Wychowanek Polonii Bydgoszcz był obok Bartosza Zmarzlika najlepszym zawodnikiem gospodarzy piątkowego starcia. Poza jednym słabszym biegiem pojechał wręcz perfekcyjnie, ale do jego poziomu nie dopasowali się pozostali koledzy. Przez to gorzowian, zamiast wakacji, czeka jeszcze dwumecz barażowy.
- Chciałem, żeby to był ostatni mecz. Wolałbym zrobić trzy punkty, ale żeby drużyna wygrała. Bardzo się staraliśmy, naprawdę. Staramy się wykrzesać z siebie tyle, ile się da. To naprawdę wielka zagadka dla nas, dlaczego zdarza się, że wygrywamy z niepokonaną drużyną, a po chwili przegrywamy z zespołem, który jest osłabiony. Nie wiem, czemu tak się dzieje. Wiem, że zawiedliśmy naszych kibiców w tym sezonie. Nie pozostaje nic innego, jak wygrać ten baraż, który nas czeka i wyciągnąć wnioski na przyszły rok - mówił, niemogący uwierzyć w to, co się wydarzyło, Szymon Woźniak.
26-latek może mówić o sporym szczęściu. W 15. biegu wziął udział w wypadku, który spowodował Leon Madsen. Polak nie doznał żadnego urazu, ale trochę gorzej miała się jego maszyna. - Na szczęście nic się nie stało. Dziękuję chłopakom, że zdążyli przygotować ten sam motocykl, który nie był do końca sprawny. Kilku elementów mi brakowało i musiałem improwizować. Nie czułem się komfortowo w ostatnim wyścigu w powtórce. Tym bardziej się cieszę, że udało się dowieźć 5:1 i chociaż na osłodę dla naszych kibiców zremisowaliśmy ten mecz, a nie przegraliśmy - przyznał żużlowiec.
ZOBACZ WIDEO Guzowski: Rozmawiam z Gollobem o kontuzji. Mówimy sobie, że jutro będzie lepiej
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Zardzewiały Anders Thomsen nie pomógł Stali. Duńczyk nadal odczuwa ból
Dla truly.work Stali Gorzów obecny sezon jest kompletnie nieudany. Spotkanie z forBET Włókniarzem Częstochowa było jego odpowiednim podsumowaniem, bowiem znów brakowało niewiele.
- Nie wiem, czy to widać na torze, czy nie, ale wydaje mi się, że nas mobilizować nie trzeba. Te słabe wyniki nie wynikają z braku mobilizacji. Proszę mi wierzyć. Wszyscy zawodnicy, mechanicy, trener, toromistrz, po prostu wszyscy pracujemy. W piątek pracowaliśmy tak, jak w meczu z Unią Leszno, ale tym razem nie trafiliśmy, czegoś nam zabrakło i na pewno będziemy to spotkanie wnikliwie analizować - zdradził Woźniak.
Za miesiąc ostateczna rozgrywka o utrzymanie gorzowskiej drużyny w PGE Ekstralidze. Najpierw trzeba się jeszcze oswoić z ta myślą. - Póki co, to muszę przetrawić to, że w tych barażach w ogóle się znaleźliśmy, bo personalnie jest to dla mnie wielki cios. Noc będzie dla mnie trudna i dopiero na następny dzień zacznę się zastanawiać nad przyszłością - mówił bez ogródek zawodnik Stali.
ZOBACZ TAKŻE: Zawodnicy po licencji nie potrafią jeździć.
Nie brakuje już także pytań o dalszą przeszłość. W kuluarach mówi się o zakusach innych klubów na Woźniaka. - To nie jest pytanie na ten moment. Póki co została mi jeszcze praca do wykonania. Każdy z nas miał swoje mniejsze lub większe potknięcia w tym sezonie. Każdy z nas jest tak samo odpowiedzialny za to, że musimy ten baraż pojechać. Myślenie o przyszłości w tym momencie byłoby co najmniej nieodpowiedzialne - powiedział.
On sam bliższy jest raczej pozostania w dotychczasowym zespole. - Czuję się dobrze w Gorzowie. Jestem naprawdę wyśmienicie traktowany przez kibiców, za co im dziękuję. Ich wsparcie jest bardzo ciepłe i widoczne. Dobrze współpracuje mi się z trenerem, z chłopakami z drużyny. Z Bartkiem jesteśmy przyjaciółmi już od lat. Niczego mi w Stali nie brakuje. Mam nadzieję, że zarząd po tym sezonie, pomimo tej wpadki, będzie chciał również ze mną współpracować - zakończył Szymon Woźniak.