Krzysztof Jabłoński: Dojrzewałem do tej decyzji, by bez zbędnej rozpaczy przejść na emeryturę (wywiad)

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Przemysław Pawlicki z Krzysztofem Jabłońskim.
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Przemysław Pawlicki z Krzysztofem Jabłońskim.

28 września w Gnieźnie odbędzie się turniej z okazji zakończenia 25-letniej kariery Krzysztofa Jabłońskiego. - Kiedyś trzeba powiedzieć pass, wieku się nie oszuka - przyznaje były już zawodnik.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Ewelina Bielawska, WP SportoweFakty: Czy już oficjalnie zapadła decyzja o zakończeniu przez pana kariery?
Krzysztof Jabłoński[/b]

: Tak, długo nosiłem się z zamiarem zawieszenia kewlaru na kołku. Wieku się nie oszuka. Myślę, że te 25 lat zaangażowania się jako zawodnik wystarczy. Wielką falą idzie już młode pokolenie, które nas, leciwych zawodników po prostu wypiera. A ja wyznaję zasadę, że nic na siłę.

Pan miał to szczęście, że raczej omijały pana kontuzje.

Jestem wdzięczny, że udało mi się w zdrowiu zakończyć przygodę ze sportem jako wyczynowy  zawodnik. Kolejne wyzwania przede mną.

Ostatni raz oficjalnie jako zawodnik startował pan w sezonie 2017. Mimo wszystko sporadycznie można było zobaczyć pana na motocyklu co jakiś czas. Rozumiem, że kusiło?

Tak samo byłem w pogotowiu i w zeszłym roku w Zielonej Górze. Dużo nie brakowało, a doczekałbym się tego debiutu ligowego. Nie byłem już zainteresowany startami w niższych klasach.

ZOBACZ WIDEO: Stal jest już po słowie z Kasprzakiem. Ucieczki z Gorzowa raczej nie będzie

Zobacz także: Moje propozycje zmian w regulaminie. Po co ta kłótnia o juniora? Jedźmy bez

Końcówka kariery była już nieco połączona z pracami tunera i trenera.

Prowadziłem przed dwoma laty drużynę Startu Gniezno. To był fajny czas. Awansowaliśmy. Ostatnio byłem trenerem techniczno-sprzętowym od juniorów w Zielonej Górze. W tym natomiast byłem w teamie Przemka Pawlickiego jako inżynier wyścigowy.

Rozumiem, że po zakończeniu kariery ta funkcja trenersko - tunerska będzie rozwijana?

Ciągle staram się ulepszać strefę silnikową. Teraz już na szerszą skalę. Dodatkowo kształcę się w zakresie trenerskim jak i tunerskim. Wszystko sprawnie układa mi się w jedną całość. Co będzie w przyszłości? Zobaczymy. Na razie podoba mi się ta wędrówka.

Jakie momenty kariery będą najlepiej wspominane?

Na pewno finał Mistrzostw Świata Juniorów z Piły z 1998 roku. Do tego finał Mistrzostw Europy w Miszkolcu w 2006 roku. Oczywiście złoto z Falubazem z 2013 roku. Generalnie sporo jest takich "perełek", które przy wspomnieniach wywołują uśmiech na mej twarzy.

Czy żużel mocno zmienił pana życie?

Kiedy zaczynałem karierę byłem zupełnie innym człowiekiem. Teraz dojrzałem do pewnych spraw. Wcześniej w ogóle nie potrafiłem przegrywać, wiele rzeczy nie umiałem ogarnąć. Wiadomo, że wszystko przychodzi z czasem. Cieszę się, że udało mi się "dorosnąć" i płynnie bez zbędnej rozpaczy odchodzę na tę emeryturę. Miło, że mogę zorganizować sobie taką imprezę pożegnalną dla moich kibiców i sponsorów. Będzie to dla nich jakaś forma podziękowania

A zdarzyło się może przez te lata kariery coś, co nie będzie dobrze zapamiętane?

Było kilka przypadków, za które już przeprosiłem i jeszcze raz mogę to powtórzyć. Jako młody i mało stabilny w emocjach człowiek robi różne głupoty. Wydaje mi się, że mogłem obrazić trochę osób po drodze. Na pewno też niemile wspomina się swoje porażki. To jest jednak część sportu, że jedni muszą przegrać, by drudzy mogli wygrać. Na szczęście tych miłych migawek i przyjemniejszych epizodów z wygranymi jest znacznie więcej. Gdybym na swoim koncie zapisał lwią część mniej udanych sezonów, to przez 25 lat raczej nikt by mnie nie kontraktował.

Przed nami turniej pożegnalny z silną obsadą. To wspaniałe, że tak wielu zawodników chętnie będzie uczestniczyć w tej imprezie.

Dokładnie, jestem mega pozytywnie tym zaskoczony. Serdecznie im za to dziękuję. Nie spodziewałem się tak ochoczego odzewu, a wręcz wahałem się z telefonowaniem do niektórych kolegów. Zakładałem z góry, że nie ma szans na występ poszczególnych "rajderów". Tymczasem sprawili mi przemiłą niespodziankę. Wśród zaproszonych gości będą również: Adam Skórnicki, Robert Kościecha i Mariusz Puszakowski. Wraz z nimi szykujemy po zakończeniu zawodów coś ekstra. Zapowiada się, że będzie ciekawie, a więc nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zaprosić wszystkich na stadion. Będzie się działo!

Zobacz także: Tomasz Gollob poleci do USA na rehabilitację. Operacja przełożona na 2020 rok

Źródło artykułu: