W tegorocznym sezonie Krzysztof Kasprzak miał swoje problemy, lepsze występy przeplatał słabszymi. Zresztą średnia biegowa w PGE Ekstralidze na poziomie 1,681 punktu na wyścig mówi sama za siebie. Wielkiej tragedii nie było, ale to nie był sezon marzeń w wykonaniu reprezentanta Polski.
W końcówce rozgrywek żużlowiec truly.work Stali Gorzów pokazał jednak, że może ścigać się na wysokim poziomie. I właśnie na tym chce budować przygotowania pod kątem sezonu 2020.
- Na pewno lepiej kończyć sezon z wysoką formą niż z kiepską. W ostatnim miesiącu, gdy w klubie był nowy prezes, widziałem, że coś się zmienia i idzie w dobrą stronę. Wiedziałem, że jeśli nie podniosę swojego tegorocznego poziomu, na zimę będzie będzie źle. Każdy chce mieć przecież mocnego zawodnika - mówi Kasprzak.
- Ostatni miesiąc mocno przepracowałem, dokupiłem kolejny sprzęt, przez trzema ostatnimi meczami miałem warsztat, jakby to był początek sezonu - zdradza reprezentant Polski, który na koniec sezonu był skuteczny w barażu o PGE Ekstraligę, na dokładkę wygrał z kompletem punktów turniej o Złoty Kask. Ten odbył się na torze w Gdańsku, za którym Kasprzak nie przepada.
- To dało mi nowy wiatr w żagle. Jestem gotowy, by w przyszłym roku walczyć o Grand Prix, a ze Stalą Gorzów i play-off i jak najlepszy wynik - zapowiada polski żużlowiec.
- Po wygranym Złotym Kasku i rozmowach z trenerami Markiem Cieślakiem i Stanisławem Chomskim doszedłem do wniosku, że w żużlu mam jeszcze trochę do zrobienia w żużlu. W sezonie 2020 pojadę wszystko, co się da: eliminacje SEC, eliminacje Grand Prix, IMP. Będę chciał ponownie wygrywać, bo końcówka tego sezonu dała mi powera. Znów spodobało mi się wygrywanie - podkreśla Krzysztof Kasprzak.
Zobacz też:
Żużel. Giełda transferowa. Włókniarz wyda o milion więcej, a Falubaz oszczędzi. Prezes Stali musiał sypnąć groszem
Żużel. Kasprzak stracił wiarygodność wśród prezesów. Kłamał w żywe oczy, powinien przeprosić
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota zszokował kibiców. "Lekarz w Polsce widząc moją nogę zbladł"