień lub dwa dni wolnego w tygodniu, od razu denerwowałem się, że tonę w nieróbstwie. Prawda jest jednak taka, że gdy starzejesz się, coraz trudniej wstaje się rano z łóżka i trzeba przemeblować harmonogram startów chcąc zachować świeżość. Redukcja imprez sprawiła, że czuję się szczęśliwy nie tylko na torze, ale również w życiu prywatnym. Jadę na zawody i cieszę się jak dziecko, że będę mógł ścigać się z rywalami - komentuje Australijczyk.

Gdyby Peterowi nie wypominano wieku i gdyby zachował więcej zimnej krwi podczas eliminacji do Grand Prix, dziś podziwiano by jego jazdę w Singapurze, Indiach, Rosji i Republice Południowej Afryki. Począwszy od GP w Cardiff poszerzył się krąg państw, które zamawiają przekaz na żywo z zawodów Grand Prix. Co więcej, w kolejce do organizacji rund MŚ czeka Chorwacja, Norwegia, Nowa Zelandia, Australia i polskie miasta, które jeszcze nie gościły elity żużlowców. Karlsson uważa polską ligę za najlepszą na świecie. - Szwecja dysponuje dobrą ligą, ale nie ma szerokiego podłoża sponsorskiego. Kluby Elitserien musiały renegocjować kontrakty, żeby zamknąć zaplanowany budżet. Tony Rickardsson pomógł żużlowi w Szwecji uzyskać status sportu zauważalnego przez szerszą publiczność, ale kilka klubów wciąż boryka się z problemami. Smederna i Vastervik straciły łącznie w ubiegłym roku około 320 tysięcy funtów. Polska ma ligę na wyższym poziomie aniżeli Szwecja. Prawdopodobnie powieszą mnie w ojczyźnie, gdy to przeczytają, ale Polska zasługuje na palmę pierwszeństwa - podsumowuje Peter.

Gdy Karlsson przyjechał do Anglii w 1990 roku, aby zacząć przygodę z ligą brytyjską, Wyspiarze szczycili się mianem najlepszego gruntu do kreowania późniejszych mistrzów świata. Najbardziej rozbudowany system rozgrywek wciąż znajduje się w Wielkiej Brytanii, ale "PK" ubolewa, że na trybunach nie ma pęczniejących tłumów. - Nie można obwiniać recesji i kiepskiej sytuacji ekonomicznej za taką frekwencję na trybunach. Były tłuste lata, gdy ludzie nie zaglądali w portfel z taką ostrożnością jak dziś, a mimo to nie było wielkich tłumów na meczach. Speedway nie jest modny na Wyspach. Może kilka tytułów mistrza świata dla Anglika odmieniłoby ten stan rzeczy? - zastanawia się Karlsson.

"PK" zapomina, że oprócz kibiców na stadionie we współczesnej dobie integralną rolę odgrywa widownia telewizyjna, która z roku na rok rośnie ze względu na znakomitą realizację żużla przez Sky Sports. Poza tym, Brytyjczycy są zakochani w sportach motorowych. Silverstone, Mallory Park (tor do motocrossu, który gromadzi 80 tysięcy fanów podczas Motocross de Nations), wyścigi superbike’ów na Brands Hatch czy tłumy na trialu (dwunastokrotny mistrz świata w trialu, Dougie Lampkin wspaniale rozreklamował ten sport wśród Wyspiarzy) to dowody miłości do błogiego hałasu. Zdanie to podziela Adam Skórnicki, który twierdzi, że Anglia pozostaje wciąż miejscem godnym odwiedzin. - Nie trzeba spędzać tu całego życia, ale chcąc nauczyć się kultury ścigania, trzeba przyjechać na Wyspy. Chris van Straaten, promotor Wolverhampton podróżuje po Anglii, szuka talentów, szpera po najdzikszych torach. Chce wychwycić młodzież, która później nabiera szlifów i mozolnie uczy się fachu. Trochę inaczej niż u nas, gdzie zawodników kusi się walizką pieniędzy zamiast programem szkolenia z umiarkowanym systemem premii - zauważa indywidualny mistrz Polski’2008.

"Skóra" jeździł w Eastbourne w sobotę 4 lipca występując w zespole "Orłów" jako gość. Nie był to wspaniały występ, ale nikt z nas nie jest bezbłędną maszyną. Obok Adama punkty dla Eastbourne zdobywał również Nicolai Klindt, zdolny Duńczyk, którym opiekuje się troskliwie Peter Adams. Eastbourne przegrało ważny mecz z Peterborough 44:46. Wpływ na porażkę miała absencja Davida Watta i Lukasa Drymla, którzy walczyli o awans do GP Challenge w półfinale w szwedzkiej Motali. Małym pocieszeniem dla Boba Dugarda jest fakt, że zarówno "Wattie" (ksywka Australijczyka) jak i "Bubi" (ksywka Czecha) przebrnęli przez półfinał, skoro uciekła szansa na pokonanie "Panter". Peterborough też jechało osłabione brakiem Bjerre (wygrał w Motali) i Alesa Drymla (odpadł w Daugavpils). Jednak absencja dwójki: Wattie i Bubi miała większe znaczenie dla "Orłów". W czwartek 2 lipca w Peterborough, Eastbourne dzielnie stawiło opór ekipie Trevora Swalesa ulegając zaledwie 42:48, więc apetyty przed rewanżem były spore. Niestety, nie było gorączki sobotniej nocy w Arlington.

W poniedziałkowy wieczór "Orły" staną przed zadaniem z gatunku mission impossible. Simon Gustafsson musi posłuchać rad Davida Norrisa od początku meczu. Przed tygodniem Szwed miał 3 zera, zwiesił głowę i wtedy podszedł do niego Norris. Zmienił ustawienie motocykla Simona i Gustafsson przywiózł 2 z bonusem i trójkę w 14 wyścigu. Sporo będzie zależeć od postawy Watta i Woodwarda. Jak dotychczas, Eastbourne przegrało dwukrotnie z Wolverhampton. U siebie "Orły" uległy "Wilkom" dwoma oczkami (45:47), a na Monmore Green Wolverhampton wyraźnie pokonało Eastbourne w stosunku 55:39. Czy "Wilki" uczynią kolejny krok w stronę tytułu mistrzowskiego? Przekonaj się o tym oglądając mecz ligi brytyjskiej na Polsacie Sport Extra, w poniedziałek 6 lipca, o godz. 20.30. Powtórki meczu Wolverhampton - Eastbourne we wtorek 7 lipca na Polsacie Sport Extra o godz. 7.00., środa, 8 lipca, Polsat Sport Extra, godz. 8.10.

Tomasz Lorek

Źródło artykułu: