Sporo działo się przed startem ósmego biegu meczu PGE Ekstraligi pomiędzy MRGARDEN GKM-em Grudziądz a truly.work Stalą Gorzów. Na kilka sekund przed uruchomieniem maszyny startowej, zdefektował motocykl Artioma Łaguty i Rosjanin został wykluczony z powtórki.
Wydawało się, że wykluczenie Łaguty to ogromna szansa dla gorzowian. Osamotniony młodzieżowiec Marcin Turowski miał bowiem się zmierzyć z Szymonem Woźniakiem i Peterem Kildemandem. Podwójne zwycięstwo gości mogłoby mieć ogromny wpływ na dalsze losy spotkania.
Czytaj także: Armia kibiców z Lublina jedzie do Torunia
Wtedy jednak fatalnie zachował się Kildemand. Duńczyk postanowił odjechać od taśmy, korzystając z momentu przerwy związanego z faktem, że Łaguta odprowadzał swój zdefektowany motocykl do parku maszyn. Tyle że zgodnie z regulaminem, Kildemand nie miał prawa ruszać się ze swojego pola startowego.
ZOBACZ WIDEO: Tuner o dopingu i nitro, które daje silnikom kopa
W tej sytuacji sędzia Piotr Lis postanowił wykluczyć Kildemanda, a kibice zobaczyli jedynie pojedynek Woźniaka z Turowskim. Zamiast możliwego 5:1, goście przywieźli do mety wygraną 3:2.
Czytaj także: Czerwona lampka w Speed Car Motorze
- To był juniorski błąd. Może stres przed startem zrobił swoje i Peter zapomniał jakie są zasady. Zawodnicy powinni stać na swoich miejscach. Wiadomo, że wtedy są problemy z goglami, że one potrafią parować, ale z tym trzeba sobie radzić w inny sposób niż odjeżdżając spod taśmy - skomentował sytuację Rafał Dobrucki na antenie Eleven Sports.