Żużel. Adam Jaźwiecki popiera trenera Cieślaka. "Zawodnikom brakuje wychowania. Dziwię się Janowskiemu"

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Andrzej Rusko i Maciej Janowski.
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Andrzej Rusko i Maciej Janowski.

- Proszę mi powiedzieć, czy Piątek, Zieliński czy Milik wystawiliby Brzęczkowi L-4, bo nie chcą przyjechać na kadrę? - pyta znany dziennikarz Adam Jaźwiecki. Sugeruje również, że zawodnicy dużo zarabiają, a nie wykazują szacunku i wychowania.

Od kilku dni temat zwolnień lekarskich czwórki zawodników: Macieja Janowskiego, Maksyma Drabika, Piotra Pawlickiego oraz Przemysława Pawlickiego nie ustaje. W poniedziałek ostre stanowisko w tej sprawie zajął trener reprezentacji Polski Marek Cieślak. Oznajmił, że przez najbliższy rok wszyscy odpoczną sobie od przygody z kadrą, bo bynajmniej nie zamierza do nich wysyłać powołań. L-4 to jedno, ale żużlowcy nie odbierali także telefonów od trenera, co także mocno go zabolało.

Co ciekawe, ten precedens zdaje się być pierwszym w historii polskiego żużla. W najnowszej historii dyscypliny nie zdarzyło się jeszcze, żeby trener z kogoś oficjalnie zrezygnował z przyczyn dyscyplinarnych. Taka sytuacja nie miała miejsca, bo do tej pory zawodnicy starty z Orłem na piersi traktowali jako największe wyróżnienie. Przykład przez lata dawał  Tomasz Gollob i inni żużlowcy, którzy jeździli w kadrze nawet, gdy ta nie miała tak mocnych sponsorów jak teraz.

Żużel. Mocne słowa trenera kadry Marka Cieślaka. Janowski, Pawliccy i Drabik wylatują z kadry (wywiad). CZYTAJ WIĘCEJ!

- Różne były w historii światowego żużla przypadki niepowoływania zawodników do reprezentacji, ale w tej sytuacji mówimy o zbiorowym L-4 i karze - mówi nam Adam Jaźwiecki, szanowany w środowisku dziennikarz żużlowy. -  Myślę, że dla każdego zawodnika powołanie do kadry powinno być najwyższym zaszczytem. Proszę mi powiedzieć, czy Piątek, Zieliński czy Milik wystawiliby Brzęczkowi L-4, bo nie chcą przyjechać na kadrę? I to niezależnie, jaką rangę taki mecz miałby mieć. Uważam, że za dobrze dzieje się finansowo w żużlu, skoro sami zawodnicy sobie wybierają, gdzie chcą jechać. Trenera Cieślaka stać na to, aby nie powoływać takich zawodników w sytuacjach dwuznacznych. A właśnie z taką sytuacją mamy obecnie do czynienia - podkreśla.

ZOBACZ WIDEO: Eliminacje Euro 2020: Polska - Macedonia Północna. Chłodna głowa Szymańskiego. "Nie chcę żebyście mówili, że już wywalczyłem miejsce w składzie reprezentacji"

Naszego rozmówcę najbardziej zaskoczyło zachowanie Janowskiego. To przecież zawodnik, który dorastał pod okiem trenera Cieślaka. Szkoleniowiec zawsze darzył go szczególną słabością. W ostatnich sezonach wrocławianin był też kapitanem reprezentacji. - Dziwię się, że Maciej Janowski wybrał taki wariant zachowania. Zawsze uważałem go za poważniejszego zawodnika. Był też ulubieńcem Marka Cieślaka. Oczywiście to nic nie znaczy, ale trzeba się szanować. Reprezentowanie barw narodowych to jedno, ale szacunek do trenera to drugie. Tego w tym wszystkim nie widzę. Mając nawet 39 stopni gorączki można przecież zadzwonić i wytłumaczyć swoją absencję. Trochę więcej kindersztuby - zaznacza.

Podczas gdy wspomniana czwórka wykazała się wyjątkową ignorancją względem reprezentacji i jej trenera, zupełnie inną postawę wykazał Bartosz Zmarzlik. W sobotnim meczu Polska - Reszta Świata w Rybniku pojechał pomimo ostrego zatrucia. - Na podkreślenie zasługuje fakt, że Bartosz Zmarzlik, który miał chorobę jelitową wystartował. Byłem też świadkiem jak on z szacunkiem odnosi się do każdego kibica. Zawodnik musi szanować kibiców - nie tylko trenera. Przecież Bartosz mógłby nawet nie jechać na baraż do Ostrowa, bo i tak Stal miała pewne utrzymanie. Ale on wystartował i pokazał się fanom jako mistrz świata. To jest prawidłowa postawa - podsumowuje Adam Jaźwiecki.

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Drabik stracił talon na 8 tysięcy litrów benzyny. A może być jeszcze gorzej

Źródło artykułu: