Plan był następujący: po turnieju kwalifikacyjnym do Grand Prix Challenge we francuskim Lamothe-Landerron Szymon Woźniak miał wylecieć z Bordeaux (o 6:30) do Amsterdamu, następnie miała czekać go podróż z Amsterdamu do Berlina, gdzie miał wylądować o 11:30. Ze stolicy Niemiec, już na kołach, miał dojechać do Gorzowa na mecz jego truly.work Stali z Get Well Toruń.
W tym przypadku cała logistyka została mocno zachwiana przez przewoźnika lotniczego, z usług którego miał skorzystać Woźniak. - W sobotę, o 19:59, dostałem wiadomość od przewoźnika, że mój lot z Bordeaux do Amsterdamu został opóźniony o dwie godziny, a o 20:00 zamykali biuro obsługi klienta. Dla mnie są oszustami i na pewno tego tak nie zostawię - mówi Szymon Woźniak, cytowany przez speedwayekstraliga.pl.
Zobacz: PGE Ekstraliga. Bartosz Zmarzlik: Nie ma na co zganiać winy. Pogoda? Tłumaczenie bez sensu
- Przez to, że ten lot był o dwie godziny opóźniony, to z ponad dwóch godzin na przesiadkę w Amsterdamie, zrobiło się 10 minut, co uniemożliwiło nam skorzystanie z tego transferu. Próbowałem się zorientować, pytałem, pisałem, monitowałem czy są w stanie na nas poczekać, to dostałem odpowiedź, że przebukowali mój lot z 10:20 na 15:20, po czym jeszcze w niedzielę po południu dostałem wiadomość, że ten lot o 15:20 jest przesunięty na godzinę 16:00 - wspomina żużlowiec truly.work Stali Gorzów.
ZOBACZ WIDEO: Żużlowiec Falubazu przeszedł żużlowe piekło. Pojawił się strach przed jazdą
Przez takie działanie Szymon Woźniak i jego team w środku nocy zostali z ręką w nocniku. Na szczęście żużlowiec znalazł trzy ostatnie bilety na całkowicie inne połączenie: z Tuluzy do Paryża i Paryża do Berlina, dzięki czemu zdążył na spotkanie do Gorzowa. Mało jednak brakowało, by ta niemiła przygoda zakończyła się dla niego jeszcze gorzej.
Zobacz: Żużel. Plusy i minusy. Sędziowie zapomnieli kartek. Get Well Toruń z bonusem na wagę utrzymania
- Nie wiem jak można tak traktować ludzi, kiedy bilety nie kosztują 50 złotych, tylko ponad tysiąc, a jesteśmy traktowani jak zwierzęta. Na pewno tego tak nie zostawię. Straciłem dużo pieniędzy i przede wszystkim energii, bo to było dla mnie najważniejsze. Już nie pieniądze, a ta energia i cenny odpoczynek, który był zaplanowany, a oni mi to zabrali - komentuje Woźniak.