Grudziądzanie długo prowadzili z mistrzami Polski, ale koniec końców musieli zadowolić się "tylko" remisem z Fogo Unią. Pokazali jednak, że mogą nawiązać równorzędną walkę nawet z tak mocnym zespołem jak ten z Leszna.
- Nastroje byłyby na pewno lepsze, gdybyśmy utrzymali taki wynik, jaki mieliśmy przez większość zawodów. Ale jest punkt, jest się z tego cieszyć. Lider tabeli stracił pierwszy punkt w Grudziądzu, stawiliśmy czoła mistrzom Polski, pokazaliśmy walczącą drużynę - mówi dla klubowej telewizji grudziądzkiego klubu Przemysław Pawlicki.
- Mogło być trochę lepiej, ale przydarzył się nieszczęsny upadek Krzyśka, któremu po tak mocnym uderzeniu trudno było wrócić, ale próbował, jechał do końca i za to należy mu się wielki szacunek - stwierdza starszy z braci Pawlickich. Wspomniany przez niego Krzysztof Buczkowski w 5. wyścigu uczestniczył w groźnie wyglądającej kraksie. Dokończył zawody, ale od razu po nich pojechał do szpitala.
Czołową postacią MRGARDEN GKM-u Grudziądz w konfrontacji z Fogo Unią Leszno był Przemysław Pawlicki, który w pięciu wyścigach wywalczył 12 punktów z bonusem. - Bohaterem została cała drużyna, nie tylko ja. Każdy z nas dawał z siebie wszystko, co było widać na torze. Bardzo się cieszę, że świetnie pracowaliśmy w parkingu i poza nim - podkreśla były uczestnik cyklu Grand Prix.
Rewanż między Fogo Unią a MRGARDEN GKM-em już w piątek na stadionie w Lesznie.
Zobacz także:
Krzysztof Buczkowski pojedzie do Leszna. Najlepszy silnik przetrwał karambol
Artiom Łaguta czuje niedosyt po Fogo Unii. Zabrakło punktów Buczkowskiego
ZOBACZ WIDEO Bartosz Smektała skupia się na zawodach młodzieżowych, ale o Grand Prix też powalczy