Zawodnicy Speedway Wandy Kraków opowiadają, że prezes Paweł Sadzikowski wpisuje ich do awizowanego składu na spotkanie, obiecując w zamian uregulowanie części zaległości jeszcze przed meczem. Potem jednak wycofuje się z ustaleń, mówiąc, że pieniędzy nie ma. Żużlowcy na 24 godziny przed spotkaniem zostają na lodzie. Kasy nie ma, a z udziału w zawodach boją się rezygnować, żeby przypadkiem prezes nie wlepił im kary.
W PZM wiedzą oczywiście o zaległościach Wandy, ale jak tłumaczą, twardych dowodów nie mają. - W zasadzie to jest temat dla komisji licencyjnej, bo klub ma nadzorowaną - mówi nam Zbigniew Fiałkowski z GKSŻ. - My formalnie nic o zaległościach wobec zawodników nie wiemy, bo choć mogą już zgłaszać pierwsze zaległości za ten sezon, to żaden tego nie zrobił. Wpłynęły do nas pisma od sędziów, komisarzy i osób funkcyjnych, którzy nie dostali od Wandy swoich wynagrodzeń. Wysłaliśmy do klubu wezwania do zapłaty i duża część tych zaległości została uregulowana.
Czytaj także: Ksiądz od Aniołów. Spotkał się z Wardem i Sullivanem
Zawodnik po wystawieniu faktury powinien być rozliczony w ciągu 81 dni. Żużlowcy Wandy wolą jednak nie wystawiać faktur, bo widzą, że prezes nie płaci, więc nie mieliby z czego odprowadzić podatku i VAT-u. Z naszych ustaleń wynika, że Wanda zalega wszystkim swoim zawodnikom. Przykładowo Wojciechowi Lisieckiemu 40, a Sebastianowi Niedźwiedziowi 27 tysięcy złotych. Kasy nie dostali startujący rok temu juniorzy Bartłomiej Kowalski i Patryk Zieliński. Jednemu z zagranicznych klub był winny 70 tysięcy, ale prezes miał ukarać zawodnika za złamanie kilku punktów regulaminu i potrącił mu 50 tysięcy.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob krytycznie o kwalifikacjach czasowych w Grand Prix. Nazywa je randką w ciemno
- Zmieniamy regulaminy, tak by wykluczyć możliwość pojawiania się tego typu sytuacji - mówi nam Krzysztof Cegielski, szef stowarzyszenia zawodników. - Mimo zmian przepisów dalej są jednak problemy z klubami, które nie płacą i nie muszą, bo nie grożą im żadne kary. Licencje nadzorowane nie są nadzorowane, skoro żużlowcy nie potrafią odzyskać swoich pieniędzy - dodaje Cegielski.
W PZM upierają się oczywiście, że wszystko jest monitorowane, a odpowiednie wnioski zostaną we właściwym czasie wyciągnięte. A co mówi prezes Wandy? - Klub ma zaległości wobec zawodników z poprzedniego sezonu - pisze nam Sadzikowski. - Nigdy nikt w klubie takiemu stanowi rzeczy nie zaprzeczał. Mała frekwencja i zarazem utrata sponsora tytularnego oraz umowy reklamowe wypłacane w transzach powodują, że pojawiają się przestoje w płatnościach.
Czytaj także: Ostafiński o Grand Prix w wersji lajt i Get Well, gdzie może wrócić stare
- Klub jednak cały czas prowadzi rozmowy ze sponsorami i podpisuje nowe umowy reklamowe, które to pozwalają regulować zaległości w częściach. Zaległości są spłacane i będą spłacane - tymi słowami prezes Wandy podsumowuje przysłanego nam sms-a.
Tak czy inaczej, mamy jakieś błędne koło, a w środowisku już słychać, że PZM niepotrzebnie litował się nad Wandą, bo klub nie tylko nie wywiązał się z obietnic, ale i narobił nowych długów.
Wanda KRAKÓW - degeneraci.
Co za badziewiackie miasto !!
Syf na syfie i syfem pogania !